Od kilkunastu lat banki nie mają już monopolu na świadczenie usług płatniczych. Unijne regulacje spowodowały, że na rynku pojawiła się niebankowa konkurencja. Pieniądze klientów instytucji płatniczych i instytucji pieniądza elektronicznego chronione są w specyficzny sposób.


Wkrótce minie 20 lat odkąd światło dzienne ujrzała pierwsza wersja unijnej dyrektywy o usługach płatniczych, tzw. PSD. Jednym z celów przyświecających regulacji było pobudzenie konkurencji na rynku obsługującym podstawowe potrzeby każdego posługującego się pieniądzem. Usługi związane z przechowywaniem środków i płatnościami przestały stanowić wyłączną domenę bankowości. Na arenę weszły instytucje płatnicze oraz instytucje pieniądza elektronicznego (których rolę doprecyzowano w 2009 r. w tzw. EMD2).
Historyczny przełom jako konsumenci dostrzegliśmy z pewnym opóźnieniem. W Polsce jego owocem były m.in. pierwsze systemy płatności mobilnych (jak mPay czy SkyCash), ale także wczesne wcielenia nowej fali dostawców usług bankowych. Przykładem może być Revolut, który przez lata korzystał z licencji instytucji pieniądza elektronicznego, zanim stał się bankiem w pełnym tego słowa znaczeniu.
Kłopoty jednej ze spółek związanych z platformą Cinkciarz.pl, które w ostatnich tygodniach śledzimy na łamach Bankier.pl, to okazja, żeby przypomnieć, czym różni się instytucja płatnicza od banku. Szczególnie w kontekście bezpieczeństwa środków powierzanych usługodawcy i konsekwencji ewentualnej upadłości takiego podmiotu.
Tu nie sięga Bankowy Fundusz Gwarancyjny
Instytucje płatnicze mogą, w zależności od zakresu otrzymanej licencji, świadczyć usługi bardzo zbliżone do podstawowego pakietu „konta osobistego” w banku. Mogą one prowadzić rachunki płatnicze (różnie nazywane marketingowo), wydawać powiązane z nimi instrumenty płatnicze (np. karty), obsługiwać płatności zlecane przez użytkowników.
Przyjmowanie depozytów nadal jest jednak zastrzeżone wyłącznie dla banków. Instytucja płatnicza nie może zatem obciążać ryzykiem środków klientów, jak robią to banki. Upraszczając, jest ona raczej „przechowującym” pieniądze niż „inwestującym”. Efektem takiej konstrukcji jest brak objęcia ochroną typową dla depozytów pieniędzy użytkowników. Bankowy Fundusz Gwarancyjny nie działa w świecie niebankowych dostawców usług płatniczych.
Przypomnijmy, że BFG w razie upadłości banku wypłaca deponentom ich środki, do wysokości równowartości 100 tys. euro. W niektórych scenariuszach zakres ochrony jest nawet nieco szerszy.
Pieniądze klientów instytucji płatniczych ze specjalnym traktowaniem
Ustawa o usługach płatniczych narzuca instytucjom płatniczym pewne obowiązki związane z ochroną środków klientów. Można powiedzieć, że wprowadza ona zasadę „segreguj albo ubezpiecz”. Pieniądze przyjęte od użytkowników na potrzeby realizacji transakcji płatniczych muszą być oddzielone od innych środków lub objęte gwarancją bankową (ewentualnie zabezpieczone podobną usługą). To właśnie ten element ustawy stał się podstawą cofnięcia licencji Cinkciarzowi. Instytucja miała, w celu przyspieszenia obsługi płatności, mieszać środki swoje i użytkowników.
Istotnym mechanizmem chroniącym interesy klientów instytucji płatniczych jest specjalne traktowanie ich środków w przypadku egzekucji i w procesie upadłości. „W razie wszczęcia postępowania egzekucyjnego przeciwko krajowej instytucji płatniczej środki pieniężne znajdujące się na rachunkach płatniczych oraz rachunkach, o których mowa w art. 78 ust. 1, są wolne od zajęcia na podstawie sądowego lub administracyjnego tytułu wykonawczego. W razie ogłoszenia upadłości krajowej instytucji płatniczej środki pieniężne znajdujące się na rachunkach płatniczych oraz rachunkach, o których mowa w art. 78 ust. 1, podlegają wyłączeniu z masy upadłości” – tak brzmi kluczowy fragment ustawy.
