REKLAMA

Surowce oderwały się od papieru

Krzysztof Kolany2010-12-10 06:00główny analityk Bankier.pl
publikacja
2010-12-10 06:00
Wznowienie dodruku pustego pieniądza w USA, przymusowy bailout Irlandii i narastająca groźba rozpadu strefy euro sprawiły, że tegoroczny listopad na rynkach finansowych może przejść do historii. Miesiąc ten pokazał, które aktywa chodziły parami, a które wybrały własną drogę.

Na początku miesiąca Rezerwa Federalna ogłosiła, że skupi amerykańskie obligacje skarbowe za 600 mld dolarów. Ben Bernanke po wyzerowaniu dwa lata temu krótkoterminowych stóp procentowych, chce teraz to samo zrobić ze stawkami na długim końcu krzywej. Przy okazji zwiększy też bazę monetarną USA o 30%, potęgując ryzyko wybuchu wysokiej i niekontrolowanej inflacji. Inwestorzy bez trudu rozgryźli tę grę i zaczęli pozbywać się amerykańskich obligacji skarbowych. Kapitał zaczął uciekać ze Stanów Zjednoczonych, szukając schronienia przed działaniami nieobliczalnego banku centralnego.

Ucieczka ku surowcom

Inwestorzy kupowali więc akcje, surowce i aktywa finansowe na rynkach wschodzących. Nawet silne umocnienie dolara w drugiej połowie miesiąca nie zniechęciło ich do zajmowania długich pozycji w kontraktach na miedź, ropę, złoto czy srebro. Ten ostatni metal znów zaskoczył wszystkich, drożejąc o niemal 14% i osiągając najwyższe ceny od 30 lat. Na wartości zyskało złoto, które podobnie jak w pierwszej połowie roku zerwało swą tradycyjną korelację z eurodolarem. Żółty metal po prostu zaczyna funkcjonować jako niezależna waluta, której aprecjację napędza kryzys w strefie euro i rozwadnianie wartości dolara w Ameryce. W rezultacie złote sztabki na Starym Kontynencie osiągały najwyższe ceny w dziejach strefy euro.

Tabela korelacji kursów walut, cen surowców i giełdowych indeksów za listopad 2010 r. (Kliknij, aby powiększyć) Źródło: Bankier.pl

Papier trzyma się papieru

Za to pozostałe papierowe waluty podążały w stadzie. Amerykański dolar zyskał na wartości względem euro, funta, jena, dolara australijskiego, południowoafrykańskiego randa oraz polskiego złotego. Wszystko to mogło być tylko pochodną silnego spadku na parze euro-dolar. Tak przynajmniej sugerowałyby wysokie współczynniki korelacji w stosunku do pozostałych par z udziałem dolara. Odnowiła się nieco już zapomniana zależność pomiędzy siłą amerykańskiej waluty a rynkiem akcji. W listopadzie toczyła się gra znana z ubiegłego roku: słabszy dolar szedł w parze z wyższymi cenami amerykańskich akcji, reprezentowanych w powyższej tabeli przez indeks S&P 500.




Krzysztof Kolany - Przeczytaj inne teksty tego autora
O ile korelacja eurodolara z rynkiem akcji raczej nikogo nie dziwi, to wręcz sensacyjnie wyglądał wysoki (0,7) współczynnik pomiędzy cenami złota a indeksem S&P 500. Historyczne zależności pokazują bowiem, że złoty kruszec jest zazwyczaj negatywnie skorelowany z cenami akcji. W tym przypadku decydującą rolę mógł odegrać Fed, podejmując decyzje o skupie obligacji. Kapitał uciekający z amerykańskiego rynku długu musiał znaleźć gdzieś ujście – optymiści kupowali akcje, a pesymiści złoto.

DAX dzieli i rządzi

Wbrew walutom własną drogą podążył główny indeks giełdy we Frankfurcie. Pomimo niewielkich spadków w Nowym Jorku i silnej przeceny w Szanghaju DAX zakończył miesiąc wzrostem o 1,3%, ustanawiając po drodze 2,5-letnie maksimum. Niemieckie spółki, podobnie jak cała gospodarka, zaskakują swoją siłą a ich wyceny nieustannie pną się w górę. W tej wspinaczce na nowe szczyty DAX jest jednak osamotniony – w listopadzie żaden z obserwowanych instrumentów finansowych nie wykazał istotnej korelacji z tym indeksem. Wyjątek stanowiło srebro. W tym przypadku siła zależności wyniosła 0,66 i była nieco słabsza niż w październiku i listopadzie (0,71).



