Już w maju kredytobiorcy hipoteczni mogliby zawiesić spłatę raty swojego zobowiązania. Projekt ustawy rozszerzającej wakacje kredytowe na 2024 r. nie wyszedł jednak jeszcze z Sejmu. Termin to jednak nie jedyny problem – kluczowy warunek w projekcie zrodzi serię łamigłówek.


Pierwsza edycja ustawowych wakacji kredytowych skończyła się wraz z 2023 r. Zdecydowanie zasłużyła na miano finansowego hitu – z opcji odroczenia spłat skorzystała rzesza 2 mln osób (z ok. 3,4 mln uprawnionych). Bankowcy szacowali, że przesunięcia w spłatach obniżyły wyniki kredytodawców o 7,8 mld zł w 2022 r.
Stopy procentowe pozostają nadal na wysokim poziomie, a na obniżki na razie się nie zanosi. Już w trakcie kampanii wyborczej pojawiły się zapowiedzi kontynuowania wsparcia dla kredytobiorców. Druga edycja wakacji kredytowych miała jak dotąd mocno skomplikowane losy. Światło dzienne ujrzało kilka wersji projektu, a koncepcje „ulgi dla wybranych” ulegały sporym zmianom.
Mało czasu, długa droga
Ostatni projekt ustawy pochodzi z marca 2023 r. Trafił do Sejmu i został skierowany do Komisji Finansów Publicznych. Przewiduje on, że można będzie łącznie zawiesić spłatę 4 rat w 2024 r.:
- W okresie maj-czerwiec możliwe będzie zawieszenie 2 rat.
- W okresie lipiec-grudzień – wstrzymać spłatę będzie można po miesiącu w każdym kwartale.
Do 1 maja czasu jest bardzo mało. Przypomnijmy, że nawet jeśli projekt w ekspresowym tempie przejdzie przez Sejm, a potem Senat, to podpisać akt musi jeszcze prezydent. A ten ma 21 dni na wzięcie do ręki długopisu, złożenie parafki i zarządzenie ogłoszenia jej w Dzienniku Ustaw.
Jest prawdopodobne, że pojawi się zatem kolejne przesunięcie w terminach przewidzianych w projekcie. Nie będzie to pierwsza „obsuwa” – pierwotnie już w marcu 2024 r. kredytobiorcy mieli mieć możliwość skorzystania z wakacji. Teraz maj może okazać się nierealny.
Wakacje kredytowe 2024 – jakie są warunki?
Poprzednia wersja wakacji kredytowych nie przewidywała żadnych warunków wstępnych poza wymogiem zaciągnięcia kredytu przed określonym granicznym terminem (lipiec 2022). Z udziału wykluczeni byli kredytobiorcy „frankowi” i korzystający z produktów powiązanych z innymi walutami obcymi.
Wakacje 2.0 opierają się na innym założeniu – na ulgę mają liczyć tylko kredytobiorcy, którzy pozostają mocno obciążeni spłatą rat. Dlatego w projekcie zawarto dwa podstawowe warunki:
- Wartość udzielonego kredytu hipotecznego nie może przekraczać 1,2 mln zł (wcześniej proponowano 2 mln zł).
- Średnia arytmetyczna wskaźnika raty do dochodu (RdD) za trzy miesiące poprzedzające miesiąc złożenia wniosku nie może przekraczać 30 proc.
O wadach wskaźnika RdD jako narzędzia oceny sytuacji finansowej gospodarstwa domowego pisaliśmy szerzej w grudniu 2023 r., przy okazji prezentacji pierwszych założeń nowelizacji ustawy. Przypomnijmy, że taki sam wskaźnik może mieć kredytobiorca o wysokich dochodach spłacający duży kredyt, jak i klient o niskich dochodach obciążony niską ratą. Nie uchwycimy w ten sposób ważniejszego aspektu – jaką kwotą „na życie”, po spłacie zobowiązań, dysponuje gospodarstwo. A do tego dochodzi jeszcze kwestia, ile osób wchodzi w jego skład, a zatem na ile głów rozkłada się pozostały do dyspozycji dochód.
Od tego czasu zmienił się tylko proponowany próg – obniżono go z 35 proc. do 30 proc. Nie sięgnięto chociażby po uwzględnienie liczby osób korzystających wspólnie z dochodu. Warto jednak dodać, że limit RdD nie obowiązuje, gdy kredytobiorca ma na utrzymaniu co najmniej troje dzieci.
Limit wskaźnika przyprawi o ból głowy
Kredytobiorcy starający się o zawieszenie rat będzie pod rygorem odpowiedzialności karnej składał oświadczenie o spełnieniu ustawowych warunków. Tę konstrukcję znamy już chociażby z „Bezpiecznego kredytu 2 procent”, gdzie nie wyznaczono podmiotu pełniącego rolę „bramkarza” – klienci mieli sami deklarować i, ewentualnie, ponosić konsekwencje w przyszłości.
O ile jednak dość łatwo jest stwierdzić, czy np. mieliśmy prawo do nieruchomości, to w przypadku wyliczania relacji „rata/dochód” pojawia się sporo niuansów. Pośrednicy kredytowi, znający chociażby rozbieżności w sposobach ustalania dochodu na potrzeby badania zdolności kredytowej w różnych bankach, zwracali na to uwagę już po pierwszych doniesieniach o założeniach nowych wakacji kredytowych.
Nie wiadomo, kto rozstrzygnie wątpliwości
Problemem może się okazać m.in. sposób uwzględnienia w obliczeniach premii, wypłat dla godzin nadliczbowych („na raz” czy w rozłożeniu na cały rok niezależnie od terminu wypłaty?), wyrównań po podwyżkach w sektorze budżetowym czy traktowanie podatników korzystających z ryczałtu. Prowadzący działalność gospodarczą mogą z kolei opóźnić np. wystawianie faktur, aby „rozwodnić” dochód w trzymiesięcznym okienku i spełnić wymagania.
Co gorsza, nie wiadomo, kto ewentualnie miałby rozstrzygać wątpliwości kredytobiorców. Banki nie zostały do tego w żaden sposób zobligowane, nie mają również prawnych podstaw, by interpretować wiążąco ogólnikowe przepisy. Ministerstwo z kolei nie potwierdziło, że wesprze kredytobiorców w obliczeniach, chociaż pojawiła się propozycja przygotowania oficjalnego internetowego kalkulatora.
Wiele wskazuje na to, że wakacjom kredytowym w wersji 2024 towarzyszyć będzie większy bałagan niż wprowadzanej również „na szybko” poprzedniej edycji. Być może to przemyślana strategia, która ma zniechęcić do skorzystania ze wsparcia część spełniających warunki „na styk”.