Docenci, doktorzy i adiunkci - pracownicy Uniwersytetu Medycznego w Warszawie zostali zobligowani do pracy w oparciu o umowę o wolontariat - w ramach świadczenia obowiązków dydaktycznych w zakładach stomatologicznych Szpitala Klinicznego im. Dzieciątka Jezus w Warszawie. Sześciu z nich nie wyraziło na to zgody. Skierowali sprawę do sądu pracy.
Nauczyciele akademiccy zarzucają szpitalowi bezprawne wypowiedzenie umowy o pracę i zaproponowanie w zamian umowy o wolontariat. - To godzi w naszą godność osobistą, pracownika naukowego oraz pozbawia nas ochrony prawnej, jaką daje umowa o pracę - twierdzą dydaktycy.
Mec. Ewa Rutkowska z kancelarii Baker & McKenzie podkreśla, że zmuszanie pracownika do zmiany formy współpracy jest sprzeczne z prawem pracy.
Bez prawa wyboru
Cała sprawa zaczęła się z początkiem tego roku, kiedy to pracownicy zakładów stomatologii zostali poinformowani przez dyrektora szpitala, prof. Janusza Wyzgała, że w związku z restrukturyzacją podmiotu leczniczego, szpital wypowiada im dotychczasowe, cząstkowe umowy o pracę, w zamian proponując umowy o wolontariat.
Pracownicy naukowi Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, którzy pragną pozostać anonimowi, podkreślają, że o zmianach warunków pracy z nimi nie dyskutowano. Postawiono ultimatum - albo podpiszą umowy wolontariackie, albo żadne. Tymczasem, aby móc uczyć studenta praktycznych umiejętności, wykładowcy muszą być związani umową ze szpitalem, w którym te obowiązki świadczą.
- Jesteśmy pracownikami Uniwersytetu Medycznego i to z nim jesteśmy związani umową o pracę. Niestety, uczelnia nie ma prawa prowadzić działalności medycznej. W tym celu WUM powołał szpital kliniczny, dla którego jest organem założycielskim - tłumaczy jeden z pracowników uniwersyteckich.
- Z tego też powodu, całe życie nam wmawiano, że musimy być związani z podmiotem leczniczym cząstkową umową o pracę, po to tylko, żeby móc wykonywać praktyczne zadania dydaktyczne - dodaje.
Problem na stomatologii polega na tym, że studenci wykonują zabiegi na pacjentach od trzeciego roku studiów. Inny z poszkodowanych pracowników dydaktycznych przyznaje, że mógłby śmiało wykonywać ze studentami obowiązkowe ćwiczenia na fantomach, ale program studiów obliguje go do przeprowadzenia takich ćwiczeń praktycznych na pacjentach.
Obawy dydaktyków budzą jeszcze inne kwestie. Umowy, które dostali do podpisania, nie określają zakresu obowiązków. W tej sytuacji nauczyciele akademiccy obawiają się, że przełożony może żądać od nich wykonywania szeregu innych zadań, poza nadzorowaniem studenta.
- To jest umowa cywilno-prawna, a nie umowa o pracę. Jeśli już zmuszono nas do jej podpisania, niech nas nikt nie zmusza do wyrabiania rękami studentów zakontraktowanych punktów czy pracy na dyżurach - komentuje nauczyciel akademicki.
Kolejne obawy pracowników wzbudza fakt odpowiedzialności finansowej. - W przypadku ewentualnego roszczenia, gdy jestem zatrudniony na umowę o pracę, szpital może mieć wobec mnie roszczenia tylko do wysokości trzech pensji. W przypadku umów cywilno-prawnych, jeżeli ubezpieczyciel odrzuciłby roszczenie pacjenta, to szpital może od wolontariusza żądać pokrycia pełnej sumy roszczenia - stwierdza nasz rozmówca.
W interesie szpitala
Dyrektor placówki nie zgadza się z tymi zarzutami, motywując swoją decyzję o zmianie umów trudną sytuacją finansową placówki, jak również faktem, że zakłady dydaktyczne są nierentowne.
Dotychczasowi pracownicy dydaktyczni zakładów stomatologicznych byli zatrudnieni w szpitalu na cząstkowe etaty, 1/8, 1/16, a nawet 1/32 etatu. - Niestety, takie umowy, zgodnie z rozporządzeniem prezesa NFZ, nie mogą być rozliczane przez Fundusz. Prezes w swoim rozporządzeniu wyraźnie określił, jaką liczbą godzin musi się wykazać pracownik zatrudniony w stomatologii, żeby mógł być rozliczony w ramach kontraktu. Zatrudnieni u nas dydaktycy w większości wypadków nie spełniali tego warunku -tłumaczy prof. Janusz Wyzgał.
- Drugim powodem zmiany warunków umowy była kwestia niewy-wiązywania się z kontraktu. Pracownicy dydaktyczni nie wyrabiali zakontraktowanych przez nas punktów, zasłaniając się tym, że ich głównym zadaniem jest dydaktyka. W efekcie szpital z roku na rok dostawał coraz mniejszy kontrakt na świadczenia stomatologiczne. To jeszcze bardziej pogarszało sytuację tych zakładów, które obecnie przynoszą szpitalowi straty rzędu 1,5 mln zł - przyznaje dyrektor uniwersyteckiej lecznicy.
