Policja w Zurychu nałożyła w tym tygodniu tysiąc franków kary finansowej na kobietę, która umieściła na swojej stronie na Facebooku informację o dokładnej lokalizacji fotoradaru. Stefan Oberlin, rzecznik szwajcarskiej policji powiedział dla jednej z gazet, że bardzo często napotykają na podobne ostrzeżenia w mediach społecznościowych.
Tymczasem mało kto wie, że w Szwajcarii od 2013 r., po zmianie przepisów dotyczących dróg i autostrad, rozpowszechnianie informacji na temat lokalizacji policyjnych „pułapek” jest nielegalne. Regulacja jest jednak napisana w niezbyt jasny sposób. Przepis mówi o tym, że „publiczne ostrzeganie użytkowników ruchu drogowego o oficjalnych urządzeniach sterowania ruchem” jest karalne. Problem dotyczy rozumienia słowa „publiczne”. Daniel Schnyder, jeden ze szwajcarskich policjantów tłumaczy jednak, że „informacja publiczna”, to taka, której odbiorcami jest więcej niż 50 osób.
Polska policja nie śledzi jeszcze informacji zamieszczanych na temat fotoradarów w mediach społecznościowych. Brak oficjalnego zakazu powoduje, że obecnie rekordy popularności biją w naszym kraju aplikacje na telefony komórkowe, które ostrzegają kierowców przed fotoradarami, korkami, czy „suszarkami”. Niektóre z nich, tak jak program SpeedAlarm, można pobrać z sieci za darmo. W systemie na bieżąco aktualizowane są informacje o kontrolach drogowych i wypadkach, bo przesyłają je kierowcy, którzy akurat napotkali na utrudnienia. Inną popularną aplikacją jest Yanosik. Dzięki technologii GPS/GPRS stale monitoruje sytuację na drodze i pozwala ominąć korki. Program informuje o fotoradarach, kontrolach policji, kontrolach ITD., wypadkach, nieoznakowanych patrolach, a także pokazuje aktualne czasy przejazdu i średnie prędkości w mieście.
Inna do tej pory popularna praktyka – miganie światłami drogowymi w celu ostrzeżenia nadjeżdżających z naprzeciwka kierowców o kontrolach policji, bywa w naszym kraju karana mandatami. Jak wynika z badania przeprowadzonego przez Institute od Advanced Motorists, z podobnej praktyki korzysta też ponad połowa brytyjskich kierowców. Co więcej, 70 proc. z nich uważa, że praktyka ta powinna być legalna, bo zwiększa bezpieczeństwo na drodze, gdyż ostrzeżeni kierowcy zwalniają. Policja ma jednak inne zdanie – migając światłami możemy nieświadomie ostrzegać również nietrzeźwych, bądź osoby poszukiwane. Dodatkowo sygnały świetlne mogą oślepiać użytkowników ruchu. Taryfikator mandatowy przewiduje więc możliwość ukarania kierowcy za naruszenie przepisów w tym zakresie. Za korzystanie ze świateł drogowych w sposób niezgodny z przepisami grozi mandat w wys. 200 zł, a za nadużywanie przy ostrzeganiu można otrzymać mandat 100-złotowy.
Justyna Niedbał
Bankier.pl
j.niedbal@bankier.pl