Historia pocztówek Tylkowskiego zaczęła się ponad piętnaście lat lat temu. Andrzej Tylkowski wpadł na pomysł, żeby drobne nieporozumienia ze swoją dziewczyną, a obecną żoną Katarzyną, wyjaśniać za pomocą rysunku. O uczuciach zawsze wolał rysować niż mówić, dlatego wręczył Kasi rysunek zatytułowany „Powiedziała mu, że jest zła”. To był szkic w konwencji rysunku dziecięcego – oszczędny, prosty, a zarazem ekspresyjny. Komunikat zadziałał, a na twarzy mojej dziewczyny pojawił się uśmiech - mówi Andrzej Tylkowski. Uczył wtedy wychowania plastycznego w szkole i w przedszkolach. Dziecięce rysunki zawsze były i są dla niego do dziś, bardzo ważną inspiracją.- Te pierwsze prace powstawały na skrawkach papieru i nazwałem je – rysunki piórem. Stanowiły rodzaj komentarza do wewnętrznego świata i odnosiły się do spraw uniwersalnych, dotyczących każdego z nas.
Produkcja na ksero
Kasia wyciągnęła rysunki z szuflady i pokazała je znajomym. Z założenia bardzo prywatne, rysunkowe notatki wzbudziły entuzjazm wśród naszych przyjaciół. - Okazało się, że intymny świat Andrzeja przełożony na rysunek, stanowi uniwersalny przekaz, w którym odnajdują się także inni – mówi żona artysty.
I wtedy pojawił się pomysł na pocztówki, ale na początku nie bardzo było wiadomo, jak się za to zabrać. Bez oszczędności, kontaktów, doświadczenia i biznesowej wiedzy zaryzykowali. Założyli firmę, pocztówki odbili na ksero i ruszyli ze sprzedażą. Zainteresowanie wśród znajomych i znajomych-znajomych było spore, ale decydującym krokiem okazał się wyjazd do Gdańska. Z kartonem wydrukowanych kartek wybrali się na doroczny Jarmark Dominikański. – Tam udało nam się zdobyć pierwsze kontakty i zamówienia na hurtowe ilości pocztówek – wspominają.

foto: kartki firmy Ilustris
Na 37 m2 mieszkaniach bez telefonu mieściła się pracownia projektowa, biuro, magazyn i pakowanie. O faksie czy komputerze mogli tylko pomarzyć. Wokół nich znajomi startowali z firmami, zaczynając od wynajęcia biura i wzięcia kredytu. - My nie chcieliśmy ryzykować – mówi Tylkowski.
Kartki na salonie
Całą energię wkładali w produkt, dlatego nigdy nie reklamowali swoich kartek. Małżeństwem kierowało przekonanie, ze dobry produkt sam sobie poradzi na rynku. - A dobry to w naszym przekonaniu taki, który powstał z myślą o ludziach, o ich autentycznych, a nie sztucznie wygenerowanych, potrzebach - mówi Katarzyna Majewska. Pocztówki Tylkowskiego szybko trafiły na półki salonów Empik. – Dziś to brzmi niewiarygodnie, ale po prostu wzięłam kilka kartek i poszłam je pokazać w świeżo otwartym wrocławskim salonie – wspomina Pani Katarzyna. Po krótkich negocjacjach kierownik działu papierniczego zgodził się przyjąć naszą skromną kolekcję, w ilości sześciu wzorów (!), która sprzedała się na pniu. Kolejne dostawy kartek również spotkały się z dużym zainteresowaniem, dzięki czemu zyskaliśmy kartę przetargową na rozmowę z centralą Empiku, która zaowocowała długoterminową współpracą trwającą do dziś.
"Boso na trawie"
W świecie pocztówek największą sprzedaż generują kartki urodzinowe i świąteczne. Właściciele firmy Ilustris na początku pomijali okazje inne niż Boże Narodzenie, Wielkanoc i Walentynki (w branży nazywane świętem pocztówkarzy). - Podpisywaliśmy nasze wzory hasłem -”Tylko Twoje okazje”. Zostawiamy przestrzeń na kreatywność i inwencję naszych odbiorców - opowiada Katarzyna Majewska. Ale zapotrzebowanie ludzi, żeby kartka sugerowała bardzo jednoznacznie, na jaką okazję jest przeznaczona, jest bardzo mocne. Dlatego do kartek o uniwersalnym przekazie jak np. jeden z bestsellerów - "Boso na trawie" - z czasem dołączyły kartki okolicznościowe. O projekty dba mąż, który stara się aby były zabawne i niekonwencjonalnie. - Najlepszym przykładem jest tu nasza kolekcja ślubna, która stanowi alternatywę dla tradycyjnej tandety ze złotymi gołąbkami i obrączkami – mówi.

foto: popularne wzory firmy Ilustris
Grzegorz Marynowicz
Bankier.pl
g.marynowicz@bankier.pl