Spowiedź, wściekła tyrada zamroczonego alkoholem, grafomaństwo i list miłosny - te formy literackie można znaleźć w prawie-autobiografii księcia Harry'ego "Ten drugi" [oryg. "Spare"], bo napisanej przez ghostwritera, która 22 lutego trafi do księgarń. Jedno pytanie nieustannie powraca podczas lektury: czy opłacało się tak zgrillować rodzinę, nawet jeśli jest królewska?


W ciągu pierwszego tygodnia sprzedaży książka "Ten drugi" [w oryg. "Spare"] rozeszła się jak świeże bułeczki - kupiło ją 3,2 mln osób. Wydawnictwo wyszło na swoje, tak samo książę, bo aby zarobić, musieli sprzedać 2 mln egzemplarzy. Czy jednak faustowski układ się im na pewno opłaca?
Zacznijmy od tego, że podczas lektury trzeba pamiętać jedno: kiedy książę narzeka, że dostał mniejszy pokój w zamku od swojego brata, to nadal mowa o pokoju w zamku, a nie o czynszówce. Czy jej treść może się wydawać denerwująca? Na pewno. W końcu swoją opowieść snuje typ, który tylko raz jechał metrem, a gdy na wojnie pojawiło się widmo zagrożenia, natychmiast został wycofany z Afganistanu, przy tym wiele tysięcy żołnierzy zostało w piekle. Wdzięczność - tego słowa zabrakło.
Od pierwszych stron książki przebija jego szczerość i niemal chirurgiczna precyzja, z jaką eksponuje najintymniejsze szczegóły swojego życia - od fragmentów o paleniu jointów i zażywaniu kokainy w ilościach, które zakrawają na hurtowe, pilnej potrzeby przynależności do jakiejkolwiek grupy, po negowanie śmierci księżnej Diany. Z tekstu przebija obraz porażonego smutkiem dziecka, któremu zafundowano spacer po Londynie za trumną matki. Nienawiść do paparazzi można wyciskać z każdego słowa jak z cytryny, a śmierć Diany jest osnową, która wpływa na nawet najdrobniejsze jego decyzje. Jest przytłaczające dla czytelnika, a co dopiero dla dziecka, które go doświadcza, dla nastolatka, który się przeciwko niemu buntuje po dorosłego, który niby jest pogodzony z przeszłością, ale tylko na pozór.
Rozdrażniony uprzywilejowany chłopczyk
W książce pokazany jest poziom zamknięcia księcia Harry'ego na szerszą perspektywę i kontekst reszty świata, która wybiega poza jego rozżalenie i blaski fleszy. Zamiast martwić się o rachunki za gaz, psioczy on na miejsce parkingowe przy pałacu. Do działań na rzecz Afryki jest niemal zmuszony przez swoich przyjaciół, którzy mówią mu "że dotąd tylko on brał z ich kontynentu, a teraz pora, by coś od siebie dać". Nie martwi się także o finansową stronę swoich podróży, pisząc o wyprawie na drugi koniec świata jak o przejażdżce tramwajem. To musiało się radykalnie zmienić po Megxicie, kiedy to zaczął sam odpowiadać za swoje finanse. W tym kontekście nie dziwi, że pozywa Wielką Brytanię o częściowe pokrycie rachunków za ochronę czy łapie się różnych fuch.
Z każdą stroną książki jego kalifornijska metamorfoza staje się coraz mniej przekonująca. Z jednej strony wojujący z wszelkimi uprzedzeniami aktywista opisuje swoją opiekunkę w szkole jako niepełnosprawną nieseksowną matronę. Naprawdę? Nic nie dzwoniło, gdy wypowiadałeś ghostwriterowi te słowa? Czy trąbiąc na lewo i prawo o zdrowiu psychicznym, masz prawo wymagać konstruktywnego spotkania na temat zgody od swojego ojca dosłownie kilkanaście minut po tym, jak zakończył się oficjalny pogrzeb dziadka? Niewiele rzeczy się klei.
Słysząc księcia Harry'ego udzielającego wywiadów, czapki z głów na cześć jego ghostwritera JR Moehringer, który wykonał tytaniczną pracę. Szczególnie że osoba, która udzielała mu wywiadu, nie wiedziała, kim jest William Faulkner (trochę tak, jakby Polak nie kojarzył Bolesława Prusa) czy musiał sprawdzać w słowniku wyraz konferansjer. Z kolei porównując wersję angielską z polską, tłumacz także wyciągnął tekst na wyższy poziom, szczególnie biorąc na warsztat twórczość Meghan Markle (którą spokojnie można porównać do Izabelli Olchowicz - byłej Marcinkiewicz).
Kogo zdenerwował swoją biografią?
