W ostatnich dniach nowojorskie giełdy bardzo słabo reagowały na dobre dane z gospodarki. Ani sensacyjny raport z rynku pracy, ani rosnąca sprzedaż detaliczna i poprawiające się nastroje konsumentów nie przełożyły się na wzmożone zainteresowanie akcjami i poprawienie tegorocznych maksimów przez amerykańskie indeksy. Technicznie rzecz biorąc taka reakcja świadczy o słabości byków i zwiększa szanse na wyłamanie dołem z trwającej od listopada konsolidacji.
Jednakże sprawa wcale nie jest oczywista. Z jednej strony mamy bowiem coraz lepsze fundamenty, a z drugiej wiedzę, że za ich poprawę odpowiadają niemal tylko i wyłącznie nadzwyczajne działania antyrecesyjne rządów i banków centralnych. Podstawowe problemy amerykańskiej gospodarki, jakimi są nadmierne zadłużenie, konsumpcja na kredyt i nierównowaga fiskalna i handlowa wciąż nie zostały wyeliminowane.
Drugim problemem są operacje typu carry trade, które od marca dostarczały paliwa do wzrostów giełdowym indeksom. Ale teraz na rynku pojawiły się spekulacje, że w obliczu poprawy koniunktury Fed zdecyduje się podnieść stopy procentowe szybciej niż się dotychczas spodziewano. To oznaczałoby umocnienie dolara i w konsekwencji odcięcie taniego źródła finansowania ryzykownych aktywów. Przeciąganie liny pomiędzy spekulantami spod znaku carry trade a „fundamentalistami” wcale nie musi zakończyć się zwycięstwem tych drugich.
Ale dziś pretekstów do zakupu akcji nie powinno zabraknąć. Informacja o pożyczce udzielonej Dubajowi przez rząd z sąsiedniego Abu Zabi powinna przynajmniej na chwilę rozwiać obawy związane z wypłacalnością państw (ale już na przykład problemy Grecji wcale z tego powodu nie znikną). Pozytywem dla rynku jest też deklaracja spłaty programu TARP przez Citigroup. Ten ostatni za największych amerykańskich banków zdecydował się oddać rządowi 20 mld $ i w tym celu wyemituje nowe akcje za 17 mld $. Papiery za pięć miliardów dolarów sprzeda przy okazji Departament Skarbu. Co prawda sceptycy powiedzą, że zarząd Citigroup spłaca rządową pożyczkę tylko po to, aby uwolnić się od limitów dotyczących premii i bonusów, ale dla większości rynku powinien to być sygnał świadczący o poprawie kondycji finansowej zarówno tego banku jak i całego sektora.
Krzysztof Kolany