REKLAMA
TYLKO U NAS

5 absurdów służby zdrowia

Łukasz Piechowiak2012-12-12 06:00główny ekonomista Bankier.pl
publikacja
2012-12-12 06:00
Polska ochrona zdrowia ma chroniczne problemy, a w szpitalach i przychodniach na każdym kroku uderzają nas różne niedorzeczności. Do niektórych przywykliśmy już tak bardzo, że wydają się nam normalnością.

Chronicznie problemy nie powinny jednak przesłaniać tego, że naszemu systemowi opieki zdrowotnej daleko do standardów z bogatych krajów zachodnich. A z perspektywy Niemca czy Anglika sytuacje, z którymi się stykamy się na co dzień są po prostu absurdalne. Oto kilka najważniejszych absurdów polskiej służby zdrowia.

1. Składka zdrowotna

Składka zdrowotna to jeden z największych absurdów polskiego systemu zdrowia. Wynosi ona 9% podstawy wynagrodzenia, ale tylko 7,75% podlega odliczeniu od podatku dochodowego. Zgodnie z polską konstytucją opieka zdrowotna ma być powszechna i każdy ma mieć do niej równy dostęp. Nie ma ani słowa o tym, że należy za to płacić, ale warunki dostępności określa osobna ustawa, która już nakłada na obywateli obowiązek płacenia składek. Osoby o dużych dochodach zatrudnione na podstawie umowy o pracę, płacą na ubezpieczenie zdrowotne nawet kilka tysięcy złotych miesięcznie. Z kolei rolnicy, również ci wielkoobszarowi, na ochronę zdrowia wydają tylko kilkanaście złotych miesięcznie, i to dopiero od niedawna. Teoretycznie jednak każdy ma taki sam dostęp do opieki zdrowotnej.

2. Niekończące się kolejki

Długa kolejka do badania lub zabiegu to chyba największa bolączka pacjentów. Kilkanaście tygodni na badanie tomografem, dwa lata na usunięcie żylaków, wolny termin u endokrynologa najwcześniej za rok. Jak to możliwe, że ten sam endokrynolog przyjmie pacjenta tego samego dnia w swoim prywatnym gabinecie? Tomografię wykonają ci sami operatorzy na tym samym sprzęcie pod warunkiem jednak, że pacjent zapłaci. Dostęp do opieki zdrowotnej jest równy, ale w praktyce obowiązuje zasada: kto pierwszy, ten lepszy. A najlepiej mieć zaskórniaki na „bezpłatne” i „należące się” badania.

3. Szpitale nie przyjmują pomimo płaconych składek NFZ

Płacimy składkę zdrowotną, ale po wyczerpaniu rocznych limitów na dany zabieg musimy czekać, aż placówka podpisze nowy kontrakt z NFZ. Pacjenci muszą szukać innych placówek i fakt, że płacili składki, nie ma żadnego znaczenia. Państwowi urzędnicy są bezwzględni – „w tym roku maksymalna liczba chorych na raka ustalana jest odgórnie”. A co się stanie, jeśli będzie ich więcej? Państwowy szpital popadnie w długi, a sprzęt medyczny kupione za ciężkie pieniądze, nierzadko z darowizn, zajmie komornik. Szans na zmianę limitów praktycznie nie ma.

4. Lekarze na kilku etatach

Polska należy do nielicznych krajów świata, gdzie niektórzy specjaliści potrafią spędzać w pracy po 25 godzin dziennie. Prywatne kliniki przy szpitalach rosną jak grzyby po deszczu, płatne łóżka ordynatorskie nikogo nie dziwią, a dyżury, na których nie uświadczy się żadnego lekarza, to też norma. Ciekawe, co zrobiłaby dr Cuddy, gdyby słynny dr House na boku dorabiał w prywatnej praktyce, ale wszystkie badania zlecał na koszt szpitala, oczywiście poza kolejką.

