Na podstawie zgromadzonych dowodów komisja stwierdza, że to opozycja wewnętrzna w ówczesnej koalicji rządowej, w postaci części polityków Porozumienia, powstrzymała wybory korespondencyjne - podkreśliła w czwartek na komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych jej szefowa Magdalena Filiks (KO).


Komisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych prezentuje w czwartek projekt raportu końcowego ze swoich prac.
Szefowa komisji Magdalena Filiks (KO) prezentując swoją część projektu podkreśliła, że retoryka prezentowana przez niektórych świadków, że wybory 10 maja 2020 r. nie odbyły się przez opozycję, a szczególności przez ówczesną wicemarszałek Sejmu Małgorzatę Kidawę-Błońską została podważona przez samego przewodniczącego PKW Sylwestra Marciniaka. "On wprost zeznał przed komisją, że pani Kidawa-Błońska była kandydatem i do tego rzecz się tylko sprowadza. Nie miała ona zatem żadnego wpływu na kwestię przeprowadzenia bądź też nieprzeprowadzenia tych wyborów" - zaznaczyła szefowa komisji.
"Na podstawie zgromadzonych dowodów komisja stwierdza, że to opozycja wewnętrzna w (ówczesnej) koalicji rządowej w postaci części polityków Porozumienia Jarosława Gowina powstrzymała wybory korespondencyjne" - podkreśliła Filiks.
Przeczytaj także
Oświadczyła, że "prace komisji ujawniły, że to ówczesna koalicja rządowa nie potrafiła aż do 6 maja 2020r. wypracować zgodnego stanowiska, a przy tym przez 4 lata wprowadzała opinię publiczną w błąd usiłując przenieść całą odpowiedzialność za nieprzeprowadzone wybory na ówczesną opozycję parlamentarną".
Zaznaczyła też, że - według komisji - powodami, dzięki którym wybory korespondencyjne się nie odbyły były: nieprzygotowanie legislacyjne, organizacyjne, a przede wszystkim brak porozumienia wewnątrz samych rządzących. "Faktem jest, że koalicja rządowa nie zdążyła przygotować i przeprowadzić, zgodnie z prawem, wyborów w formule jaką sobie wymyśliła i powinna dziś ponieść za to odpowiedzialność" - podkreśliła szefowa komisji.
Jak mówiła, ówczesny premier Mateusz Morawiecki "zamiast uzurpować sobie uprawnienia organów wyborczych do wydawania poleceń związanych z przeprowadzeniem wyborów prezydenta RP powinien skorzystać z rozwiązań przyjętych w konstytucji RP już w 1997 roku". "Tym bardziej, że w ocenie komisji od uchwalenia konstytucji nie było bardziej wyraźnej i oczywistej sytuacji faktyczno-prawnej uzasadniającej wprowadzenie w naszym kraju stanu nadzwyczajnego" - dodała Filiks.
Komisja ds. wyborów korespondencyjnych: Morawiecki nie działał w granicach prawa
W projekcie stanowiska sejmowa komisja śledcza odnosi się do działań różnych organów państwa zaangażowanych w przygotowanie wyborów prezydenckich zaplanowanych na maj 2020 r.
Przedstawiając ustalenia dotyczące b. premiera Mateusza Morawieckiego, posłanka Anita Kucharska-Dziedzic (Lewica) wskazała, że wydając decyzję z 16 kwietnia 2020 r. Morawiecki "uznał się samozwańczo za organ uprawniony do wydawania poleceń związanych z procesem przeprowadzenia wyborów na prezydenta RP".
Jak podkreśliła, w tej sprawie b. premier nie działał w granicach prawa i nadużywał swoich uprawnień. Jej zdaniem, wiele wskazuje również na to, że organy władz generalnie nadużywały przepisów wprowadzanych w związku z pandemią COVID-19, a organizacja wyborów była tylko jednym z takich przykładów.
Z ustaleń komisji wynika, że właściwym działaniem ze strony byłego szefa rządu byłoby poczekanie do momentu wejścia w życie ustawy o szczególnych zasadach przeprowadzenia wyborów albo ogłoszenie stanu nadzwyczajnego, który w legalny sposób pozwoliłby na przesunięcie ich terminu.
"W ocenie komisji prezes Rady Ministrów Mateusz Morawiecki zaryzykował złamanie prawa, będąc świadomym ryzyka swojego działania (...) Tym bardziej, że na te ryzyka i potencjalną odpowiedzialność premiera wskazywała opina prawna Departamentu Prawnego KPRM, o której miał premiera poinformować szef KPRM Michał Dworczyk" - podkreśliła Kucharska-Dziedzic.
Wcześniej szefowa komisji Magdalena Filiks (KO) negatywnie oceniła też aktywność Państwowej Komisji Wyborczej, która jej zdaniem "nie podjęła żadnej znaczącej aktywności, aby uniknąć sytuacji, w której wybory zarządzane na 10 maja mogłyby naruszać standardy demokracji". Według sejmowej komisji śledczej, apolityczność nie powinna oznaczać przyjęcia w takiej sytuacji roli "cichego obserwatora".
Filiks: Decyzję o przeprowadzeniu wyborów w trybie korespondencyjnym podjął Kaczyński
Filiks prezentując część projektu raportu, dotyczącego prezesa PiS podkreśliła, że z analizy zeznań świadków, a także z innych dowodów, w ocenie komisji, decyzję o przeprowadzeniu w Polsce wyborów prezydenckich w trybie korespondencyjnym podjął Jarosław Kaczyński.
