Były prezydent Lech Wałęsa ocenił w środę, że demokracja jest w głębokim kryzysie i została doprowadzona „do karykatury”. Zaapelował do młodych o aktywne zaangażowanie w życie publiczne. Jego zdaniem to właśnie młode pokolenie ma szansę zbudować lepszy świat i naprawić demokrację.


Były prezydent spotkał się w środę ze studentami Uniwersytetu Gdańskiego z okazji Międzynarodowego Dnia Praw Człowieka. Podzielił się z nimi refleksjami na temat bieżącej sytuacji geopolitycznej w świecie. Zaznaczył, że - mimo wieku i chorób - spotyka się szczególnie z młodzieżą, bo zależy mu na tym, aby pokolenie posolidarnościowe odniosło sukces.
Zdaniem Wałęsy znaleźliśmy się „między epokami” – stary porządek upadł, a nowy jeszcze nie powstał. Ocenił, że teraz jest czas dyskusji i poszukiwania rozwiązań, „by lepiej zbudować trzecią tysiąclatkę”. Dodał, że kluczowe jest ustalenie fundamentu, na którym będzie można budować, a młodzi ludzie powinni w tym aktywnie uczestniczyć.
Wałęsa wskazał, że dotychczasowe struktury zarządzania, zarówno polityczne, jak i ekonomiczne, stały się niewydolne w obliczu postępu technologicznego, co grozi - według niego - upadkiem cywilizacji na wzór dawnych imperiów.
Dramat ludzkości polega na tym, że zawsze spóźniamy się z przeorganizowaniem. Przez to ginęły cywilizacje, pytanie, czy coś z tym zrobimy, czy też zginiemy - powiedział.
Aby temu zapobiec, konieczna jest - jego zdaniem - fundamentalna reorganizacja w kierunku zarządzania kontynentalnego i globalnego. – Pan Bóg dał nam cały świat, to my go podzieliliśmy granicami, zasiekami – stwierdził noblista. Jego zdaniem dobrym przykładem skutecznej integracji pozostaje Unia Europejska.
Podczas spotkania ze studentami Wałęsa ostrzegał, że demokracja znajduje się w głębokim kryzysie, a młode pokolenie stoi dziś przed historycznym wyzwaniem jej naprawy.
Demokrację doprowadziliśmy do karykatury. Zamiast polityków wizji, mamy polityków w telewizji – stwierdził.
Zdaniem byłego prezydenta kryzys ten sprzyja rosnącej popularności populistów i demagogów na całym świecie. Podkreślał, że ludzie przestali wierzyć w demokrację i w polityków, ponieważ rozwój środków masowego przekazu obnażył mechanizmy władzy, kłamstwa i nadużycia.
Według byłego prezydenta szczególnie niepokojące jest to, że z życia politycznego wycofują się ludzie kompetentni i mądrzy. – Ludzie mądrzy olali politykę, wchodzą do niej same „odpady polityczne”. Demagodzy zwyciężają, bo wielu mądrych ludzi nie angażuje się, nic nie tworzy, nie buduje - mówił.
Wałęsa wskazał trzy konkretne zmiany, które – jego zdaniem – mogłyby uratować demokrację:
- ograniczenie władzy liderów do dwóch pięcioletnich kadencji;
- możliwość odwołania każdego polityka w dowolnym momencie, jeśli zebranych zostanie więcej podpisów niż głosów, które uzyskał;
- pełna przejrzystość finansowania partii i kampanii wyborczych.
- To powinno być wpisane do programów. Jeśli tego nie zrobimy, podpalimy Europę i świat - ostrzegł.
Były prezydent ocenił również, że tradycyjny podział sceny politycznej na lewicę i prawicę jest przestarzały. – Trzeba na nowo zdefiniować, co to znaczy lewica, co to znaczy prawica. Wszystkie partie trzeba od nowa zorganizować – podkreślił.
W odpowiedzi na pytanie jednego ze studentów, jak młodzi mogą zmienić rzeczywistość, Wałęsa przyznał, że nie zna prostego rozwiązania. – Gdybym znał odpowiedź, dostałbym kolejną Nagrodę Nobla – dodał.
Podkreślił jednak, że bez zaangażowania młodego pokolenia nie uda się zbudować „nowego ładu” i zaapelował do studentów o większe zaangażowanie w życie publiczne. – Wy, młodzi, macie dziś największą szansę na pokój, rozwój i dobrobyt. Gdyby wam się chciało chcieć, piękną Polskę i świat będziemy mieć – powiedział Wałęsa. (PAP)
anm/ sdd/



















