5. Łapówki mają się dobrze

O problemie łapówkarstwa w służbie zdrowia przestało się głośno mówić od słynnego niewypału z doktorem G., który okazał się niewinny. Tymczasem problem wcale nie zniknął. Łapówka to nie tylko bezpośrednie przekazanie pieniędzy pod stołem. Niekiedy, aby otrzymać skierowanie, trzeba najpierw odwiedzić profesora w prywatnej klinice, a za wypisanie skierowania otrzymuje się paragon za wykonaną usługę medyczną, na przykład „czyszczenie uszu” (powinno raczej być „czyszczenie portfela”). „Łóżka ordynatorskie” są standardem w wielu szpitalach i też nikogo nie dziwią. Do NFZ wpływa ok. 60 mld zł rocznie. Z różnych szacunków wynika, że na łapówki, prywatną ochronę zdrowia itp. wydajemy łącznie drugie tyle.

Nie sposób wymienić wszystkich absurdów polskiej służby zdrowia. Politycy niby szukają winnych, ale to nie ma większego sensu. Tu chodzi o życie pacjentów, wśród których prędzej czy później może się znaleźć każdy z nas. Płacimy składki, więc trudno zrozumieć, że szpitale leczące pacjentów popadają w zadłużenie i trzeba je zamykać. Być może powinniśmy skończyć z mitem bezpłatnej służby zdrowia i ją po prostu sprywatyzować. Politycy muszą się w końcu na coś zdecydować. Obserwowanie słupków sondażowych nikogo jeszcze nie wyleczyło, nawet z manii wielkości.

Łukasz Piechowiak
Źródło:
Tematy

Komentarze (40)

dodaj komentarz
~Barbara
Najważniejsze są dzisiaj PROCEDURY , pacjent to kłopotliwy dodatek.
Personel średni przemęczony , wypalony i jest go zdecydowanie za mało. To wszystko jeszcze działa siłą rozpędu.
~JA
(wiadomość usunięta przez moderatora)
~ ABSURDISTAN
Kiedy ostatnio wspomniałam lekarzowi, że zrobiłam badania na własny koszt, a poprzedni lekarz stwierdził, że bakterie kałowe powinny być w pęcherzu, to od razu dostałam się do najlepszego szpitala w mieście. Ręka rękę myje, fakt, ale co mają zrobić lekarze? Ich praca nie powinna polegać drżeniu o prawidłowe wypełnienie papierków!Kiedy ostatnio wspomniałam lekarzowi, że zrobiłam badania na własny koszt, a poprzedni lekarz stwierdził, że bakterie kałowe powinny być w pęcherzu, to od razu dostałam się do najlepszego szpitala w mieście. Ręka rękę myje, fakt, ale co mają zrobić lekarze? Ich praca nie powinna polegać drżeniu o prawidłowe wypełnienie papierków! Muszą mieć możliwość otwarcia się na pacjenta, słuchania go, powinni mieć czas, by się dokształcać i prowadzić własne badania. A tak mamy ludzi zniszczonych przez system, nienawidzących swej pracy. Zawsze chciałam być lekarzem, ale w tym kraju lepiej jest zamiatać chodniki, niż użerać się z urzędnikami, a jednocześnie zamartwiać się o pacjenta i własny byt. Dlaczego lekarze kombinują? Ich zawód nie jest szanowany. To nie jest zwykła praca. Doktor nauk medycznych jest jak szaman, który musi patrzeć na pacjenta całościowo, musi mieć możliwość przeprowadzenia diagnostyki.
Sama borykam się z dolegliwościami już od roku, ale nie mam serca źle mówić o lekarzach i pielęgniarkach. Pamiętam, jak pani doktor podczas wizyty przepraszała mnie, że musi cały czas wypełniać coś w komputerze. Narzekała, że nie ma sekretarki medycznej, która zajęłaby się papierkową robotą. W szpitalu też byłam. Chcieli mnie przyjąć, zrobić kompleks badań, ale nie było wskazań do hospitalizacji. Jeśli zostawiliby mnie na badaniach, to musieliby udowodnić, że wymagałam trzydniowej opieki medycznej, atu chodziło o kilka godzin przebywania na oddziale. Maskara jakaś. Pani pielęgniarka gładziła mnie po głowie i uspokajała, gdy leki przeciwbólowe jeszcze nie zaczęły działać. Dokładnie mówiła mi, gdzie mam pójść, co zrobić prywatnie. Wzięłam kredyt. Dowiedziałam się, że nie mam raka, a przez bóle straciłam pracę... Z tą pielęgniarką będzie tak samo, jak znajdzie się w mojej sytuacji.

