Donald Trump przekonuje wyborców, że byłby świetnym prezydentem Stanów Zjednoczonych tak, jak jest świetnym biznesmenem. Twierdzi, że zbudował "niewiarygodną firmę", podczas gdy jego przeciwnicy wskazują, że swój majątek odziedziczył. Rzeczywistość jest nieco bardziej skomplikowana i wskazuje, że obie strony mogą mieć rację.
Miesięcznik "Forbes" we wrześniu 2016 r. wyceniał biznesowe imperium Donalda Trumpa na 3,7 mld dolarów netto. Kandydat Republikanów na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych większość majątku zawdzięcza nieruchomościom, których jest deweloperem i zarządcą, ale także sieci kasyn, hoteli, pól golfowych i wielu innych biznesów, wśród których jedne są bardziej, a inne mniej udane.
Fundamenty pod rodzinną fortunę podłożył dziadek Donalda, Friedrich Trump (później zmienił imię na Frederick), który wyemigrował z Niemiec w 1885 roku w wieku zaledwie 16 lat. Gdy umierał w 1918 roku na grypę hiszpankę, zostawiał majątek wart 31 600 dolarów, co w przeliczeniu na dzisiejszą wartość daje ponad pół miliona dolarów, z czego większość przypadała na 7-pokojowy dom w Queens w Nowym Jorku. Dorobił się go dzięki gorączce złota w Klondike, jednak zamiast samemu szukać złota, Trump wolał obsługiwać poszukiwaczy, którzy musieli zaspokajać swoje potrzeby niezależnie od tego, czy coś znaleźli, czy nie. W pogoni za klientami kilkukrotnie przenosił swój biznes, na który składał się hotel i restauracja, a według niektórych źródeł także dom rozpusty i kasyno.


Biznesowe tradycje rodzinne postanowił kontynuować Fred Trump, najmłodszy syn Fredericka, który dzięki kapitałowi ojca w 1920 roku, w wieku zaledwie 15 lat, założył firmę deweloperską. Ponieważ sam nie mógł do 21. roku życia podpisywać dokumentów, aktywnym partnerem w spółce była jego matka, a firma nazywała się Elisabeth Trump i Syn. Zaczynał od budowy domów jednorodzinnych w Queens, a po zakończeniu II wojny światowej przerzucił się na apartamenty dla weteranów. Gdy w latach 60. podczas letnich wakacji działalności firmy przyglądał się syn Freda, Donald Trump, stawiał on w Queens i Brooklynie apartamenty dla pracowników aspirujących do klasy średniej. Budynki były wykonane z nieco ładniejszych materiałów i miały większe lobby niż te oferowane przez konkurencję, przez co lepiej przyciągały klientów.
Przeczytaj także
Kolejny cel - Manhattan
Gdy w 1971 r. stery w rodzinnej firmie przejął Donald Trump, była ona warta około 200 mln dolarów. Młody biznesmen był przede wszystkim złakniony sukcesu i rozgłosu. Wiedział, że by go zdobyć, musi przekroczyć East River i podbić medialne centrum świata – Manhattan. Przeniósł tam swoją siedzibę, zmienił nazwę firmy na Trump Organisation i przeobraził jej profil, skupiając się na luksusie i angażując w prestiżowe projekty w najlepszych lokalizacjach miasta.
Trump czy Clinton? Jak zareagują inwestorzy?

Zapewne już w środę będziemy wiedzieć, kto został 45. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Bez względu na to, kto nim zostanie może dojść do istotnych przetasowań na rynkach finansowych.
Manhattan w latach 70. obfitował w okazje inwestycyjne i Donald Trump, wykorzystując znajomości ojca i nabytą od niego wiedzę, potrafił je wykorzystać. Jedną z jego pierwszych udanych inwestycji było kupno upadającego Hotelu Commodore i jego rewitalizacja wspólnie z siecią hotelową, od której ostatecznie obiekt został nazwany Grand Hyatt. Warto jednak dodać, że cichym wspólnikiem gwarantującym spółce kredyty był... Frank Trump.
Innym niewątpliwym sukcesem jest wizytówka rodzinnej firmy - Trump Tower. Otwarty w 1983 roku 48-piętrowy wieżowiec przy nowojorskiej 5 Alei jest do dziś jedną z najbardziej prestiżowych lokalizacji na rynku. Poza luksusowymi apartamentami mieszczą się w nim także ekskluzywne sklepy i restauracje, a dzięki rozgłosowi, który zrobił wokół niego Donald Trump, szybko zaczęto utożsamiać budynek, i związane z nim nazwisko, z sukcesem.


Końcówka lat 80. to dla przyszłego kandydata Republikanów na stanowisko prezydenta USA złoty czas. Także wtedy miało miejsce pierwsze zetknięcie miliardera z polityką. Zaczęło się od sprzeczki z burmistrzem Nowego Jorku Edem Kochem na temat renowacji lodowiska Wollman Rink w Central Parku. Rozpoczęta w 1980 r. miała trwać dwa lata i kosztować 9 mln dolarów. W 1986 r. budżet był już rozdmuchany do 13 mln dolarów, a końca prac nie było widać. Trump oskarżał burmistrza o niegospodarność, twierdząc, że sam dokończy prace w 4 miesiące za 2,5 mln dolarów. Wkrótce miał zostać poddany próbie i słowa dotrzymał, udowadniając swoją rację.
Czytaj dalej: Dotyk Midasa
Dotyk Midasa
Jedna z książek Donalda Trumpa nosi tytuł "Dotyk Midasa". Miliarder lubi podkreślać, że wszystko, czego dotknie, zamienia w złoto dzięki swoim wybitnym zdolnościom do prowadzenia interesu. I rzeczywiście w branży nieruchomości odniósł wiele sukcesów, do których z pewnością można zaliczyć także niezwykle dochodowy 40 Wall Street, gigantyczny Trump Place nad rzeką Hudson czy uznawany za najlepszy wielkomiejski hotel w USA Trump International Tower Chicago. Niestety w innych branżach jego "talenty" nie są już tak widoczne.


