WIG wspinał się na poziom 100 000 punktów ponad 34 lata, ale w dniu 24 kwietnia 2025 r. wreszcie się udało. Nowy historyczny szczyt jest potwierdzeniem hossy na GPW, która od października 2022 r. poprowadziła indeks szerokiego rynku o ponad 120 proc. w górę. Historia najstarszego polskiego indeksu pokazuje, że Polacy nie od razu pokochali giełdę, ale gdy już to zrobili to miłością żarliwą i wręcz szaloną.


W dniu 24 kwietnia 2025 r. Warszawski Indeks Giełdowy (WIG) był po raz pierwszy notowany na poziomie powyżej 100 000 punktów. W ponad 34-letniej historii najstarszego polskiego indeksu giełdowego to moment symboliczny i nawiązując do słów legendarnego Włodzimierza Szaranowicza "powód ogromnej zbiorowej radości" inwestujących na GPW. Tym bardziej że w swojej wędrówce na szczyt nie jest osamotniony, bo swoje rekordy biją w tym tygodniu także mWIG40 i sWIG80, a WIG20 zmierza w kierunku rekordu hossy.
Chociaż sesja w czwartek zaczęła się od spadków, a w ciągu dnia WIG momentami tracił około 1 proc., to po godz. 11.00 zaczął niwelować poranną przecenę i w drugiej części sesji wyszedł na plus, rosnąc o przeszło 0,4 proc. Na koniec sesji zatrzymał się na 100 115,26 pkt, co jest nowym historycznym szczytem.


