Ścigany listem gończym, podejrzewany o oszukanie klientów na ponad 100 mln złotych, prezes Cinkciarz.pl Marcin P. oskarża prokuraturę, władze, banki i spółkę Google. W swoim oświadczeniu pisze także o próbie wtargnięcia do jego domu i ustawie sprzed 100 lat przewidującej karę śmierci dla urzędników działających na szkodę interesów państwa.


Poszukiwany przez śledczych, podejrzewany o oszukanie klientów na kwotę przekraczającą 100 mln złotych, prezes kantoru Cinkciarz.pl wydał oświadczenie, w którym kieruje oskarżenia pod adresem prokuratury, polskiego państwa, banków Pekao i mBank oraz spółki Google. Jednocześnie zapowiada złożenie zawiadomień do "odpowiednich organów" i skierowanie wniosków o uchylenie immunitetów urzędników państwowych oraz przedstawicieli instytucji nadzorczych. "Wasze działania nie zatrzymają prawdy" - pisze Marcin P. Klienci jego kantoru odpowiadają: "to manipulacja mająca odwrócić uwagę od prawdziwych poszkodowanych".
"Fałszowanie dowodów"
Jak czytamy w oświadczeniu Marcina P., prokuratura oraz służby państwowe wykorzystały "praktycznie pełen wachlarz fałszerstw i manipulacji przy tworzeniu tzw. listy osób poszkodowanych". Fałszerstwa te miały polegać na błędnym zliczeniu kwot wierzytelności, np. poprzez zdublowanie niektórych zapisów.
Według prezesa Cinkciarz.pl prokuratura rozminęła się z rzeczywistymi wartościami o co najmniej 4,9 mln zł, na co miała wskazać analiza 25% całego materiału. Na tej podstawie Marcin P. twierdzi, że suma strat klientów została zawyżona łącznie o minimum 14,7 mln zł.
Przypomnijmy, że w tym momencie na liście poszkodowanych, którą sporządziła poznańska prokuratura, znajduje się prawie 2400 osób. Według śledczych stracili oni ponad 112 mln złotych.
Prezes Cinkciarza stwierdza w oświadczeniu, że orzeczenia oparte na sfałszowanych dowodach są nieważne, co ma dotyczyć również nakazu jego aresztowania. Oprócz tego wymienia ponad 30 artykułów z różnych kodeksów (karnego, prawa cywilnego, postępowań karnych), których złamania miała dopuścić się prokuratura.
"Atmosfera wrogości i hejtu"
Według Marcina P. ponad 20 komunikatów wydanych przez Prokuraturę "nie tylko wprowadzało opinię publiczną w błąd", ale także wytworzyło wobec jego osoby "atmosferę wrogości, hejtu i agresji". "Skutkiem tej narracji była m.in. próba wtargnięcia jednej z osób do mojego miejsca zamieszkania na terenie Stanów Zjednoczonych, zakończona prawomocnym wyrokiem sądu i orzeczeniem dwuletniego zakazu zbliżania się do mnie" - pisze prezes Cinkciarz.pl.
W swoim oświadczeniu Marcin P. przywołał również wpis z facebookowej grupy "Oszukani przez Cinkiciarz.pl", gdzie podczas wymiany komentarzy pojawił się pomysł przymusowego sprowadzenia go do kraju.
"Wystarczyłoby paru najemników, którzy siłą przywieźliby tego pana do Polski, ale pewnie kosztowaliby sporo" - napisał jeden z uczestników grypy. "Napisz, jaka cena i pogadamy" - odpowiedział mu inny użytkownik, którego profil na Facebooku według Marcina P. "pozwala traktować go jako osobę o charakterze najemniczym".
Na tej podstawie prezes Cinkciarz.pl pisze o "zidentyfikowaniu przypadku zlecenia zabójstwa jego osoby". Jak czytamy w dalszej części oświadczenia:
"W praktyce oznacza to, że Polska państwo członkowskie Unii Europejskiej i sojusznik NATO toleruje sytuację, w której do zastraszania i prób fizycznej eliminacji rezydenta USA wykorzystywane są osoby związane ze środowiskami paramilitarnymi, w tym z Legią Cudzoziemską. Takie działania mają charakter przestępczy i stawiają polski reżim w jednym szeregu z systemami autorytarnymi, które posługują się terrorem wobec własnych obywateli. Co więcej, skierowanie przeciwko rezydentowi USA osób z tego rodzaju struktur może być odczytywane jako akt wrogi wobec Stanów Zjednoczonych" - konkluduje Marcin. P.
Banki spiskują, Google usuwa dane
W dalszej części oświadczenia Marcin P. przechodzi do "zmowy bankowej z premedytacją". Prezes Cinkciarza twierdzi, że mBank w trybie natychmiastowym zamknął rachunki jego czterech spółek, pomimo braku jakichkolwiek formalnych przesłanek.
Równolegle, Bank Pekao S.A. jest oskarżany przez Marcina P. o bezprawne zablokowanie środków na rachunkach na "fikcyjną kwotę 9,9 biliona złotych", co miało doprowadzić do paraliżu finansowego i zniszczenia amerykańskiego oddziału jego firmy. Właściciel Cinkciarz.pl podkreśla, że Cezary Stypułkowski - obecny prezes Pekao, przez 13 lat zarządzał mBankiem, co ma potwierdzać personalne powiązania i spisek na najwyższym szczeblu.
