JP Morgan Chase, największy bank w USA, wykupił prawa do nazwy hali, w której swoje mecze rozgrywał będzie aktualny mistrz koszykarskiej ligi NBA - drużyna Golden State Warriors. „Wojownicy” to obecnie jedna z najgorętszych marek w sporcie.
Zawarcie współpracy między największym pod względem aktywów bankiem w Stanach Zjednoczonych a drużyną z kalifornijskiego Oakland jest o tyle zaskakujące, że wcześniej w roli sponsora spodziewano się jednego z gigantów pobliskiej Doliny Krzemowej. Przypuszczenia te były o tyle uzasadnione, że prawa do nazwy obecnego obiektu posiada firma Oracle.
Tak się jednak nie stanie i jak informuje „San Francisco Chronicle” obiekt, który póki co istnieje jedynie na deskach kreślarskich, będzie nosił nazwę Chase Center. Nowa hala pomieści około 18 000 widzów i należeć będzie do najnowocześniejszych w lidze. Otwarcie obiektu planowane jest na 2019 r.
- Rejon zatoki San Francisco słynie z technologii, innowacji i edukacji, więc oczekujemy, że Chase Center będzie centrum sztuki, kultury, sportu i rozrywki dla tutejszej wspaniałej społeczności – powiedział prezes JP Morgan Jamie Dimon. Do publicznej wiadomości nie podano, ile bank zapłaci do prawa do nazwy obiektu.
„Wojownicy” warci krocie


Marketingowy mariaż z Golden State Warriors to łakomy kąsek. „Wojownicy” to nie tylko ubiegłoroczny mistrz NBA i główny faworyt tegorocznych rozgrywek, ale także jedna z najefektowniej grających drużyn ostatnich lat. Liderem zespołu jest 27-letni Stephen Curry, który niedostatki fizyczne (1,91 cm i 86 kg) nadrabia błyskotliwymi zagraniami i przede wszystkim seryjnie trafianymi rzutami za 3 punkty. Tu ciekawostka – najlepszy zawodnik poprzedniego sezonu zasadniczego (MVP) znajduje się dopiero w siódmej dziesiątce graczy o najwyższych kontraktach (11,37 mln USD), tuż przed jedynym Polakiem w NBA, Marcinem Gortatem (11,217 mln USD).
Sukcesy sportowe i widowiskowa gra przekładają się na wartość całej organizacji. Według magazynu „Forbes”, Golden State Warriors są warci 1,9 mld dolarów, czyli ponad czterokrotnie więcej niż przed czterema laty, kiedy mało kto upatrywał w nich kandydatów do mistrzostwa. Wyżej wycenione są tylko kluby z wielkich metropolii i/lub z bogatą historią: LA Clippers (2 mld), Boston Celtics (2,1 mld), Chicago Bulls (2,3 mld), LA Lakers (2,7 mld) oraz NY Knicks (3 mld).
Kwoty te oczywiście bledną w porównaniu z giełdową wyceną JP Morgan Chase, która kształtuje się obecnie na poziomie 210 mld dolarów.
Największy bank Ameryki nie będzie jedyną instytucją finansową, której logo widnieje na hali zespołu z ligi NBA. Na tego typu krok zdecydowały się wcześniej: ubezpieczyciel Bankers Life (Indiana), pożyczkowy potentat Quicken Loans (Cleveland) oraz banki Barclays (Nowy Jork) i Wells Fargo (Filadelfia). „Swoje” obiekty mają także takie globalne marki jak Phillips (Atlanta), FedEx (Memphis), Pepsi (Denver) czy Toyota (Houston).