Bank Japonii przyszedł w sukurs rządowi i po raz kolejny złagodził politykę monetarną. Reakcja rynków pokazuje, że inwestorzy i tak poczuli się zawiedzeni.


Na zakończonym dziś posiedzeniu Bank Japonii ponownie postanowił „dosypać” nieco pieniędzy do gospodarki. Tym razem władze monetarne Kraju Kwitnącej Wiśni zdecydowały się zwiększyć roczny limit środków, które przeznaczone będą na zakupy funduszy ETF – kwota ta wzrosła z 3,3 bilionów jenów do 6 bilionów jenów rocznie. Decyzję o zwiększeniu skupu podjęto znaczą większością głosów (7-2).
Zgodnie z zasadami przyjętymi w grudniu ubiegłego roku, 300 mld jenów z tej kwoty ma być inwestowane „w akcje firm, które aktywnie inwestują w kapitał fizyczny i ludzki”. Dodatkowo Bank Japonii podwoił skalę programu pożyczek dolarowych dla lokalnych przedsiębiorstw (z 12 do 24 mld USD). Środki te mają wspierać zagraniczną działalność japońskich firm.
Wbrew oczekiwaniom wielu analityków, Bank Japonii nie zdecydował się ani na obniżkę stopy depozytowej ani na zwiększenie tempa rozszerzania bazy monetarnej. Japoński bank centralny nadal będzie więc przeznaczał ok. 80 bln jenów na kupno rządowego długu. Kwestia ta już teraz rodzi poważne obawy, ponieważ Bank Japonii jest w posiadaniu ponad 1/3 japońskich obligacji, a jego bilans odpowiada 85% PKB trzeciej największej gospodarki świata.
W środę premier Japonii zapowiedział, że jego rząd wdroży „pakiet stymulujący” gospodarkę opiewający na 28 bilionów jenów (6,5% japońskiego PKB). W dzisiejszym komunikacie Bank Japonii jasno oznajmia, że „ma nadzieję, że polityka monetarna i inicjatywy rządu dadzą efekt synergii” .
W uzasadnieniu dzisiejszej decyzji BoJ dodaje także, że jego działania są reakcją na „wynik referendum w Wielkiej Brytanii, spowolnienie na rynkach wschodzących oraz niepewność towarzyszącą globalnej gospodarce”.
Rynek rozczarowany
Reakcję inwestorów – szczególnie na rynku walutowym – odczytywać można tylko w jeden sposób: rozczarowanie. Tuż po ogłoszeniu decyzji Banku Japonii, kurs USD/JPY runął poniżej poziomu 103, choć przed komunikatem sytuował się powyżej 104,5. Umocnienie jena nie jest w smak władzom monetarnym, które chcą zarówno wspomóc krajowych eksporterów, jak i doprowadzić do wyższej inflacji (-0,4% w czerwcu wobec celu ok. 2%).
Euforii nie widać też na japońskiej giełdzie. Przez większą część sesji Nikkei pozostawał pod kreską, na nieznaczny plus (0,56%) wyszedł dopiero w ostatnich minutach notowań. Tymczasem poprzednie informacje o luzowaniu polityki monetarnej nierzadko wywoływały nawet kilkuprocentowe wzrosty.