W jego ocenie, szpital nie mógł dalej zwlekać z restrukturyzacją zatrudnienia: - Musiałem podjąć decyzję. Proponowałem władzom uczelni, aby wydzieliły zakłady stomatologiczne w osobny ZOZ, który sam pracowałby na swój wynik finansowy. Wobec braku decyzji w tej sprawie ze strony uczelni, zrobiłem to, co w moim przekonaniu było najlepsze dla szpitala.
Zdaniem dyrektora, wolontariat daje pracownikom WUM możliwość prowadzenia działalności dydaktycznej, nie narażając szpitala na dodatkowe koszty.
- Dla mnie ideał byłby taki, gdybym zatrudniał jedynie trzech lekarzy - asystentów, których wykazywałbym do kontraktu. Niestety, musiałem pozostawić większą liczbę pracowników, na etatach cząstkowych, spełniających wymogi Funduszu. To są ci liderzy, którzy mają wyrabiać punkty. Pozostali mają się zajmować dydaktyką i oni właśnie są na wolontariacie - podsumowuje dyrektor.
I zapewnia, że wszyscy lekarze związani ze szpitalem, bez względu na rodzaj umowy, są ubezpieczeni przez szpital.
Zarówno pracownicy naukowi, jak i dyrektor szpitala, podkreślają, że dydaktycy są przede wszystkim pracownikami WUM. Nauczyciele uniwersyteccy zwracają uwagę na fakt, że to uczelnia jest organem założycielskim szpitala, a rektor zatrudnia dyrektora szpitala. W tej sytuacji, ich zdaniem, kwestia zatrudnienia pracowników dydaktycznych przez szpital powinna leżeć w gestii uniwersytetu.
Uczelnia nie jest stroną?
- To rektor powinien zawrzeć umowę za szpitalem, na podstawie której dydaktycy mogliby realizować swoje obowiązki - tłumaczą. I dodają, że wielokrotnie prosili rektora o pomoc w tej sprawie, jednak bezskutecznie.
Marta Wojtach, rzecznik prasowy Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, przyznaje, że wymóg dodatkowej umowy pracowniczej wynika wprost z artykułu 112 ustawy z 27 lipca 2005 roku Prawo o szkolnictwie wyższym.
Na zarzut o braku zaangażowania uczelni w sprawę swoich pracowników odpowiada, że uczelnia nie jest stroną w tej sprawie.
- Są dwie strony umowy o pracę: szpital jako pracodawca i lekarz jako pracownik. Jednak, mimo tego, uczelnia prowadziła rozmowy z dyrekcją szpitala na ten temat. Odbyły się spotkania zarówno na poziomie władz rektorskich, dziekańskich, jak i kierownictwa Instytutu Stomatologii - podsumowuje.
Dyrektor szpitala z kolei utrzymuje, że definicja etatu akademickiego zawiera w sobie obowiązek prowadzenie zająć dydaktycznych w powiązaniu ze świadczeniami praktycznymi. I z tego powodu szpital nie ma obowiązku płacenia zatrudnionemu u siebie nauczycielowi akademickiemu.
- Nauczyciel - lekarz i tak powinien nauczać praktycznie studenta. Za to ma płacone w ramach uczelnianego etatu. A umowa wolonta-riacka jest tylko po to, by mogli dotknąć pacjenta, a zmiana umów wynika z ustawy o działalności leczniczej oraz z przeprowadzania restrukturyzacji zatrudnienia w szpitalu w związku z sytuacją finansową placówki - podkreśla.
Pierwszy wyrok
Jak tłumaczy Maja Smodarek, rzecznik prasowy ds. cywilnych, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie, Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śród-mieście podjął jak na razie decyzję w sprawie jednego powództwa.
- Sąd uznał, że w tym wypadku wypowiedzenie umowy o pracę było nieuzasadnione i zasądził na rzecz powoda 2169 zł tytułem odszkodowania za nieuzasadnione wypowiedzenie umowy o pracę. Sąd uwzględnił to powództwo, jednocześnie jednak uznał, że nie jest celowym przywracanie powoda do pracy - podkreśla rzecznik, dodając, że w pozostałych sprawach decyzje jeszcze nie zapadły.
Nie oznacza to jednak, że narzucenie pracownikom, niejako z góry, umów wolontariackich jest zgodne z prawem.
Mec. Rutkowska przyznaje wprawdzie, że ustawa o działalności leczniczej stanowi wprost, że świadczenia zdrowotne mogą być udzielane w ramach wolontariatu na zasadach określonych w porozumieniu, regulowanym przez ustawę o działalności pożytku publicznego i wolontariacie, zawartym między wolontariuszem a korzystającym z jego świadczeń podmiotem. Jednak zgodnie z ustawą o działalności pożytku publicznego i wolontariacie, wolontariusz to osoba fizyczna, która ochotniczo i bez wynagrodzenia wykonuje świadczenia na zasadach określonych w ustawie.
Marzena Sygut
źródło: http://www.rynekzdrowia.pl/Rynek-Zdrowia/Wolontariusze-z-przymusu,120990.html