Motorem napędowym był zwyżkujący o ponad 0,5 proc. WIG20, który dynamicznie odrobił poranne straty, ale indeksy średnich i małych spółek również pięły się w górę, po słabym otwarciu. Sektorowo wyróżniały się energetyka (2 proc.), paliwa (1,76 proc.) oraz górnictwo (1,5 proc.). Do tego wigoru nabrał WIG-Banki (0,13 proc.). Dominującą rolę we wzrostach sektorowych pełniły spółki kontrolowane przez Skarb Państwa jak Orlen, KGHM, PKO, czy PGE i Tauron. Indeks szerokiego rynku wspomagały także wzrosty m.in. na Allegro, Santanderze, mBanku, Dino i Budimeksie.
WIG i jego liczby
WIG ruszył z poziomu 1000 pkt w dniu 16 kwietnia 1991 r. Od tego czasu do dzisiejszego rekordu zyskał ponad 9 900 proc., co przekłada się na średnioroczny wskaźnik wzrostu (CAGR) dla okresu 34 lat na poziomie 14,5 proc. Droga od startu notowań do dzisiejszego szczytu zajęła w sumie 12427 dni, co stanowi 34 lata i 8 dni. Sesji giełdowych było oczywiście mniej, ponieważ w 1991 r. handel przez cały rok odbywał się raz w tygodniu. Dopiero w 1992 prowadzono do harmonogramu drugi dzień, a w 1993 r. trzeci. Od 1997 r. sesje odbywały się już 5 razy w tygodniu.
WIG jest indeksem typu dochodowego, co oznacza, że przy jego obliczaniu uwzględnia się zarówno ceny zawartych w nim akcji, jak i dochody z dywidend i praw poboru. Tego samego rodzaju indeksem jest np. niemiecki DAX, który w porównywalnym okresie zyskał około 13 600 proc., przy CAGR wynoszącym blisko 15,6 proc. To jednak indeks skupiający największe niemieckie spółki. Na GPW zachowanie krajowych blue chipów odwzorowuje WIG20, który jest jednak indeksem typu cenowego tak jak mWIG40 i sWIG80.
#WIG przekroczył symboliczny poziom 100 000 punktów – #KamieńMilowy w historii warszawskiej Giełdy! Dzisiejszy wynik to nie tylko liczba – to potwierdzenie roli rynku kapitałowego jako motoru rozwoju polskiej gospodarki👏#WIG100000 #GPW #KamieńMilowy @tbardzilowski pic.twitter.com/jAelaSkwIO
— GPW (@GPW_WSExchange) April 24, 2025
Obecnie skład portfela WIG tworzy 329 spółek, które spełniają kryteria bazowe, takie jak: liczba akcji w wolnym obrocie większa od 10 proc. oraz o wartości większej od 1 mln EUR, na których dokonano minimum jednej transakcja w ostatnich 3 miesiącach. Ponadto spółka nie może być oznaczona w sposób szczególny (np. w restrukturyzacji), a tym bardziej być zakwalifikowaną do segmentu listy alertów oraz znajdować się w strefie niskiej płynności.
Maksymalny udział w indeksie wynosi 10 proc. dla jednej spółki i 30 proc. dla sektora. Największy wpływ na notowania WIG mają obecnie:
- PKO BP (10 proc. udziałów),
- Orlen (7,8 proc.),
- Pekao (6,8 proc.),
- PZU (6,7 proc.).
Wszystko to spółki kontrolowane przez Skarb Państwa.
Na kolejnych miejscach są już niezależne od państwa
- Dino (5 proc.),
- Santander (4,8 proc.),
- Allegro (4,1 proc.),
- LPP (4 proc.).
Aktualne wskaźniki giełdowe dla wszystkich spółek z WIG podawane przez GPW takie jak cena do zysku (C/Z) i cena do wartości księgowej wynoszą odpowiednio 12,07 oraz 1,27. Średnia stopa dywidendy wynosi 3,9 proc.
WIG i miłość nie od pierwszego wejrzenia
Giełdę i WIG Polacy nie pokochali od razu, bo pierwszy rok przyniósł spadek notowań do 678,50 pkt, a więc o przeszło 30 proc., co prawda w grudniu 1991 r. znów indeks był powyżej 1000 pkt, ale jego rozpęd trwał długo. Pod koniec 1992 r. indeks ciągle był notowany w okolicach poziomu startowego. Jednak kiedy ruszył w górę w 1993 r., mieliśmy do czynienia z najbardziej szaloną hossą na GPW w historii.
W maju 1993 r. udało się po raz pierwszy przekroczyć poziom 2000 pkt. Wszystko przez to, że indeks zyskał blisko 106 proc. Trzeba dodać, że chodzi o wzrost w jednym miesiącu (!), który w dodatku nastąpił po 4 z rzędu miesiącach wzrostów, w tym o 41 proc. w kwietniu i o 20 proc. w marcu. Wtedy Polacy mogli pokochać GPW i być z notowaniami na bieżąco, ponieważ po raz pierwszy trafiły do telegazety. Liczba rachunków maklerskich wzrosła o 270 proc. do 286 tys., ale na GPW notowane były pod koniec roku tylko 22 spółki.
Okrągłych poziomów w 1993 r. było więcej. W sierpniu pękło 5 000 pkt, a w grudniu już 10 000 pkt. Hossa nie brała jeńców, bo drożało w zasadzie wszystko, a w całym roku WIG wzrósł niemal 12-krotnie. W lutym 1994 r. na liczniku WIG było już 20 000 pkt i … jak to bywa na giełdzie, nagle nadszedł koniec.
Przyszedł czas realizacji zysków na już mocno przewartościowanym rynku. O ile w 1992 roku wskaźnik C/Z wynosił dla rynku ledwie 3,4, o tyle na początku 1994 roku przebił poziom 30. „Przeszliśmy ze skrajności w skrajność – oceniał po latach Wiesław Rozłucki, ówczesny prezes GPW.
Inwestorzy mogli też poczuć na własnej skórze, czym jest globalizacja w wydaniu inwestycyjnym, ponieważ kryzys w Meksyku, który objawił się w 1994 roku, spowodował odpływ kapitału z rynków wschodzących, w tym z Polski. Mówiono o efekcie tequili, ale faktycznie na GPW można było mieć kaca, bo w listopadzie 1994 r. WIG wynosił 6 716,20 pkt, co oznaczało spadek o blisko 68 proc.
Na 20 000 pkt WIG wrócił dopiero w styczniu 2000 r. Poziom 30 000 pkt osiągnął w lipcu 2005 r., kiedy rozpoczynała się kolejna duża hossa na GPW. W marcu 2006 r. WIG były już powyżej 40 000 pkt, a kilka miesięcy później w listopadzie przebijał 50 000 pkt, w kwietniu 2007 r. 60 000 pkt i za chwilę wyznaczył szczyt na poziomie 67 772,91 pkt. Ten przetrwał do stycznia 2018 r., ale żeby pokonać poziom 70 000 pkt, trzeba było czekać do września 2021 r. Potem nastała bessa 2022 r.
W październiku 2024 WIG spadł do 45 017,50 pkt, ale od tego momentu zaczął się wspinać na nowe szczyty. Ten z 2021 r. pobił w listopadzie 2023 r., wzmocniony powyborczą euforią. 80 000 pkt osiągnął w lutym 2024 r., po roku znalazł się na 90 000 pkt, o czym informowaliśmy 10 lutego. Teraz WIG melduje się powyżej 100 000 pkt, co oznacza, że od dna bessy, odnotowanego w 2022 r. wzrósł już o około 120 proc.
Jak policzyli analitycy edukacyjnego portalu Quercus TFI obecna hossa trwa już od ponad 30 miesięcy (ponad 600 sesji). "Większość rynków byka nie mogło pochwalić się takimi osiągnięciami, choć z jednym ważnym wyjątkiem - "epokowej" hossy z lat 2002-07" - zauważyli.


W tym roku WIG zyskał 25,8 proc. Indeks już 29. raz (intraday) bije historyczny szczyt w 2025 r. Na zamknięciu rekord od początku roku bił 28 razy. Dla porównania w 2005 r., gdy trwała już druga pokoleniowa hossa, WIG pokonywał swoje historyczne maksima 45 razy na zamknięciu sesji. Nie wspominając szalonej hossy z początku lat 90., gdy wzrósł prawie 12-krotnie. Z drugiej strony do końca roku zostało jeszcze dużo czasu i nie mamy nic przeciwko, żeby rekordów było więcej.
Michał Kubicki