Aplisens spodziewa się uzyskania certyfikatów dla przetworników ciśnienia na rynkach USA i Kanady w ciągu kliku tygodni, ale wzrostów sprzedaży na rynku amerykańskim oczekuje dopiero w przyszłym roku - poinformował prezes Adam Żurawski. Zarząd nie planuje obecnie modyfikacji przyjętej strategii i ocenia, że jest jeszcze możliwa jej realizacja w 2022 r.
"Certyfikaty na rynkach kanadyjskim i amerykańskim uzyskamy pewnie w ciągu kilku tygodni. Problem jest banalny - na razie nie można podróżować, żeby promować. (...) Pewnie się to zmieni i będzie można wrócić do normalności, ale to się nie przełoży na 2021 r. Wyraźne wzrosty sprzedaży na rynku amerykańskim pojawią się najwcześniej w 2022 r. W tym roku będą raczej symboliczne" - powiedział prezes podczas Trigon Green-Tech Conference 2021.
"Będziemy mogli operować na prawie wszystkich rynkach, na których chcielibyśmy być. Oprócz tego, że certyfikaty dopuszczają nas na rynek USA i Kanady, to jest kilka rynków na świecie, gdzie też są one akceptowane - głównie na Bliskim Wschodzie i to pozwoli nam lepiej na tych rynkach zaistnieć" - dodał.
Prezes powiedział, że spółka planowała uzyskać certyfikaty do końca zeszłego roku, ale pandemia spowodowała opóźnienia.
Odnośnie innych rynków prezes ocenia, że spodziewana jest odbudowa rynku UE, gdzie mogą pojawić się wzrosty, chociaż jest to kwestia raczej drugiego półrocza. Na rynku polskim - w ocenie prezesa - jeśli będą wzrosty, to niewielkie, ale dużo zależy od sytuacji gospodarczej.
"Mamy trochę obaw o rynek WNP. Tam jest problem Białorusi - na pewno sytuacja polityczna destabilizowała gospodarkę. Był to dla nas dosyć istotny odbiorca i pewnie tej straty szybko nie odrobimy na tym rynku" - dodał Żurawski.
Prezes ocenił, że jest jeszcze szansa, by zrealizować w 2022 r. strategię, dlatego zarząd nie chce jej modyfikować, a poczekać na rozwój sytuacji po pandemii.
Strategia Aplisensa zakłada m.in. osiągnięcie w 2022 roku około 32 mln zł EBITDA i około 142,5 mln zł przychodów. Roczna dynamika wzrostu przychodów w latach 2020-2022 miała wynieść odpowiednio: 1 proc., 8 proc. i 10 proc.
Żurawski odniósł się także do możliwości podziału zysku za poprzedni rok.
"Od ok. 10 lat płacimy ok. 25 proc. zysku. Ubiegły rok był pod tym kątem słabszy, bo była perspektywa związana z pandemią. Wydaje się, że z perspektywy podejmowania decyzji o dywidendzie, czyli czerwca, sprawa będzie bardziej klarowna i powrócimy do sytuacji z poprzednich lat, jeśli chodzi o poziom dywidend, ale żadne decyzje nie zostały jeszcze podjęte" - powiedział.
W 2020 r. dywidenda dla akcjonariuszy Aplisensu wyniosła 0,25 zł na akcję. Rok wcześniej spółka wypłaciła 0,35 zł dywidendy na akcję.
Prezes pytany, czy rosnące ceny surowców mogą negatywnie wpływać na marże w tym roku powiedział, że zależy to od tego, jak duże będą te wzrosty. W jego ocenie, ten wpływ będzie raczej w drugiej połowie roku, a ważną kwestią jest także to, na ile wzrost da się przełożyć na klienta.
"Będziemy starali się to chociaż częściowo przerzucić na klienta. (...) Dla nas jest ważne, żebyśmy wykorzystali to, co się dzieje po pandemii, byśmy utrzymali rynek, zdobyli go. Nie do końca przekładamy wszystko na cenę. Nie zależy nam, by walczyć o marże, bardziej o rynek" - dodał prezes.
Żurawski powiedział, że Aplisens, który ma spółki zależne w Europie, czy Azji planował założenie kolejnych spółek w Azerbejdżanie i Uzbekistanie, ale pandemia te plany pokrzyżowała. Dodał, że zarząd chciałby jednak do tego tematu wrócić.
Aplisens to dostawca rozwiązań w zakresie przemysłowej aparatury kontrolnopomiarowej obsługującym ponad 100 krajów. Produkuje szeroką gamę urządzeń do pomiaru ciśnienia, różnicy ciśnień, poziomu, temperatury oraz przepływu wykorzystywanych w wielu gałęziach przemysłu. (PAP Biznes)
doa/ gor/
