Na debacie na temat Unii Bankowej eksperci rozmawiali m.in. o sensie dołączenia naszego kraju do gremium państw tworzących fundusz stabilności finansowej.



Czy Europa pod każdym względem jest „przebankowiona”? Za duży jest udział kredytów w PKB i za dużo jest banków, które tworzą ryzyko systemowe? Czy Unia Bankowa może poradzić sobie z tym problemem?
Przed wybuchem kryzysu w 2008 roku panował pogląd, że wejście do strefy euro umożliwi nieograniczony dostęp do puli oszczędności europejskich bez obawy o wystąpienie kryzysu walutowego. - Doświadczenia kryzysu w strefie euro podważyły te tezę całkowicie. Okazało się, że zagrożeniem są nie tylko deficyty budżetowe, ale także deficyty bieżące podmiotów kapitałowych – mówił Stefan Kawalec, były wiceminister finansów.
- Przyjęcie euro w teorii mogło przyczynić się do bardziej dynamicznego rozwoju poszczególnych państw, np. Grecji. Niestety, z uwagi na dużo niższą konkurencyjność biedniejszych gospodarek, przyjęcie wspólnej waluty odebrało tym państwom narzędzie do obrony przed napływem taniego kredytu, stymulującego głównie dochody gospodarstw domowych i rynku nieruchomości.
- Panował również pogląd, że integracja rynków finansowych może przyczynić się do przyśpieszenia procesów konwergencji. Okazało się, że to było największe rozczarowanie. Po wprowadzeniu wspólnej waluty nastąpiły duże przepływy transgraniczne, ale to w znacznej mierze skierowano nie do sfer produkcyjnych, tylko do finansowania gospodarstw domowych i nieruchomości. To pogłębiło problemy strefy euro – stwierdza Kawalec.
Komu jest potrzebna unia bankowa?
- Koncepcja Unii Bankowej powstała stosunkowo nagle w 2012 roku, kiedy okazało się, że hiszpańskie banki mogą potrzebować kilkudziesięciu miliardów dolarów (na razie wydano 18 mld na ich ratowanie). Rząd musiałby pożyczyć te pieniądze, a to oznaczałoby wzrost długu i podważenie wiarygodności kredytowej tego kraju. To mogłoby wywołać gigantyczne problemy w strefie euro. Podobny problem miały też inne kraje – dodaje Kawalec.
Ekonomista przekonuje, że Unię Bankową stworzono po to, by koszty ratowania dużych banków mogła ponieść cała strefa euro, a nie tylko kraje macierzyste. Warto zwrócić uwagę – podkreśla - że ta relacja aktywów bankowych w Polsce do PKB jest dużo niższa od krajów w strefie euro. Z tego wynika, że dążenie strefy euro do tego, by Polska partycypowała w kosztach ratowania zagrożonych banków w innych państwach UE oznaczają, że dla Polski jest to interes nieopłacalny, bo płacilibyśmy za coś, w czym nasz udział jest minimalny.
Banki w Polsce trzeba „udomowić”
Według Stefana Kawalca kraje strefy euro mogą mieć powód do tego, by tworzyć Unię Bankową (do tego najpierw musi powstać wspólny nadzór), ale Polska nie powinna godzić się na to, by ograniczać kompetencje naszego sektora bankowego, w tym naszych możliwości dostosowywania instrumentów ostrożnościowych.
- Nie powinniśmy wchodzić do Unii Bankowej, dopóki nie jesteśmy w strefie euro. Musimy uważać na nadmierną koncentrację w polskim sektorze bankowym oraz równocześnie zwiększyć „udomowianie banków” w Polsce tak, by jak najwięcej z nich było kontrolowanych przez nasz kapitał – dodaje Kawalec.
/Bankier24
























































