W piątek o godzinie 14:50 za jedno euro można było otrzymać 1,4328 dolara, czyli minimalnie mniej niż na zamknięciu czwartkowych notowań. To czwarty z rzędu dzień spadku kursu EUR/USD. Od szczytu z 3. grudnia eurodolar stracił już o 5,3%.
Tak słaba postawa europejskiej waluty może trochę zaskakiwać. Spadki trwają już od dwóch tygodni i nie zostały przerwane nawet symboliczną korektą. Tak też było dzisiaj, gdy popytu na dolary nie zmniejszyły nawet dobre dane z Niemiec. Grudniowy indeks Ifo mierzący nastroje menedżerów wzrósł po raz dziewiąty z rzędu, sygnalizując poprawę koniunktury w największej gospodarce Eurolandu.
Lecz wspólnotowej walucie wciąż ciążą problemy krajów z południa Europy. Obniżki ocen wiarygodności kredytowej Grecji uświadomiły inwestorom, że kłopoty z nadmiernym zadłużeniem może mieć także Portugalia, Hiszpania oraz Włochy. W kręgu podejrzeń znów znalazła się też Irlandia, która wydaje miliardy euro na ratowanie rodzimych banków.
Trochę nadziei posiadaczom długich pozycji na eurodolarze dostarczył profesor Nouriel Roubini, który jest zdania, że proceder carry trade osłabiający dolara nie zakończy się wcześniej niż za sześć do dwunastu miesięcy.
K.K.