Szkoda... Polscy lekarze, to jedni z najlepszych lekarzy na świecie. Polską rządzi mafia, dlatego polscy naukowcy muszą uciekać przed czystką inteligencji, jaka jest przeprowadzana w tym chorym kraju!
~optymista2013
z obserwacji wynika,że zdrowia wielu rodaków nie szanuje,a potem są pretensje do służby zdrowia np.nagminne palenie papierosów ,brak ruchu,zawiść,chciwość, nieracjonalna dieta,pośpiech,niewystarczająca higiena psychiczna itp,itd.
system opłaty zdrowotnej nie gwarantuje w obecnej formie zasadniczej poprawy. To szaleństwo na drogach
z obserwacji wynika,że zdrowia wielu rodaków nie szanuje,a potem są pretensje do służby zdrowia np.nagminne palenie papierosów ,brak ruchu,zawiść,chciwość, nieracjonalna dieta,pośpiech,niewystarczająca higiena psychiczna itp,itd.
system opłaty zdrowotnej nie gwarantuje w obecnej formie zasadniczej poprawy. To szaleństwo na drogach "produkuje" przerażające ilości zabitych,rannych i inwalidów!!!!!
~Arek
Tendencyjny bzdurny artykuł.Absurdy są tylko nie te wymienione.Najgorzej to że dla pismaków liczy się tylko tania sensacja,a jak związana ze służbą zdrowia - to najlepiej,bo można dobrze. Takie "hieny" są obrzydliwe!
~wiktor
Ten artykuł nie jest tendencyjny. Porusza rzeczywiste problemy w służbie zdrowia, m. in. wykonywanie prywatnych badań na państwowym sprzęcie, łapówkarstwo, kolesiostwo, pazerność itp. Należy domniemywać, że p. Arek jest lekarzem lub osobą zbliżoną do środowiska lekarzy.
~autor
jak trudno byłoby wygrać sprawę w sądzie w przypadku odmowy przyjęcia do szpitala kogoś kto jest oczywiście ubezpieczony?

~Magda
Zeby było ciekawiej przy srednich warszawskich zarobkach placi sie kilkaset zlotych miesiecznie skladki na ubezpieczenie, czyli za mozliwosc wykonania badan np. na wirusa HCV za 4 miesiace (w miedzyczasie mozna chodzic i zarazac innych bo przed banalnym pobraniem krwi trzeba sie stawic u lekarza ktory wypisze dodatkowe skierowanie Zeby było ciekawiej przy srednich warszawskich zarobkach placi sie kilkaset zlotych miesiecznie skladki na ubezpieczenie, czyli za mozliwosc wykonania badan np. na wirusa HCV za 4 miesiace (w miedzyczasie mozna chodzic i zarazac innych bo przed banalnym pobraniem krwi trzeba sie stawic u lekarza ktory wypisze dodatkowe skierowanie a do lekarza czeka sie 4 miesiące), a np. w prywatnych klinikach za 600 zł ROCZNIE mozna miec abonament z dostepem do lekarzy specjalistów w ciągu kilku dni i pakiet podstawowych badań... Czekam niecierpliwie aż ktoś wreszcie się zastanowi nad sensownością tego systemu i składek...
~Autor
PRYWATYZACJA - to jedyne rozwiązanie wszystkich problemów.
Jednostki służby zdrowia muszą mieć właściciela, który wyłozył
własne pieniądze i będzie dbał o sprzęt, personel, umowy itd.

Powiązane: Ochrona zdrowia pod kroplówką

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki