Bitcoin pokonuje kolejne okrągłe granice notowań – po tym, jak w nocy kryptowaluta zdecydowanie przebiła poziom 12 000 dolarów, wieczorem pękł poziom 13 000 dolarów. Analitycy wiążą dobrą passę bitcoina z początkiem notowań kontraktów terminowych na tę kryptowalutę.




Według serwisu Coindesk o godz. 21:10 za jednego bitcoina trzeba zapłacić 13 095 dolarów (+12 proc. tylko w środę). Coindesk to serwis, który publikuje indeks kryptowaluty oparty na notowaniach z kilku najważniejszych rynków. Konkurencyjny serwis Coinmarketcap, który także oblicza indeks cen bitcoina podaje, że cena bitcoina dotarła do poziomu 13 442 dolarów. Na największej amerykańskiej giełdzie Bitfinex bitcoin kosztuje jednak "tylko" 12 936 dolarów (nieco wcześniej przekraczając na chwilę barierę 13 000 dolarów), natomiast na największym azjatyckim rynku – giełdzie Bithumb – za jednego bitcoina trzeba zapłacić "aż" 15 412 dolary.
Notowania bitcoina wzrosły w ciągu ostatniego roku z poziomu 763 dolarów do 12 690 dolarów dzisiejszego popołudnia. Daje to stopę zwrotu na poziomie 1563 proc. W ciągu niespełna miesiąca ostatnich notowań kurs się podwoił, bo jeszcze 12 listopada bitcoin był notowany poniżej 6000 dolarów.
Analitycy wiążą ostatnie przyspieszenie wzrostów na bitcoinie z rosnącym zainteresowaniem kryptowalutą ze strony inwestorów z zasobniejszymi portfelami. W odpowiedzi na to zainteresowanie trzy najbardziej popularne giełdy amerykańskie zdecydowały się rozpocząć proces wprowadzania do swojej oferty kontraktów terminowych na bitcoina. W tym wyścigu amerykańskich rynków liderem okazała się giełda Cboe, która notowania futures na bitcoina rozpocznie już w najbliższą niedzielę, 10 grudnia. Tydzień później, w poniedziałek 18 grudnia, notowania kontraktów rozpoczną się na CME. Także Nasdaq zamierza uruchomić notowania kontraktów na bitcoina, jednak dopiero w przyszłym roku. Podobne zamierzenia ma giełda tokijska.
Dla inwestorów z zasobniejszymi portfelami początek notowań kontraktów na bitcoina to przede wszystkim zwiększenie pewności lokowania ich zasobów finansowych. Teraz będą mogli inwestować w niego, korzystając z pośrednictwa instytucji, które są regulowane i podlegają nadzorowi państwa. W tej chwili główny ciężar obrotu bitcoinem odbywa się na giełdach, które nie podlegają żadnym regulacjom.
Równocześnie zwyżce notowań towarzyszy coraz więcej ostrzeżeń, że na notowaniach kryptowaluty tworzy się bańka, która w końcu pęknie. Niektórzy analitycy porównują ją do jednej z największych baniek w historii ludzkości, jaka miała miejsce na początku XVIII wieku – bańce Kompanii Missisipi, stworzonej na początku XVIII wieku przez Johna Lawa.
Bitcoin holders' last hope is quite old and senseless but still .... pic.twitter.com/EGWuyaK6KI
— Szymon Nowak (@SzymonNowak1do1) December 3, 2017
Jeśli jednak stoimy na stanowisku, że bitcoin to bańka, pamiętajmy również o ostrzeżeniu J.M. Keynesa, znanego bardziej jako ekonomista i twórcy teorii interwencjonizmu państwowego, a mniej jako inwestor, który osiągał bardzo dobre wyniki inwestycyjne. Otóż Keynes przekonywał, że rynek potrafi zachowywać się irracjonalnie znacznie dłużej, niż racjonalny inwestor pozostaje wypłacalny.
Marcin Dziadkowiak