Joe Biden musiał zapewne zostawić swojego Apple Watcha w Waszyngtonie, gdy udawał się w tajną podróż do Kijowa. Jakiej technologii używają prezydenci Stanów Zjednoczonych? Czy mogą dowolnie wybierać gadżety? Nie jest przecież tajemnicą, że zarówno Barack Obama, Donald Trump, jak i Biden są ich fanami.


Jeden z najpotężniejszych ludzi na świecie, mający do dyspozycji czerwony atomowy guzik, najtajniejsze z tajnych dokumentów i szpiegów w każdym zakątku świata, nie może wybrać sobie smartwatcha czy tabletu. To poważna wada tego stanowiska pracy. Urządzenia elektroniczne, i to nie tylko te, których używa sam prezydent, ale i takie, które znajdują się w jego otoczeniu, co nie jest zaskoczeniem, są najważniejszymi celami hakerskimi na świecie.
- Szanse, że Rosja nie bierze na cybernetyczny cel światowych przywódców, jest zerowe - wyjaśnia w BBC News Burce Schneier, wykładowca Harvard Kennedy School. - Jeszcze 20 lat temu, czyli w okolicach 2000 roku, jedynymi urządzeniami osobistymi, na które można było się włamać, były komputery i przedsmartfonowe telefony komórkowe. Zresztą po co prezydentowi USA byłaby Nokia 3310, skoro mógł proprosić personel o nawiązanie bezpiecznego połączenia stacjonarnego do niemal każdego przywódcy na świecie - dodaje.
Wszystko się jednak zmieniło wraz z objęciem Białego Domu przez Baracka Obamę. Jak wyszło na jaw, był on tak przyzwyczajony do swojego BlackBerry, że tygodniami toczył wojnę pojazdową z doradcami ds. bezpieczeństwa, by móc nadal używać telefonu albo przynajmniej wypracować kompromis. Od tego czasu liczba urządzeń technicznych, z których prezydenci chcieli korzystać, rosła, przyprawiając specjalistów od cyberbezpieczeństwa o kolejne nieprzespane noce.
Obamapad i kłótnie o wi-fi
Kiedy w 2010 roku swoją premierę miał iPad, prezydent oczywiście chciał z niego korzystać. Wówczas eksperci z Białego Domu stworzyli replikę urządzenia, którą wzbogacili o dodatkowe, niemal pancerne, zabezpieczenia. Podobne warianty iPada otrzymali także pracownicy Białego Domu i inny bliski prezydentowi personel. Potwierdził to m.in. Ari Schwartz, urzędnik do spraw bezpieczeństwa cybernetycznego Rady Bezpieczeństwa Narodowego za czasów administracji Obamy.

Bezpieczny kredyt 2% - najważniejsze fakty
Na czym polega? Kto może skorzystać? Ile kredytu można dostać? Co z wkładem własnym? Czy dopłaty można stracić? Pobierz e-book bezpłatnie lub kup za 10 zł.
Masz pytanie? Napisz na marketing@bankier.pl
W Białym Domu wypełnionym antykami brakowało także obecnie podstawowego niemal narzędzia: sieci wi-fi. Szybko zaczęło padać pytanie o to, dlaczego właściwie jej nie ma. To z kolei przyprawiało informatyków o migrenę - ich zdaniem zamontowanie wi-fi byłoby zaproszenie dla wszelkiej maści hakerów. Ostatecznie rezydencja otrzymała bezprzewodowy internet, która jednak nie działała tak szybko, jak powinna (zapewne ze względu na firewalle).
Twitteromania Trumpa
Najsłynniejszy człowiek na Twitterze - i to nie tylko z powodu swojego pomarańczowego zdjęcia profilowego - nalegał na konieczność posiadania własnego smartfona. 45. prezydent Stanów Zjednoczonych był uzależniony od "ćwierkania" (przecież od nich zaczął się m.in. atak na Kapitol, który z przytupem rozpoczął rok 2021). Eksperci, choć z ciężkim sercem, ale w końcu pozwolili mu na używanie "prywatnego urządzenia". Jednak ze względów bezpieczeństwa miało ono być często wymieniane.
Krążą także pogłoski, że Trump był z kolei sceptycznie nastawiony do komputera i poczty elektronicznej. Jako republikanin z krwi i kości korzystał z konserwatywnych metod zastrzeżonych dla dokumentów - wolał posługiwać się tradycyjnym papierem.
Biden gadżeciarz?