Oskarżenia padły również pod adresem giganta technologicznego Google oraz jego partnera, firmy DevoTeam. Prezes Cinkciarza twierdzi, że obie firmy celowo i bezprawnie skasowały dane jego kantoru Cinkciarz.pl, mimo wcześniejszych zapewnień o ich przechowywaniu. Jak podaje Marcin P., była to jedyna kopia danych, ponieważ wszystkie inne zostały wcześniej przejęte przez polskie służby.
Właściciel Cinkciarz.pl nie oszczędza także polskiego sądownictwa. Zarzuca sędzi Annie Lichacz-Bujko, że w sprawie upadłości spółki naruszyła prawo, sporządzając uzasadnienie postanowienia na podstawie sprawozdania tymczasowego nadzorcy sądowego bez własnej analizy. Postępowanie to ma, jego zdaniem, świadczyć o braku bezstronności i niezależności sądu.
Kara śmierci dla urzędników
Pod koniec oświadczenia Marcin P. przywołuje ustawę z 30 stycznia 1920 roku, "zgodnie z którą każdy urzędnik państwowy, który swoim działaniem wyrządzał szkodę państwu polskiemu, ponosił najwyższą odpowiedzialność – łącznie z karą śmierci."
"Nie przywołuję tej ustawy po to, aby nawoływać do drastycznych sankcji, lecz by pokazać, jaką wagę dawniej przykładano do odpowiedzialności urzędników wobec kraju. Tymczasem dzisiejsza rzeczywistość pokazuje coś zupełnie odwrotnego – przedstawiciele państwa tworzą klikowe układy interesów, które bardziej przypominają PRL niż demokratyczne państwo prawa" - stwierdza prezes Cinkciarza, żeby następnie przywołać wywiad z Andrzejem Dudą, w którym były prezydent mówił o układach interesów i patologiach w polskim państwie.
Prezes Cinkiciarz.pl kończy oświadczenie zwracając się do organów państwa:
"Wasze działania nie zatrzymają prawdy, której nie da się ani uciszyć, ani ukryć. Szanowni urzędnicy, możecie niszczyć mój majątek, odbierać licencje, zabierać wszystko, co zbudowałem. Możecie mnie oskarżać, a nawet próbować wymazać z historii. Nigdy nie odbierzecie mi prawa do prawdy a dziś ta prawda o waszych manipulacjach i fałszerstwach staje się częścią historii, która zapisze wasze nazwiska wśród tych, których pamięta się z powodu wyrządzonych krzywd" - podsumowuje Marcin P.
"Manipulacja mająca odwrócić uwagę"
Oświadczenie Marcina P. zostało wysłane m.in. do redakcji Bankier.pl, ale prezes Cinkciarza opublikował je również na swoim profilu na platformie LinkedIn, wywołując dyskusję w komentarzach. Wśród nich pojawił się głos poszkodowanych klientów kantoru tworzących Stowarzyszenie Lex Justicia, w którym czytamy:
"W samym naszym stowarzyszeniu, które obecnie zrzesza tylko część poszkodowanych, kwota szacowanych strat przekracza 100 milionów złotych – są to przelewy od klientów, którzy faktycznie utracili środki poprzez zablokowanie dostępu do swoich kont i portfeli walutowych.
Ofiarami afery są obywatele Europy, Azji oraz obu Ameryk, co nadaje sprawie charakter globalny.
Próby przedstawiania przez zarząd spółki siebie jako ofiar rzekomej zmowy instytucji państwowych to manipulacja mająca odwrócić uwagę od prawdziwych poszkodowanych.
Naszym nadrzędnym celem jest odzyskanie ukradzionych środków oraz doprowadzenie do pełnej odpowiedzialności zarówno firmy Cinkciarz/Conotoxia i osób za nią stojących jak i instytucji, które dopuściły do tego finansowego oszustwa"
Marcin P. prezes kantoru Cinkciarz.pl będącego częścią grupy Conotoxia jest poszukiwany listem gończym jako podejrzany o oszukanie klientów jego spółek co do rzeczywistego przeznaczenia środków, które pokrzywdzeni wpłacali w ramach internetowej wymiany walut.
Zgodnie z analizą finansów Grupy Conotoxia przeprowadzonej przez Bankier.pl holding notował straty nieprzerwanie od 8 lat, a ponoszone przez niego koszty przewyższały zyski nawet w momencie szczytowych obrotów kantoru. Jednocześnie zarząd spółki i jej prezes pobierali wielomilionowe wynagrodzenie.
W październiku 2024 r. Komisja Nadzoru Finansowego cofnęła spółce Conotoxia, działającej przez agentów Cinkciarz.pl i Cinkciarz.pl Marketing, zezwolenia na świadczenie usług płatniczych w charakterze krajowej instytucji płatniczej. Jak informowaliśmy, trzy dni po tej decyzji Marcin P. przeniósł własność swoich nieruchomości i mniej więcej w tym samym czasie opuścił kraj.
W marcu 2025 r. w sprawie dotyczącej upadku kantoru aresztowano Roberta G., członka zarządu Cinkciarza oraz główną księgową spółek z grupy Monikę J. Robert G. nie przyznał się do winy. Jak podała prokuratura, Monika J. przyznała się do zarzucanych jej czynów i złożyła obszerne wyjaśnienia.