Sędziowie brytyjskiego Sądu Pracy przeanalizowali umowy łączące kierowców i platformę Uber, określając mianem „czystej fikcji” twierdzenie, jakoby obie strony były w tym przypadku przedsiębiorstwami. Wyrok nie pozostawia złudzeń – kierowcy Ubera są pracownikami i powinni mieć prawo do płatnych urlopów oraz podlegać innym regulacjom prawa pracy.
Wyrok brytyjskiego sądu może okazać się istotnym przełomem dla innych platform rozwijających się pod szyldem tzw. ekonomii współdzielenia. Pozew wniosło dwóch kierowców Ubera. Firma starała się udowodnić, że udostępnia ona swoim „partnerom-kierowcom” za pomocą prowadzonego przez siebie systemu „szanse biznesowe”, łącząc ich z pasażerami. Sąd uznał, że rzekomy kontrakt pomiędzy pasażerem a kierowcą, zawierany dzięki platformie, jest „czystą fikcją”.


W orzeczeniu sędziowie wskazali, że każdy, kto spełnia łącznie następujące warunki:
- posiada uruchomioną aplikację Uber dla kierowców,
- znajduje się na terenie, na którym możliwe są przewozy Uber.
- jest w stanie i chce akceptować zlecenia,
pracuje dla firmy Uber, a zatem wiąże go z platformą stosunek pracy. Zdaniem sędziów firma podjęła wielki wysiłek, aby narzucić swoją wizję stosunków prawnych łączących platformę i kierowców. „Uciekła się w swojej dokumentacji do fikcji, skomplikowanego języka, a nawet tworzenia nowej terminologii” – wskazano w uzasadnieniu.
Sędziowie wypunktowali wiele, ich zdaniem, absurdalnych twierdzeń. Zgodnie z logiką prezentowaną przez Ubera, kierowca wchodzi w prawnie wiążący kontrakt z osobą, której tożsamości nie zna (pasażer), po cenie, której nie może negocjować (ustala ją Uber) i dokonuje przewozu na trasie z góry określonej przez system. Płatność pobiera platforma, która rzekomo nie jest stroną w kontrakcie kierowca-pasażer, a dodatkowo potrąca z niej swoją prowizję. „Absurdalność tej sytuacji mówi sama za siebie” – podkreślono w uzasadnieniu.
Przeczytaj także
Rozstrzygnięcie sądu oznacza, że kierowcy Ubera powinni korzystać z takich samych przywilejów jak pracownicy etatowi – m.in. płatnych urlopów wypoczynkowych. Powinny ich objąć również regulacje dotyczące minimalnych stawek wynagrodzenia.
Strony mają czas do 2 grudnia na dostarczenie swoich stanowisk. Sąd zachęca pozywających i pozwanego do osiągnięcia kompromisu. Wyrok, mimo że dotyczy tylko dwóch konkretnych osób, stawia pod znakiem zapytania status tysięcy drobnych przedsiębiorców świadczących różnego rodzaju usługi koordynowane przez elektroniczne platformy. Być może będzie on tylko wstępem do batalii prawnych obejmujących inne podmioty sharing economy.
„Dziesiątki
tysięcy osób w Londynie korzystają z platformy Uber jako kierowcy
właśnie ze względu na możliwość samozatrudnienia i bycia swoim własnym
szefem. Znakomita
większość kierowców, którzy korzystają z aplikacji chce zachować
swobodę i elastyczność decydowania kiedy i gdzie to robić. Mimo że
decyzja wydana w następstwie wstępnej rozprawy dotyczy tylko dwóch osób,
będziemy się od niej odwoływać” - tak wyrok skomentowała firma Uber.