REKLAMA
TYLKO U NAS

1,5 mln elektryków w pięć lat? Na razie mamy dziesięć razy mniej

Marcin Kaźmierczak2025-01-14 06:00redaktor Bankier.pl
publikacja
2025-01-14 06:00

Już nie 1 mln a 1,5 mln aut elektrycznych, według Ministerstwa Klimatu i Środowiska, ma jeździć w Polsce w 2030 r. Problem w tym, że do końca 2024 r. Polacy zarejestrowali 136 tys. aut na prąd, z czego 70 tys. klasycznych elektryków. Dodatkowo zapał do rejestracji takich aut spada.

1,5 mln elektryków w pięć lat? Na razie mamy dziesięć razy mniej
1,5 mln elektryków w pięć lat? Na razie mamy dziesięć razy mniej
fot. Daniel Dmitriew / / FORUM

W 2024 r. do bazy Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców trafiło 16,5 tys. aut elektrycznych. Po raz pierwszy, po kilku latach wzrostów, liczba rejestracji była niższa w ujęciu rocznym – o 3,1 proc. Dla porównania cały rynek nowych aut osobowych wzrósł w ujęciu rocznym o 16,1 proc. Ich udział w rejestracjach nowych samochodów obniżył się z 3,6 do 3,0 proc.

Rząd już raz przestrzelił

Wzrosła za to liczba hybryd typu plug-in, czyli umożliwiających ładowanie z gniazdka. W 2024 r. Polacy zarejestrowali 14,9 tys. takich pojazdów – o 13 proc. więcej niż w 2023 r. Łącznie więc w 2024 r. przybyło 31,5 tys. aut uznawanych przez ministerstwo za elektryczne – o 3,9 proc. więcej niż rok wcześniej.

Do polskiego parku aut elektrycznych trzeba jeszcze doliczyć ok. 5300 używanych pojazdów sprowadzonych w 2024 r. z zagranicy.

Jak wynika z „Licznika elektromobilności” prowadzonego przez Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego i Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych, pod koniec listopada 2024 r. po polskich drogach jeździły 136 404 auta zasilane prądem, z czego 70 342 było samochodami pełni elektrycznymi.

Tymczasem, jak wynika z prognoz Ministerstwa Klimatu i Środowiska, jeszcze w 2025 r. po polskich drogach ma jeździć 375 838 aut elektrycznych. Do 2030 r. ich liczba ma wzrosnąć do ponad 1,5 mln sztuk. Zgodnie z zapowiedziami premiera Mateusza Morawieckiego sprzed dziewięciu lat, już teraz w Polsce miało być zarejestrowane 1 mln aut na prąd.

Wykluczenie firm nie pomoże

Choć ceny najpopularniejszych aut elektrycznych w Polsce w ciągu ostatniego roku zmniejszyły się od 2 do 20 proc., a za miesiąc wejdzie w życie program dopłat „Mój elektryk 2.0”, o znaczący wzrost liczby rejestracji elektryków może być trudno. Nowa wersja programu zakłada, że dotacja sięgająca maksymalnie 40 tys. zł będzie przeznaczona wyłącznie do osób fizycznych oraz jednoosobowych działalności gospodarczych (JDG). W praktyce oznacza to, że nawet małe spółki prawa handlowego nie będą mogły otrzymać dofinansowania.

– Przedsiębiorstwa, które odpowiadały do tej pory za około 50-60 proc. popytu na pojazdy elektryczne, tracą dostęp do wsparcia. To znacząco ograniczy skalę inwestycji w zeroemisyjny transport – mówi Michał Markiewicz z PKO Leasing.

Jak z kolei zauważa Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, wykluczenie przedsiębiorstw z programu dopłat, może jeszcze mocniej zahamować rozwój elektromobilności w Polsce.

– Już samo zawieszenie programu „Mój elektryk” spowodowało wyraźne zmniejszenie liczby pojazdów elektrycznych rejestrowanych w ostatnich miesiącach. Sporo obiecywaliśmy sobie po nowym programie, w którym jest do wykorzystania 1,6 miliarda zł pochodzących z Krajowego Programu Odbudowy. Niestety, biorąc pod uwagę fakt, że mogą z niego skorzystać tylko osoby fizyczne i jednoosobowe działalności gospodarcze oraz krótki czas obowiązywania programu - wszystko wskazuje, że mimo jego potencjału dofinansowania ok. 50 tys. pojazdów, w praktyce skorzysta znacznie mniej nabywców – twierdzi Faryś.

Niemcy motorem napędowym odwrotu

Odchodzenie od elektryków to jednak nie tylko, a nawet nie przede wszystkim trend obserwowany w Polsce. Biorąc pod uwagę pierwsze dziesięć miesięcy 2024 r. w całej Unii Europejskiej, zarejestrowano o blisko 5 proc. mniej aut elektrycznych niż w analogicznym okresie 2023 r.

Na czele malkontentów stoją Niemcy, czyli największy rynek samochodowy w Europie, gdzie liczba rejestracji aut na prąd zmniejszyła się w ciągu roku o 26,6 proc.