Oprócz wspomnianego Apple Watcha na ręku prezydenta rezydującego obecnie w Białym Domu pojawiają się także "inteligentne" Seiko 7T32-6M90, Omega Speedmaster Moonwatch i Rolex Datajust. Biograf prezydenta Evan Osnos przyznaje, że Biden korzysta także z aplikacji Apple News.
Jak przyznał sam prezydent, podczas rozmów korzysta z Zooma. I to z przytupem, bo posługiwał się przy tym urządzeniem Neat Board (jak donosi "The Verge") produkowanym przez norweską firmę Neat (co ciekawe, szefowie przedsiębiorstwa byli zaskoczeni, gdy dziennikarze zapytali się o obecność ich produktu w Gabinecie Owalnym).
"Ten potwór" przypomina sztalugę z 64-calowym ekranem 4K, zintegrowanym z ekranem dotykowym, posiadającym narzędzie do tworzenia tablic oraz 12-megapikselową kamerą z 4-krotnym zoomem. Współpracuje zarówno z aplikacją Zoom, jak i Teamsem. Wagę też ma imponującą - 57 kilogramów. Cena tego sprzętu to ponad 7 tys. dolarów (około 32 tys. zł).
Gas prices are declining at one of the fastest rates we have seen in over a decade – we’re not letting up on our work to lower costs even further. pic.twitter.com/suEKuKXyKP
— President Biden (@POTUS) July 22, 2022
Wszystko jest teraz komputerem
Nastały czasy, w których eksperci ds. bezpieczeństwa Białego Domu powoli obawiają się o włamania hakerskie przez lodówkę (oczywiście powiedziane gorzkim półżartem). - Niemal każdy sprzęt jest podatny na ataki - przyznaje Schneier. - Czy jest to rower, telefon, zabawki, samochód, włamanie jest możliwe - dodaje. I to jest główny problem Joe Bidena, który lubi nowinki technologiczne.
Sieć obiegły m.in. zdjęcia obecnego prezydenta noszącego zegarek Apple Watch. Ma także dbać o kondycję na rowerze treningowym Peloton, na wyposażeniu którego znajduje się m.in. ekran komputera, kamera i mikrofon. Wszystkie te urządzenia, dzięki sieci wi-fi, mogą być podłączone do internetu.
- Sprzęt można modyfikować, jak pokazały iPady Obamy - zaznacza Schneier. - Zazwyczaj jest to zadanie Agencji Bezpieczeństwa Narodowego, która montuje np. wykrywanie kamery - dodaje.
Ale... Herbert Linn z Uniwersytetu Stanford wyraźnie podkreśla, że rzadko można znaleźć urządzenie, którego nie można zhakować. - Urządzenia, by działać poprawnie, muszą się komunikować. Inaczej są bezużyteczne. A jeśli mogą się komunikować, można do nich się włamać - opisuje. - Smart nie oznacza bezpieczny. Bezpieczne byłoby niekorzystanie z żadnych gadżetów elektronicznych, ale też trudno odmówić głównodowodzącemu - dodaje.
Samo włamanie to koszmar mniejszego kalibru
W 2020 roku rosyjscy hakerzy włamali się do departamentów: stanu, handlu i bezpieczeństwa krajowego. Co gorsza, pozostali niezauważeni w systemie przez wiele miesięcy. Ich akcja nosi przydomek Solar Winds. Pokazała ona, że można znaleźć luki w amerykańskim systemie cyberbezpieczeństwa, złamać je i "szaleć w środku" jak w archiwach Watykanu, pozostając niezauważonym. I to jest największa bolączka obecnie - że urządzenie, którego używa prezydent, nie tylko zostanie zhakowane, ale także że służby tego nie zauważą.
- Zhakowany iPhone to wielki samonaprowadzający na prezydenta reflektor - zaznacza Lin.
***
Popkultura i pieniądze w Bankier.pl, czyli seria o finansach "ostatnich stron gazet". Fakty i plotki pod polewą z tajemnic Poliszynela. Zaglądamy do portfeli sławnych i bogatych, za kulisy głośnych tytułów, pod opakowania najgorętszych produktów. Jakie kwoty stoją za hitami HBO i Netfliksa? Jak Windsorowie monetyzują brytyjskość? Ile kosztuje nocleg w najbardziej nawiedzonym zamku? Czy warto inwestować w Lego? By odpowiedzieć na te i inne pytania, nie zawahamy się zajrzeć nawet na Reddita.