Przede wszystkim Netfliksa. Platforma streamingowa zapłaciła samej parze książęcej 100 mln dolarów za coś, co przypomina lukrowany kanał na Instagramie zamieniony w 6-godzinny strumień samopochwał. I tak osiągnęli niezłe wyniki oglądalności. Z kolei każda strona książki ocieka skandalami i plotkami. Netflix chce to wykorzystać i przekonuje parę książęcą, by zgodziła się na ponowną produkcję. Co więcej, docierają plotki, że para książęca nie pozbyła się ekipy filmowej z wartej prawie 15 mln dolarów rezydencji w Montecito. Pozostaje też niesmak u streamingowego giganta, który nie potrafił namówić Sussexów do trasy promującej ich produkcję, gdy w promocję "Tego drugiego" książę w pełni się zaangażował.
Rodzina królewska także nie będzie zadowolona, choć kiedy wczytać się dokładnie, to Harry opisuje dokładnie to, czemu sam zaprzecza. Mówi o zdystansowanym ojcu, który jednak był m.in. na wszystkich jego występach, zostawia mu pokrzepiające liściki czy zawsze odnosił się do niego zwrotem "kochany chłopiec". Czy fakt, że William nie chciał się w szkole przyjaźnić z młodszym bratem, dziwi kogokolwiek poza osobami, które nie mają młodszego rodzeństwa? Szyderstwo jest niemal wpisane w życie rodzin z dwoma lub większą liczbą dzieci. Ważne jest, że gdy wali się i pali, to rodzeństwo chroni siebie nawzajem. W książce pokazane jest, jak William desperacko stara się dotrzeć do młodszego brata, zapewniając go, że chce, by ten był szczęśliwy. Tylko nie po trupach, o czym Harry nie chciał jednak słyszeć.
Fantastyczne kawałki przeplatają się z opisami jak "Nad Niemnem"
Są jednak smaczki, tj. odkrycie, że królowa podczas Złotego Jubileuszu na rockowym koncercie nosiła zatyczki do uszu, bawiąc się przy tym wyśmienicie. Król Karol spaceruje po zamkowych korytarzach w kapciach, słucha audiobooków, ma świra na punkcie Szekspira i zasypia przy biurku nad stertami raportów o katastrofach ekologicznych. Uchylenie rąbka królewskiego życia z odrobiną ironii byłoby przepisem na bestseller, do którego lektury by wracano, jak do autobiografii Michelle Obamy czy Donalda Tuska.
Czytelnicy są za to raczeni opisem palenia jointów w łazience, z której obserwuje pilnujących go policjantów. Szkoda tego potencjału. Np. o brexicie wspomina w kontekście przemówienia jego brata, które zostało skrytykowane przez tabloidy, a nie w kontekście wielkiej pokoleniowej zmiany.
Byłaby to także dobra książka pokazująca rzeczywistością, z jaką muszą się zmierzyć sławni niekoniecznie z własnej woli, a nawet i gwiazdy, które jednak nie godzą się na kupczenie prywatnością. Ataki paniki wywoływane dźwiękami migawki, zakupy planowane niemal jak wojskowe naloty lub niemal paranoidalna podejrzliwość wobec wszystkich znajomych to była także codzienność Harry'ego. I na tym mógł poprzestać, ale w kolejnych zdaniach sam wyjawia tak intymne szczegóły i to nie tylko ze swojego życia, że aż zęby zgrzytają. I nie tylko chodzi o same informacje, ale i o styl ich ujawnienia. Przykład pierwszy z brzegu, w którym informuje, że stracił dziewictwo ze starszą kobietą na tyłach pubu. Przed oczami staje pani w średnim wieku w stylu Ms. Robinson z "Absolwenta". Okazało się, że dziewczyna była zaledwie o rok starsza od niego - miała wówczas 18 lat, a więc różnica wieku między nimi jest mniejsza, niż między księciem a jego obecną żoną Meghan Markle. Kotwicą, która ustabilizowała jego autodestrukcję po śmierci matki, była właśnie ona, rozwiedziona, starsza aktorka o afroamerykańskich korzeniach.
To jednak nie koniec. Umowa z wydawnictwem na 35 mln funtów obejmuje najprawdopodobniej trzy lub cztery książki, z czego jedna ma dotyczyć Invictus Games, a więc olimpiady dla weteranów, której główną twarzą był właśnie Harry. Sam książę przyznaje, że wyrzucił z "Tego drugiego" około połowy (polskie wydanie liczy sobie 504 strony) materiału, co daje mu... gotową kolejną książkę.
W Polsce nakładem Wydawnictwa Marginesy będzie dostępna w sprzedaży wcześniej, niż pierwotnie zapowiadano, bo już 22 lutego.
***
Popkultura i pieniądze w Bankier.pl, czyli seria o finansach "ostatnich stron gazet". Fakty i plotki pod polewą z tajemnic Poliszynela. Zaglądamy do portfeli sławnych i bogatych, za kulisy głośnych tytułów, pod opakowania najgorętszych produktów. Jakie kwoty stoją za hitami HBO i Netfliksa? Jak Windsorowie monetyzują brytyjskość? Ile kosztuje nocleg w najbardziej nawiedzonym zamku? Czy warto inwestować w Lego? By odpowiedzieć na te i inne pytania, nie zawahamy się zajrzeć nawet na Reddita.