Już nie 1 mln a 1,5 mln aut elektrycznych, według Ministerstwa Klimatu i Środowiska, ma jeździć w Polsce w 2030 r. Problem w tym, że do końca 2024 r. Polacy zarejestrowali 136 tys. aut na prąd, z czego 70 tys. klasycznych elektryków. Dodatkowo zapał do rejestracji takich aut spada.


W 2024 r. do bazy Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców trafiło 16,5 tys. aut elektrycznych. Po raz pierwszy, po kilku latach wzrostów, liczba rejestracji była niższa w ujęciu rocznym – o 3,1 proc. Dla porównania cały rynek nowych aut osobowych wzrósł w ujęciu rocznym o 16,1 proc. Ich udział w rejestracjach nowych samochodów obniżył się z 3,6 do 3,0 proc.
Rząd już raz przestrzelił
Wzrosła za to liczba hybryd typu plug-in, czyli umożliwiających ładowanie z gniazdka. W 2024 r. Polacy zarejestrowali 14,9 tys. takich pojazdów – o 13 proc. więcej niż w 2023 r. Łącznie więc w 2024 r. przybyło 31,5 tys. aut uznawanych przez ministerstwo za elektryczne – o 3,9 proc. więcej niż rok wcześniej.
Do polskiego parku aut elektrycznych trzeba jeszcze doliczyć ok. 5300 używanych pojazdów sprowadzonych w 2024 r. z zagranicy.
Jak wynika z „Licznika elektromobilności” prowadzonego przez Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego i Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych, pod koniec listopada 2024 r. po polskich drogach jeździły 136 404 auta zasilane prądem, z czego 70 342 było samochodami pełni elektrycznymi.
Tymczasem, jak wynika z prognoz Ministerstwa Klimatu i Środowiska, jeszcze w 2025 r. po polskich drogach ma jeździć 375 838 aut elektrycznych. Do 2030 r. ich liczba ma wzrosnąć do ponad 1,5 mln sztuk. Zgodnie z zapowiedziami premiera Mateusza Morawieckiego sprzed dziewięciu lat, już teraz w Polsce miało być zarejestrowane 1 mln aut na prąd.
Wykluczenie firm nie pomoże
Choć ceny najpopularniejszych aut elektrycznych w Polsce w ciągu ostatniego roku zmniejszyły się od 2 do 20 proc., a za miesiąc wejdzie w życie program dopłat „Mój elektryk 2.0”, o znaczący wzrost liczby rejestracji elektryków może być trudno. Nowa wersja programu zakłada, że dotacja sięgająca maksymalnie 40 tys. zł będzie przeznaczona wyłącznie do osób fizycznych oraz jednoosobowych działalności gospodarczych (JDG). W praktyce oznacza to, że nawet małe spółki prawa handlowego nie będą mogły otrzymać dofinansowania.
– Przedsiębiorstwa, które odpowiadały do tej pory za około 50-60 proc. popytu na pojazdy elektryczne, tracą dostęp do wsparcia. To znacząco ograniczy skalę inwestycji w zeroemisyjny transport – mówi Michał Markiewicz z PKO Leasing.
Jak z kolei zauważa Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, wykluczenie przedsiębiorstw z programu dopłat, może jeszcze mocniej zahamować rozwój elektromobilności w Polsce.
– Już samo zawieszenie programu „Mój elektryk” spowodowało wyraźne zmniejszenie liczby pojazdów elektrycznych rejestrowanych w ostatnich miesiącach. Sporo obiecywaliśmy sobie po nowym programie, w którym jest do wykorzystania 1,6 miliarda zł pochodzących z Krajowego Programu Odbudowy. Niestety, biorąc pod uwagę fakt, że mogą z niego skorzystać tylko osoby fizyczne i jednoosobowe działalności gospodarcze oraz krótki czas obowiązywania programu - wszystko wskazuje, że mimo jego potencjału dofinansowania ok. 50 tys. pojazdów, w praktyce skorzysta znacznie mniej nabywców – twierdzi Faryś.
Niemcy motorem napędowym odwrotu
Odchodzenie od elektryków to jednak nie tylko, a nawet nie przede wszystkim trend obserwowany w Polsce. Biorąc pod uwagę pierwsze dziesięć miesięcy 2024 r. w całej Unii Europejskiej, zarejestrowano o blisko 5 proc. mniej aut elektrycznych niż w analogicznym okresie 2023 r.
Na czele malkontentów stoją Niemcy, czyli największy rynek samochodowy w Europie, gdzie liczba rejestracji aut na prąd zmniejszyła się w ciągu roku o 26,6 proc.
Brakuje stacji ładowania
Problematyczne wydaje się także osiągnięcie zakładanych na koniec roku przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, liczby ogólnodostępnych stacji ładowania. W ramach konsultacji krajowych ram polityki, w zakresie rozwoju rynku w odniesieniu do paliw alternatywnych, w sektorze transportu i rozwoju odpowiedniej infrastruktury, założono, że w 2025 r. ich liczba wzrośnie do 23 670 punktów.
Jak z kolei wynika, pod koniec listopada 2024 r. w Polsce funkcjonowało 8331 stacji. Nawet zakładając utrzymanie dotychczasowego 43-procentowego wzrostu w ujęciu rocznym, będzie o to co najmniej trudno.