W ujawnionych w poniedziałek przez „Dziennik Gazetę Prawną” nieznanych dotąd fragmentach nagrania rozmowy Leszka Czarneckiego z Markiem Chrzanowskim pojawiają się tematy nacisków prezesa BFG na audytora Getin Noble Banku, a także ewentualnych kosztów przewalutowania kredytów frankowych oraz kwestie łączenia Getinu i Idea Banku.


Wątek ewentualnych nacisków prezesa Bankowego Fundusz Gwarancyjnego Zbigniewa Sokala na audytora Getin Noble Banku pojawiał się już w przekazach medialnych. Tej sprawy dotyczyło też drugie zgłoszenie do prokuratury, jakie złożył Roman Giertych w imieniu Leszka Czarneckiego. Dziś, dzięki nagraniom ujawnionym przez „DGP”, wiemy dokładniej, co wrocławski biznesmen miał na myśli.
Leszek Czarnecki prosi byłego już szefa Komisji Nadzoru Finansowego Marka Chrzanowskiego o pomoc w kwestii spotkania z biegłym rewidentem sprawozdania finansowego Getin Noble Banku Arkadiuszem Krasuskim z firmy Ernst & Young. Właściciel Getinu wyjaśnia: „ja nie wiem, co to było, ale on mówił (Krasuski – przyp. red.), że on wyszedł z takim przeświadczeniem, że jemu personalnie pan Sokal groził wiele razy. On nie wie, co ma zrobić i że on musi realizować polecenia pana Sokala, bo inaczej nie będzie współpracował z urzędem”.
"Plan Zdzisława" – wyjaśniamy, co to jest i dlaczego mógł zaistnieć

„Plan Zdzisława” – ten zwrot od kilku dni robi zawrotną karierę. To pojęcie użyte przez byłego już szefa Komisji Nadzoru Finansowego Marka Chrzanowskiego w rozmowie z Leszkiem Czarneckim, nagranej przez tego drugiego. O co naprawdę chodzi w „planie Zdzisława”?
Czarnecki wyraża obawy o niezależność audytu w takiej sytuacji. I ujawnia, że ewentualna wysokość rezerw, jakie miałyby być zawiązane w wyniku nacisków Sokala, wynosi 2,5 mld zł. Dodatkowo miałaby wchodzić kwestia weryfikacji sprawozdań finansowych z lat 2016 i 2015, „co spowoduje, że to jeden do jednego odejmie nam kapitał” – dodaje właściciel Getinu. Dlatego prosi Chrzanowskiego: „(…) dobrze by było, żeby jakiś kontakt pana z audytorem nastąpił, bo on nam zawału dostanie”.
Druga kwestia przewijająca się w nowych fragmentach nagrania to kredyty frankowe w Getin Noble Banku. Przypomnijmy, że jest to jedna z kwestii, które od lat ciążą na wynikach banku Czarneckiego. Obciążenie to wprawdzie spada (jeszcze w 2016 roku wynosiło 30% wartości portfela kredytowego, po ostatnich wynikach banku spadło do 24%, ale to wciąż kwota ok. 10 mld zł). Chrzanowski i Czarnecki rozmawiają o możliwym „scenariuszu”, że wejdzie „rozwiązanie” tej kwestii (prawdopodobnie chodzi o prezydencki projekt ustawy o wsparciu kredytobiorców – przyp. red.).
Czarnecki ocenia koszt tej ustawy dla Getinu na 200 mln zł w pierwszym roku jej działania, a w kolejnym roku na 160 mln zł. „Trzeci rok, że tak powiem, to już mnie o tyle nie interesuje, bo jak już dotrwam w zasadzie i drugi rok nie powinien mnie interesować, bo jak przetrwam pierwszy rok to i przetrwam drugi” – konkluduje właściciel Getinu. I wyraża obawy: „Co wtedy z planem ochrony kapitału, z planem naprawczym, ze wszystkim?” Ze strony Chrzanowskiego pada informacja, że maksymalna składka na fundusz restrukturyzacji kredytów walutowych ma wynieść 0,5% od portfela w każdym kwartale, jednak niewiadomą jest, czy będzie ona miała taką wysokość od początku, czy będzie jakiś okres przejściowy.
Chrzanowski ocenia także, że wskaźniki DTI i LTV udzielanych przez Getin kredytów hipotecznych denominowanych w walutach obcych były tak wysokie, „(…) bo ktoś popełnił błąd”. Były szef KNF ma też własną ocenę tego, co działo się w kwestii sprzedaży walutowych kredytów hipotecznych w Getinie: „To jest fakt, jak szalenie kredyty dawaliście. Ja miałem znajomego, który pracował, tak na marginesie, w Getinie w 2007 roku. Ja go uważałem za wariata albo szaleńca. Jeździł ciągle na szkolenia w zakresie sprzedaży i ładował, on szkolił już później ludzi, ale ładował ludziom produkty, się śmiał to sprzedał”.
Czarne chmury nad imperium Leszka Czarneckiego

Leszek Czarnecki przez wiele lat plasował się w czołówce najbogatszych Polaków, jednak ostatnio blask jego "imperium" coraz bardziej blednie. Jedna z najgorętszych historii na polskim rynku przynosi właśnie kolejną chwilę wielkiego napięcia.
Trzecia kwestia, jaka pojawia się w nowych fragmentach rozmowy, dotyczy ewentualnej fuzji Getin Noble Banku i Idea Banku. Główny akcjonariusz deklaruje, że „z biznesowego punktu widzenia, gdyby tych ryzyk nie było, ja bym te banki już połączył”, jednak „biorąc pod uwagę ryzyka regulacyjne wolałbym proces (połączenia – przyp. red.) opóźnić im dłużej tym lepiej i żeby nie było ryzyk regulacyjnych”. Zaznacza przy tym, że w Idea Banku takich ryzyk regulacyjnych nie ma – mają one występować tylko w Getinie. Przypomnijmy, że rozmowa toczy się jeszcze w momencie, kiedy nie mówi się głośno o potencjalnym misselingu obligacji GetBacku prowadzonym przez Idea Bank (choć kurs akcji Idea Banku spada wtedy już o 40% w stosunku do kursu z jesieni 2017 r.).
Czarnecki mówi jednak, że „Idea w sposób taki trochę nieformalny jest przygotowywana do połączenia”. Wrocławski biznesmen widzi jednak pewne „wyzwania” w tym procesie. Pierwszym z nich będzie konieczność dokapitalizowania Idei w związku z tym, że Getin został zaliczony przez KNF do grupy banków ważnych systemowo i ma nałożone dodatkowe obciążenia kapitałowe. A Idea bankiem ważnym systemowo nie jest. „No i tam mam dziurę następną, rzędu mniej więcej 300 mln zł, muszę tym jakoś zarządzić, to jest pierwsza rzecz” – ocenia Czarnecki. Warto przypomnieć w tym miejscu, że w sierpniu Getin został zdjęty z listy banków ważnych systemowo.
Kolejne „wyzwanie” dla głównego akcjonariusza Getinu i Idei to podatek bankowy. Getin Noble nie musi płacić podatku, ponieważ jest w nim realizowany plan naprawczy. Idea taki podatek płacić musi. Jednak po połączeniu Idei z Getinem nie byłoby już takiej konieczności. Biznesmen obawia się, że „ (…) politycy nas zjedzą, że ja robię tą fuzję po to, żeby nie płacić podatku bankowego od Idei, która płaci w tej chwili normalnie, tam 100 milionów zł i nie ma zamiaru nie płacić.” Jednocześnie ocenia, że zwolnienie z podatku bankowego Idei byłoby dla niego swego rodzaju poduszką finansową dla kosztów restrukturyzacji kredytów frankowych. „Zwolniony z podatku, to szczerze mówiąc, to mi zamortyzuje w zasadzie prawie że w 100%, tą ustawę frankową. No, bo ustawa mnie tam kosztuje, nie wiem, tam 200 milinów. Tu będę miał 100 milinów zwolnienia z podatku bankowego plus mniej więcej 150 milinów synergii kosztowych. Absolutnie, oczywiście, pewne przesunięcie w czasie, ale po paru miesiącach ja mam absolutnie zbudowaną poduszkę tak, aby zamortyzować ustawę frankową i się nic z bankiem nie dzieje i nie dam się wyrzucić z planu naprawczego” – Czarnecki dokładnie wyjaśnia o co mu chodzi.
MD