Jeszcze zanim dziedzic fortuny zaczął zarządzać rodzinną firmą, próbował swoich sił w show-biznesie jako producent broadwayowskiej komedii "Paris is Out!". Sztuka, delikatnie mówiąc, nie okazała się sukcesem i została zdjęta z afisza już po 10 tygodniach.
Porażką okazała się także jego przygoda ze sportem. W 1983 roku kupił drużynę futbolu amerykańskiego New Jersey Generals grającą w alternatywnej lidze USFL. Rozgrywki odbywały się latem, więc nie kolidowały z najważniejszą amerykańską ligą NFL, której mecze odbywały się głównie jesienią. W 1986 roku Trump przekonał pozostałych uczestników ligi o przeniesienie rozgrywek na jesień, w nadziei na połączenie obu lig i zwiększenie przychodów. Skończyło się bankructwem USFL.
Kasyna na grząskim gruncie
Z pewnością jednym z najbardziej kontrowersyjnych biznesów, w jakie Trump zaangażował się w początkach swojej kariery, są kasyna. W 1984 otworzył wspólnie z Harrah Entertainment, dobrze znanym weteranem branży, swój pierwszy kompleks w Atlantic City. Miliarder uparł się, żeby nazwać projekt swoim imieniem i ostatecznie nazwano go Harrah's at Trump Plaza. Wkrótce do kasynowego biznesu dołączył sąsiedni Trump Castle odkupiony od Hiltona, a w 1988 dokupił jeszcze Taj Mahal – największy na świecie kompleks hotelowo-kasynowy.


Imponująca skala przedsięwzięcia została sfinansowana przez wysokie zadłużenie, które niemal pogrążyło Trumpa, doprowadzając go w 1990 roku do krawędzi bankructwa. Konieczna okazała się sprzedaż 86-metrowego jachtu Trump Princess oraz linii lotniczej Trump Shuttle, innego nieudanego biznesu. Po kilku restrukturyzacjach długu przez banki i wyprzedaży udziałów i sześciu bankructwach, ta część imperium miliardera ostatecznie upadła w 2014 roku.
W drugiej połowie lat 90., gdy sytuacja finansowa holdingu została już opanowana, Donald Trump zaangażował się w organizację konkursów piękności Miss USA, Miss Universe oraz Miss Teen USA. Prowadził ten biznes aż do roku 2015, kiedy ostatecznie wycofał się ze względu na kontrowersje wokół swojej osoby.
Przeczytaj także
W roku 2002 nawiązuje współpracę z telewizją NBC, do której przenosi konkursy piękności. Rok później rusza reality show "The Apprenctice", w którym uczestnicy zmagają się o posadę menedżerską w jednej z firm holdingu Trumpa. To był strzał w dziesiątkę, który okazał się zastrzykiem pieniędzy dla miliardera (szacuje się, że za udział w 14 sezonach programu otrzymał łącznie ponad 200 mln dolarów) i uczyniło z jego nazwiska rozpoznawalną markę, która pozwoliła wejść w sektor dóbr konsumenckich i zaangażować się w szereg kolejnych, nieudanych przedsięwzięć.
Okres po 2005 roku był niezwykle dynamiczny dla Donalda Trumpa. Spośród dostępnych na rynku produktów sygnowanych jego nazwiskiem można wymienić chociażby magazyn, markę wódki, grę planszową czy steki. Uruchomił także portal podróżniczy GoTrump.com, a także firmę oferującą kredyty hipoteczne - w samym szczycie bańki hipotecznej w Stanach Zjednoczonych. Otworzył nawet uniwersytet nazwany Trump University. Wszystkie te inicjatywy zakończyły się po maksymalnie kilku latach całkowitym niepowodzeniem.
Przeczytaj także
Nie wszystkie interesy okazały się jednak nietrafione. Donald Trump posiada w swoim hotelu około 18 przynoszących dochód pól golfowych na całym świecie. Ma także dobrze prosperującą firmę deweloperską, a także silną markę, wycenianą przez miesięcznik "Forbes" na ponad 200 mln dolarów, dzięki której pobiera opłaty licencyjne za udzielane swojego kojarzonego z luksusem i prestiżem nazwiska nieruchomościom w różnych zakątkach globu.


Spośród wielu mniej lub bardziej udanych decyzji biznesowych z pewnością jedną z najbardziej ryzykownych było rozpoczęcie wyścigu do Białego Domu. Wszystkie biznesy Trumpa kojarzone są z luksusem i sukcesem. Grupą docelową oferowanych przez jego firmę produktów są ludzie, którzy z reguły nie należą do antysystemowych wyborców. Kontrowersje, jakie wzbudza Donald Trump przed wyborami prezydenckimi, sprawiają, że rośnie grupa klientów bojkotujących jego pola golfowe, hotele czy restauracje w jego budynkach. Mieszkańcy wstydzą się mieszkać w budynkach oznaczonych imieniem Trump, przez co jego nieruchomości tracą na wartości.
Może się okazać, że wplątanie się do brudnej gry politycznej stanie się największym błędem miliardera, deprecjonującym jego najważniejsze aktywa – nazwisko. Ale może się też okazać bezprecedensowym sukcesem osobistym.