Brakuje stacji ładowania

Problematyczne wydaje się także osiągnięcie zakładanych na koniec roku przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, liczby ogólnodostępnych stacji ładowania. W ramach konsultacji krajowych ram polityki, w zakresie rozwoju rynku w odniesieniu do paliw alternatywnych, w sektorze transportu i rozwoju odpowiedniej infrastruktury, założono, że w 2025 r. ich liczba wzrośnie do 23 670 punktów.

Jak z kolei wynika, pod koniec listopada 2024 r. w Polsce funkcjonowało 8331 stacji. Nawet zakładając utrzymanie dotychczasowego 43-procentowego wzrostu w ujęciu rocznym, będzie o to co najmniej trudno.

Źródło:
Marcin Kaźmierczak
Marcin Kaźmierczak
redaktor Bankier.pl

Redaktor Bankier.pl. Zajmuje się tematyką nieruchomości. Przygotowuje raporty dotyczące cen mieszkań, pisze o trendach na tym rynku, monitoruje najciekawsze inwestycje w Polsce i za granicą. Na co dzień śledzi także rynek motoryzacyjny, a swoimi spostrzeżeniami dzieli się w sekcji Moto portalu Bankier.pl. Absolwent politologii na Uniwersytecie Wrocławskim. Tel. 539 672 383.

Najtańsze konta firmowe z premią za korzystanie
Najtańsze konta firmowe z premią za korzystanie

Komentarze (9)

dodaj komentarz
sterl
Trzeba tak jak Tesla stawiać stacje zasilania elektryków z generatorami na olej napędowy...klimat w miastach będzie się szybciej poprawiał..
salad77
jeśli socjalizm nie działa, to receptą na to jest więcej socjalizmu :) każdy kto pamięta PRL przypomni go sobie tym razem w nowoczesnej odsłonie
sterl
Wtedy mieliśmy embarga gorsze niż Kuba ,a o zadłużeniu na ponad bilion nawet nie było co marzyć..z technologii mogliśmy kupić rozwiązania tylko wycofane na zachodzie za to wszystkie rozwiązania naszych naukowców były powszechnie publikowane lub wywożone i wystarczyło 20 mld żeby splajtować i teraz też wystarczy jak klimat np w Wtedy mieliśmy embarga gorsze niż Kuba ,a o zadłużeniu na ponad bilion nawet nie było co marzyć..z technologii mogliśmy kupić rozwiązania tylko wycofane na zachodzie za to wszystkie rozwiązania naszych naukowców były powszechnie publikowane lub wywożone i wystarczyło 20 mld żeby splajtować i teraz też wystarczy jak klimat np w UE się zepsuje..
ebm242
Temat elektryków prędzej, czy później umrze a jeśli karami i podatkami będą chcieli zmusić ludzi do ich zakupu to UE się rozpadnie.
obeznany
skąd weźmiemy prąd do ich ładowania? do tego ciągle dochodzą nowe pompy ciepła... a prądu już
dzisiaj brakuje
demand
Czyli już mamy 15 mln elektryków ???
Bo 1,5 mln x 10 = 15 mln , czyż nie ?!
Odrobina logiki ,,redachtorku" ,wystarczy napisać
mamy 10% liczby m .
arzeń lub 1/10 tejże .
LOGIKI nam daj ..

Marc
po_co
Pytanie brzmi po co nam elektryki?
Zapasy ropy wystarczą jeszcze na setki lat, silniki spalinowe są stale rozwijane, a to co ogranicza ich skuteczność to normy emisyjne.
Problemy ze smogiem można wyeliminować przechodząc np. na technologie wodorowe, które nie wywracają na głowę świata motoryzacji, a co ważniejsze zarówno paliwo
Pytanie brzmi po co nam elektryki?
Zapasy ropy wystarczą jeszcze na setki lat, silniki spalinowe są stale rozwijane, a to co ogranicza ich skuteczność to normy emisyjne.
Problemy ze smogiem można wyeliminować przechodząc np. na technologie wodorowe, które nie wywracają na głowę świata motoryzacji, a co ważniejsze zarówno paliwo jak i wszystko co potrzebne do jego magazynowania jest możliwe do wydobycia i wytworzenia w zasadzie w każdym kraju świata bez konieczności sięgania po metale ziem rzadkich.

Samochody elektryczne od wielu lat miały swoje zastosowania, Polski Melex cieszył się uznaniem na całym świecie.
Można te technologie rozwijać i ulepszać ale nie widzę żadnego uzasadnienia aby zmuszać ludzi do ograniczania sobie wyboru.

Takie działania to gospodarka centralnie sterowana, a to niemal zawsze prowadzi do załamania rynku i potężnych problemów gospodarczych.

Jak samochody elektryczne będą lepsze od spalinowych to same wypchną je z rynku, nie trzeba do tego nikogo zmuszać ani zachęcać.
salad77
ja bym chętnie kupił nieduży samochód miejski plug-in z dodatkowym silnikiem elektrycznym i akumulatorem wymiennym który pozwalałby na przejechanie 50 km, do krótkiej jazdy po mieście - gdyby takie auto było w cenie do 100 tys zł jestem pewien że byłoby wielu nabywców
pstrzezek
Ludzie zaczynają myśleć a rząd nadal marzy

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki