Dziś w nocy na rynku terminowym uncję złota wyceniono na rekordowe 1.398,70 USD. Na porannym fixingu w Londynie cena tego szlachetnego metalu było jednak o 870 centów niższa. Ale po przeliczeniu na euro kurs złota sięgnął 997,70 EUR i był tylko o 17,75 euro niższy od historycznego rekordu z czerwca.
Fakt, iż złoto utrzymuje niemal rekordowe ceny mimo aprecjacji dolara, świadczy o sile popytu. Inwestorzy wciąż boją się inflacyjnych skutków polityki Rezerwy Federalnej, która właśnie wznowiła bezpośredni dodruk pieniądza. W ciągu ośmiu miesięcy Fed zwiększy bazę monetarną Stanów Zjednoczonych o 30%, redukując siłę nabywczą dolara.
Powodzeniem cieszą się także pozostałe metale szlachetne. Za uncję srebra płacono dziś 27,015 USD, czyli najwięcej od marca 1980, gdy bracia Hunt usiłowali doprowadzić do bankructwa rynek terminowy. Relacja cen złota do srebra spadła do poziomu 51,77 i jest najniższa od lipca 2008 roku.
W ciągu ostatnich 11 tygodni cena srebra wyrażona w USD wzrosła już o 50%, wzbudzając obawy przed wykupieniem rynku. Choć w krótkiej perspektywie biały metal wydaje się bardzo podatny na korektę, to wciąż pozostaje względnie tani w porównaniu do złota.
Powody do zadowolenia mają też inwestorzy, którzy kilka miesięcy temu kupili pallad. Cena tego metalu sięgnęła bowiem 700 dolarów za uncję i była najwyższa od kwietnia 2001 roku. Od majowego dna notowania palladu wzrosły o 77%.
Krzysztof Kolany
Bankier.pl


























































