295 tys. przeciw, tylko 20 tys. za - takich statystyk lajków pod trailerami swojej najnowszej produkcji Netflix się zapewne nie spodziewał. "Jak dobrze, że zrezygnowałam z subskrypcji" - takich komentarzy także nie brakuje. Czyżby platforma padła właśnie od "friendly fire" podczas ostrzału brytyjskiej rodziny królewskiej? Na to wygląda.


Netflix najwyraźniej chciał poprawić swoje wyniki na koniec roku, zostawiając sobie na grudzień i okres -okołoświąteczny, kiedy oglądalność zazwyczaj zalicza wzrost, premierę paradokumentu o księciu Harrym i jego żonie Meghan Markle. Nic dziwnego. Po pesymistycznych wynikach, które zaliczał w pierwszej połowie 2022 roku, chce pozostawić inwestorów choćby z miłym wrażeniem i liczbami, którym nikt nie może nic zarzucić. Niestety, najwyraźniej przestrzelił, zupełnie mijając się z gustami widzów.
Poor me. The Hermes blanket behind me cost more than your car peasants. #MeghanMarkle pic.twitter.com/cDnC1QMllt
- leilani dowding 🌸🚜 ☮️ (@LeilaniDowding) December 5, 2022
"Uwielbiam oglądać narzekanie uprzywilejowanych ludzi, którzy płaczą nad kolejnym nieprzychylnym artykułem w prasie, mając z tyłu kocyk kosztujący bagatela 1,6 tys. funtów", "To będzie już 5. prawda, którą przedstawiają nam w ciągu trzech lat", "Odchodzimy od rodziny królewskiej, bo chcemy prywatności, którą później sprzedamy Netflixowi" - to tylko niektóre z wyważonych komentarzy, pojawiające się pod dwoma trailerami przedstawionym przez Netflix. Nic dziwnego zarówno para książęca, jak i showrunnerzy dopuścili się co najmniej pięciu manipulacji w samych trailerach.
Użyte w trailerach zdjęcia są... zdjęciami stockowymi, które nawet nie zostały zrobione na wydarzeniach związanych z rodziną królewską. Tłumy fotografów pochodzą m.in.:
- z premiery ostatniej części serii "Harry'ego Pottera i Insygniów Śmierci" w 2011 roku (a więc zanim Harry w ogóle poznał Meghan),
When I saw this photo in the Netflix trailer I thought it looked suspicious, its from the Harry Potter premiere 🤭
— HarrysGreySuit (@hrrysgreysuit) December 3, 2022
Credit @christensen_mre https://t.co/Am0W1p7jWj pic.twitter.com/erXAZzAaBx
- z odprowadzania do więzienia byłego adwokata Donalda Trumpa Michaela Cohena,
A side-by-side comparison for anyone interested in the latest Netflix trailer for Harry & Meghan. (1/2) pic.twitter.com/kCOCszZtiG
— Jack Malvern (@jackmalvern) December 6, 2022
- pościgu za brytyjską gwiazdą znaną m.in. z pokaźnego biustu Katie Price.
Harry and Meghan Netflix show doctored Katie Price footage for trailer https://t.co/yo1FGjcwXa
— WTX News UK (@WtxNews) December 5, 2022
Użyte zdjęcie, na którym Harry broni się przed fotografem, ucięto w połowie, by zakryć jego towarzyszkę, a była nią była dziewczyna Chelsy Davy.
Photo of Prince Harry covering his face from paparazzi in bombshell Netflix trailer shows Duke with his ex Chelsy Davy - and producers have cropped her out
— Robert Jobson (@theroyaleditor) December 5, 2022
via https://t.co/1EAkejioZW https://t.co/Wh7zmuhyfF
Co więcej, użyto zdjęć pogoni paparazzi, ale za, wtedy jeszcze, Kate Middleton, a dziś księżną Walii, montując je tak, żeby zasłonić gonioną. Gdy padają słowa o polowaniu na parę przez fotografów i widać obiektyw, uchwycając od tyłu ujęcia rodziny z małym Archiem w RPA, okazało się, że była to sytuacja w pełni zaakceptowana przez Harry'ego i Meghan, bo robiący to zdjęcie w liczbie jeden fotograf został przez nich akredytowany.
This photograph used by @Netflix and Harry and Meghan to suggest intrusion by the press is a complete travesty. It was taken from a accredited pool at Archbishop Tutu’s residence in Cape Town. Only 3 people were in the accredited position. H & M agreed the position. I was there. pic.twitter.com/nvjznlloLF
— Robert Jobson (@theroyaleditor) December 5, 2022
Użycie stockowych zdjęć nie jest niczym dziwnym w przygotowywaniu dokumentu, ale... w trailerach nie ma ani jednego zdjęcia pary Sussex otoczonej przez fotografów (jak np. było w przypadku użytych w tym samym materiale zdjęć księżnej Diany czy Kate Middleton), co sugeruje, że oskarżenia Sussexów wobec mediów mogą być podkoloryzowane (łagodniej mówiąc). To podważa ich wiarygodność także w innych kwestiach.
Co więc będzie w sześciu odcinkach ich reality show? Można się tylko spodziewać dalszych przeinaczeń. W kuluarach mówi się o pilnie zwołanych spotkaniach szefostwa Netflixa i Archewell Productions, firmy należącej do Harry'ego i Meghan, by zaradzić temu kryzysowi. Jednak mleko już się rozlało. Pracownicy cywilni Rodziny Królewskiej mieli zgłosić się do króla Karola III z prośbą o zwolnienie ich z dyskrecji. Chcą móc bronić i siebie i swoich pracodawców przed "bezczelnymi kłamstwami" jak to określili.
Zresztą nie trzeba było daleko szukać, by móc przypuszczać, że megahitu z tego nie będzie, obserwując choćby statystyki serii podcastów o stereotypach, które księżna Sussex wyprodukowała dla Spotify. Liczba słuchających miała spadać z odcinka na odcinek, a zainteresowani woleli przeczytać streszczenia w prasie niż wsłuchiwać się w godzinne rozmowy byłej aktorki. Czy i tak będzie w tym przypadku, że przez show przebrną jedynie dziennikarze? To nie wywinduje statystyk platformy streamingowej.
Co zrobi Netflix? Jeszcze nie wiadomo. W grę nie wchodzi raczej przesunięcie premiery, by przeedytować show. Nie ma wówczas bowiem szans na poprawę wyników przed końcem roku. Poza tym stosunki między platformą a Sussexami stają się coraz bardziej napięte, więc Netflix zapewne będzie szybko chciał spieniężyć tę nieudaną inwestycję. Przypomnijmy, że sama gaża dla pary książęcej wyniosła bowiem 100 mln dolarów.
***
Popkultura i pieniądze w Bankier.pl, czyli seria o finansach "ostatnich stron gazet". Fakty i plotki pod polewą z tajemnic Poliszynela. Zaglądamy do portfeli sławnych i bogatych, za kulisy głośnych tytułów, pod opakowania najgorętszych produktów. Jakie kwoty stoją za hitami HBO i Netfliksa? Jak Windosorowie monetyzują brytyjskość? Ile kosztuje nocleg w najbardziej nawiedzonym zamku? Czy warto inwestować w Lego? By odpowiedzieć na te i inne pytania, nie zawahamy się zajrzeć nawet na Reddita.