"Zauważyć należy, że nie był on członkiem rządu, tylko szeregowym posłem, prezesem największej partii politycznej tworzącej koalicję rządową" - mówiła szefowa komisji.
Jak mówiła, "zebrany materiał dowodowy wskazuje, że Jarosław Kaczyński, będąc posłem partii rządzącej, nie posiadał żadnych kompetencji, jakie konstytucja RP przyznaje marszałkowi Sejmu, czy też Prezesowi Rady Ministrów". "Jako poseł, funkcjonariusz publiczny przekroczył uprawnienia, wykorzystując przy tym swoją pozycję jako prezes Prawa i Sprawiedliwości" - zaznaczyła Filiks.
W jej ocenie, "działanie Kaczyńskiego nie służyło ochronie społecznego interesu, lecz było działaniem na jego szkodę". "Jedyną motywacją działania Jarosława Kaczyńskiego była chęć, by za wszelką cenę przeprowadzić wybory i utrzymać prezydenturę Andrzeja Dudy" - powiedziała Filiks. (PAP)
Kłopotek: Kamiński i Sasin wprowadzili PWPW i Pocztę Polską w błąd
Agnieszka Kłopotek przeczytała fragment projektu raportu, w którym zwrócono uwagę, że brak oficjalnej korespondencji między Ministerstwem Aktywów Państwowych a Pocztą Polską, a także brak notatek służbowych z prowadzonych rozmów i spotkań dot. przygotowania wyborów prezydenckich w 2020 r. a także unikanie przez Ministra Aktywów Państwowych bezpośredniego udziału w czynnościach, "każą przyjąć, że kierownictwo MAP starało się publicznie zmarginalizować swój udział w organizacji wyborów korespondencyjnych oraz zdawało sobie sprawę, że podejmowane działania pozostają w sprzeczności z prawem".
W projekcie raportu zwrócono uwagę, że Sasin, wbrew wyraźnemu obowiązkowi wynikającemu z decyzji premiera z dnia 16 kwietnia 2020 roku, "z przyczyn leżących wyłącznie po jego stronie, nie zawarł przewidzianej w tej decyzji umowy z Pocztą Polską S.A". Jednak - jak mówiła Kłopotek - "brak wyraźnego komunikatu ze strony MAP, co do braku możliwości zawarcia umowy (...) pozwalał utrzymywać Pocztę Polską S.A. w przeświadczeniu, że umowa zostanie zawarta".
Projekt raportu głosi, że minister Kamiński, podobnie jak minister Sasin, nie zawarł umowy, którą miał zawrzeć z PWPW. Podano, że "Kamiński, wbrew wyraźnemu obowiązkowi wynikającemu z decyzji z dnia 16 kwietnia 2020 roku, z przyczyn leżących wyłącznie po jego stronie, nie zawarł przewidzianej w tej decyzji umowy z PWPW". W raporcie napisano, że "minister Kamiński w przeciwieństwie do ministra aktywów państwowych Jacka Sasina osobiście brał udział we wszystkich spotkaniach organizowanych w MSWiA dotyczących wyborów korespondencyjnych oraz w uzgodnieniach prowadzonych z MAP w zakresie, w jaki dotyczyły one nadzorowanej przez niego PWPW".
"Uchybienia ministra Mariusza Kamińskiego w zakresie niezawarcia umowy z PWPW są analogiczne do ciążących na ministrze Jacku Sasinie w stosunku do Poczty Polskiej S.A. I pokazują systemowy charakter naruszeń, jakich dopuściła się administracja rządowa w związku z wyborami korespondencyjnymi" - podkreślono.
W ocenie autorów projektu raportu, "brak wyraźnego komunikatu ze strony MSWiA o braku możliwości zawarcia umowy i przyczyn tego stanu pozwalał utrzymywać PWPW w przeświadczeniu, że do zawarcia umowy dojdzie".
W projekcie podkreślano też, że zarówno PWPW jak i Poczta Polska, pomimo niezawarcia umów rozpoczęły przygotowania do wyborów. W projekcie podano, że minister Kamiński w sposób nieformalny w tym uczestniczył, m.in. przez zatwierdzanie działań podejmowanych przez PWPW. Podano też, że Sasin nie tylko nie wypełnił obowiązku zawarcia umowy z Pocztą Polską S.A. obejmującej m.in. zasady finansowania (...) lecz również nie wypełnił obowiązku sfinansowania kosztów poniesionych przez Pocztę Polską.
Filiks: Ostatnie posiedzenie komisji śledczej na przełomie sierpnia i września
Podczas czwartkowego posiedzenia sejmowej komisji śledczej jej członkowie zaprezentowali projekt końcowego stanowiska, który musi jeszcze zostać ostatecznie przyjęty.
"Biorąc pod uwagę konieczność przenalizowania tych poprawek, proponuję, aby ostatnie posiedzenie komisji, na którym rozpatrzmy poprawki oraz przyjmiemy stanowisko komisji, odbyło się na przełomie sierpnia i września" - przekazała, dodając, że poinformuje członków komisji o dokładnym terminie.
Filiks (KO) poinformowała również, że do projektu w ciągu 14 dni będzie można zgłaszać pisemne poprawki. Na prośbę posłów PiS szefowa komisji przedłużyła jednak termin na składanie do 21 dni, licząc od czwartkowego posiedzenia.
Filiks przekazała również, że stanowisko komisji zostanie opublikowane na stronie Sejmu jako druk sejmowy.
Autor: Olga Łozińska, Edyta Roś
sno/ oloz/ ero/ mrr/