Media rebeliantów Huti w Jemenie poinformowały w sobotę rano o ponownych atakach sił USA na terytorium Jemenu, które nastąpiły po fali nalotów piątek na cele rebeliantów. Według telewizji al-Masirah, przynajmnie jeden z ataków wymierzony był w obiekt na terenie stolicy Jemenu - Sany.


60 celów w 28 lokalizacjach w Jemenie zniszczyły do tej pory wojska amerykańskie i brytyjskie podczas dwóch uderzeń na obiekty rebeliantów Huti, które miały miejsce w trakcie ostatnich dwóch nocy - poinformował w sobotę Pentagon.
W sobotę rano, polskiego czasu, fakt dokonania nowych ataków potwierdziło na platformie X Centralne Dowództwo sił USA (CENTCOM), według którego celem była stacja radarowa Huti.
Ataków dokonano pociskami Tomahawk wystrzeliwanych z okrętu USS Carney i "zmierzały one do degradacji możliwości Huti atakowania statków, w tym statków handlowych" – głosi komunikat CENTCOM.
Wcześniej o nowych atakach na północne rejony Jemenu informowały liczne media amerykańskie powołujące się na anonimowe źródła.
Wspierani przez Iran Huti, którzy kontrolują większą część terytorium Jemenu, w tym stolicę Sanę, atakują przepływające przez Morze Czerwone statki handlowe jako "wyraz solidarności" z palestyńskim Hamasem walczącym z wojskami izraelskimi w Strefie Gazy.
Obserwatorzy wskazują, że grozi to rozszerzeniem się wojny w Gazie na cały region Bliskiego Wschodu, a być może nawet poza ten region.
Prezydent USA Joe Biden zagroził Huti dalszymi intensywnymi atakami jeśli nie wstrzymają oni zakłócania żeglugi przez Morze Czerwone, przez które wiedzie jeden z najruchliwszych i mających największe strategiczne znaczenie szlaków żeglugowych.
Biden: Uderzenie w Jemenie było sukcesem, Huti są terrorystami
Uderzenie na obiekty jemeńskich rebeliantów Huti było sukcesem, m.in. dlatego że nie pociągnęły za sobą ofiar cywilnych - oświadczył w piątek prezydent USA Joe Biden. Ocenił też, że mimo wsparcia Huti Iran nie chce wojny z USA; odpowiedział twierdząco, zapytany, czy jemeńska bojówka jest organizacją terrorystyczną.
Biden odpowiedział w ten sposób na pytania dziennikarzy podczas wizyty w Allentown w Pensylwanii. Pytany, czy ma przesłanie dla Iranu, stwierdził, że "już je dostarczył". Zaznaczył jednak, że USA nie prowadzą wojny pośredniej z Iranem poprzez uderzenie we wspieranych przez Teheran jemeńskich rebeliantów.
"Iran nie chce wojny z nami" - oznajmił. Wcześniej rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby stwierdził, że celem USA nie była eskalacja sytuacji.
"Nie jesteśmy zainteresowani jakąkolwiek wojną. Wszystko, co robił dotąd prezydent, to próby uniknięcia eskalacji konfliktu" - powiedział.
Biden zaznaczył, że nocny ostrzał obiektów militarnych w Jemenie był sukcesem, m.in. dlatego, że prawdopodobnie nie spowodował on żadnych ofiar cywilnych.
Prezydent USA zapowiedział przy tym, że jeśli Huti będą "kontynuować swoje skandaliczne zachowanie", USA wraz z sojusznikami odpowiedzą na nie.
Twierdząco odpowiedział też na pytanie, czy Huti są terrorystami. Jedną z pierwszych decyzji jego administracji w 2021 r. było usunięcie grupy z listy organizacji terrorystycznych, czego dokonała administracja Donalda Trumpa w ostatnich dniach prezydentury. Powodem ówczesnej decyzji Bidena była chęć uniknięcia klęski głodowej w Jemenie, bo uznanie Hutich za terrorystów ograniczyłoby możliwości pomocy humanitarnej na kontrolowanych przez nich terenach.
Jak powiedział w piątek dyrektor ds. operacji Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, gen. Douglas Sims, już w piątek w odpowiedzi na amerykańsko-brytyjskie bombardowanie Huti wystrzelili balistyczny pocisk przeciwokrętowy, lecz spadł on do Morza Czerwonego nie powodując żadnych szkód.
Generał stwierdził też, że siły USA i Wielkiej Brytanii użyły do ataku ponad 150 pocisków, w tym rakiet Tomahawk, na 30 lokalizacji w Jemenie. Celami były obiekty wojskowe, w tym radary, składy rakiet i dronów, czy zakłady produkcyjne.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
osk/ mal/ jm/
























