Co się dzieje z pieniędzmi klientów w razie upadłości? Ekspert wyjaśnia
– Z dniem ogłoszenia upadłości majątek upadłego staje się masą upadłości. Zarząd nad tym majątkiem przejmuje syndyk, którego rolą jest spieniężenie aktywów upadłego i podział uzyskanych w ten sposób środków pomiędzy ogół wierzycieli upadłego. Choć zasadą jest, iż całość majątku należącego do upadłego oraz nabytego przez upadłego w toku postępowania upadłościowego wchodzi w skład masy upadłości, to jednak istnieją w tym zakresie pewne wyjątki – przypomina Norbert Frosztęga, adwokat i doradca restrukturyzacyjny w Kancelarii Zimmerman Sierakowski Frosztęga.
– Ustawodawca, kierując się ochroną różnych wartości, wyłącza niektóre składniki majątku spod zarządu syndyka, uznając, że pozostają one poza zbiorem masy upadłości. Jednym z takich wyjątków na wypadek upadłości krajowej instytucji płatniczej („KIP”) są środki pieniężne znajdujące się na rachunkach płatniczych oraz rachunkach bankowych w banku krajowym, instytucji kredytowej lub oddziale banku zagranicznego, wyodrębnionych w celu przechowywania na nich środków pieniężnych przyjętych przez KIP od użytkowników na poczet transakcji płatniczych. Pomimo pewnych wątpliwości, należy przyjąć, że w skład masy nie wchodzą także bezpieczne, płynne aktywa o niskim ryzyku, deponowane na wyodrębnionym do tego celu rachunku, w które zainwestowane zostały środki przyjęte przez KIP od użytkowników, lecz nie zostały przekazane odbiorcy do końca dnia roboczego następującego po dniu otrzymania tych środków. Analogiczne wyłączenia następują w przypadku upadłości krajowej instytucji pieniądza elektronicznego – wskazuje ekspert.
– Wspomniane wyłączenie ma istotne znaczenie praktyczne. Skoro aktywa te nie wchodzą w skład masy upadłości, to nie podlegają zarządowi ze strony syndyka. W konsekwencji nie są przez syndyka przeznaczane na regulowanie kosztów upadłości, bieżących zobowiązań ani też nie służą zaspokajaniu ogółu wierzycieli KIP. Przyjęte rozwiązanie ma zadanie chronić środki użytkowników, dając im szansę na odzyskanie tych środków od KIP. Brak omawianego wyłączenia powodowałby bowiem, że użytkownicy musieliby konkurować z wszystkimi innymi wierzycielami upadłej instytucji w podziale środków przez syndyka, co realnie patrząc dawałoby im nikłą perspektywę uzyskania zaspokojenia swoich wierzytelności – podkreśla Norbert Frosztęga.
– Co więcej, ustawa przewiduje nie tylko wyłączenie środków użytkowników z masy upadłości, ale także przewiduje, że są one wolne od zajęcia na podstawie sądowego lub administracyjnego tytułu wykonawczego. Wyłączenie spod egzekucji nie ma zastosowania jedynie co do roszczeń użytkowników wobec KIP z tytułu niewykonania lub nienależytego wykonania zleceń płatniczych przez KIP lub przez podmioty, za które instytucja ponosi odpowiedzialność wobec użytkownika (np. przez agentów). Zestawiając ze sobą właściwe przepisy oznacza to, że użytkownicy mają utorowaną drogę do indywidualnego dochodzenia od KIP zwrotu niewykonanej transakcji płatniczej, która została wpłacona przez danego użytkownika do KIP. Oczywiście innym zagadnieniem jest to, w jaki sposób KIP z tymi środkami postępowała, czy zgodnie z ustawą i tym samym, czy mimo wyłączenia spod masy upadłości, rzeczywiście nadal te środki posiada – wskazuje doradca restrukturyzacyjny.
Instytucje płatnicze będą pod lupą
Mechanizmy mające chronić klientów instytucji płatniczych mają szansę spełnić swoją rolę tylko, jeśli działają jednocześnie. Odpowiednie postępowanie ze środkami, przestrzeganie zasady segregacji powoduje, że w razie upadłości możliwe jest sprawne rozliczenie pieniędzy użytkowników, niezależnie od finansowej kondycji usługodawcy. Nadzór chociażby z tego powodu wziął pod lupę cały sektor.
Nie tylko w Polsce temat bezpieczeństwa instytucji płatniczych znalazł się na celowniku instytucji nadzorczych. Pod koniec września brytyjski organ FCA przedstawił propozycje nowych zasad segregacji środków. Pojawiają się w nich daleko idące obostrzenia, w tym obowiązek utrzymywania w gotowości tzw. resolution pack, czyli zestawu informacji koniecznych do sprawnego przeprowadzenia upadłości instytucji i rozliczenia zobowiązań wobec klientów.