Ponieważ srebro jest w znacznym stopniu metalem przemysłowym (popyt inwestycyjny to tylko 15% globalnego zapotrzebowania), to wzrost jego notowań po części wynika z postępującego ożywienia w europejskim sektorze wytwórczym. Jako że również niemiecki wzrost gospodarczy bazuje na eksportowym wzroście produkcji przemysłowej, to korelacja DAX-a i srebra nie jest trudna do wyjaśnienia.

GPW pod wpływem zagranicy

Analizując tabelę korelacji widać też przyczyny jesiennej hossy na warszawskim parkiecie. W listopadzie WIG20 osiągnął najwyższą wartość od czerwca 2008 roku, choć w skali całego miesiąca stracił 1,5%. Warszawski indeks był w tym czasie mocno skorelowany z niemal wszystkimi głównymi walutami, surowcami oraz amerykańskim rynkiem akcji. Jedynymi instrumentami z powyższej tabeli, z którymi WIG20 pozostawał w luźnym związku, były wspomniane wcześniej DAX i srebro, a także złoto i frank szwajcarski (na parze z euro). Stąd wniosek, że wzrosty na warszawskim parkiecie zawdzięczamy zagranicznemu kapitałowi, który dokonywał koszykowych zakupów, traktując Polskę jako rynek surowcowy (KGHM, Orlen).

20-sesyjne współczynniki korelacji pomiędzy kursem EUR/USD a parą euro-złoty. Źródło: Bankier.pl

Niczym specjalnym nie wyróżnił się też polski złoty, który w listopadzie po trzymiesięcznych wakacjach znów posłusznie podążał w kierunku wyznaczonym przez parę euro-dolar. Współczynnik korelacji wyniósł –0,8 i był niemal dwukrotnie silniejszy niż w październiku.

Krzysztof Kolany
Analityk Bankier.pl

Źródło:

Do pobrania

tablesmallpngtablesmallpngtablesmallpng
Krzysztof Kolany
Krzysztof Kolany
główny analityk Bankier.pl

Absolwent Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Analityk rynków finansowych i gospodarki. Analizuje trendy makroekonomiczne i bada ich przełożenie na rynki finansowe. Specjalizuje się w rynkach metali szlachetnych oraz monitoruje politykę najważniejszych banków centralnych. Inwestor giełdowy z 20-letnim stażem. Jest trzykrotnym laureatem prestiżowego konkursu Narodowego Banku Polskiego dla dziennikarzy ekonomicznych. W 2016 roku otrzymał także tytuł Herosa Rynku Kapitałowego przyznawany przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Telefon: 697 660 684

Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (7)

dodaj komentarz
~Lulu
Nadrukowalismy tyle, ze trzeba gdzies to upchnąć.
A inwestowanie idzie z automatu bo inwestuje kilka, kilkanascie podmiotów. Wynika zatem , ze nie warto patrzec na fundamenty, ale na sentymenty tłustych kotów i trzymac palec na przycisku SELL. Bo jak rypnie to szybko. A na razie zgarniać szmal.

dla echelona mm ZSHljxpLt+B
Nadrukowalismy tyle, ze trzeba gdzies to upchnąć.
A inwestowanie idzie z automatu bo inwestuje kilka, kilkanascie podmiotów. Wynika zatem , ze nie warto patrzec na fundamenty, ale na sentymenty tłustych kotów i trzymac palec na przycisku SELL. Bo jak rypnie to szybko. A na razie zgarniać szmal.

dla echelona mm ZSHljxpLt+B dqhLM2ysy+A +QBkL49nAktfjw Jnuo o53K7p
~KIMDZONGKILL
z tym brakiem zagrożenia inflacją to czyste kłamstwo, gdyż faktyczna inflacja w USA wynosi ponad 4% przy stopach 0,25% !!!
Bernanke jest albo:
A) debilem ekonomicznym
B) jest mitomanem niezrównoważonym psychicznie, który żyje w swoim świecie i oderwał się od rzeczywistości
C) jest skorumpowany i działa na rzecz banksetrów
z tym brakiem zagrożenia inflacją to czyste kłamstwo, gdyż faktyczna inflacja w USA wynosi ponad 4% przy stopach 0,25% !!!
Bernanke jest albo:
A) debilem ekonomicznym
B) jest mitomanem niezrównoważonym psychicznie, który żyje w swoim świecie i oderwał się od rzeczywistości
C) jest skorumpowany i działa na rzecz banksetrów mając w dupie zwykłych zjadaczy chleba
D) sytuacja jest tak tragiczna, że musi iść na całość
olways
Dziwi mnie fakt, że prezes FED'u niczym nie wzruszony podczas jednego z amerykańskich programów o gospodarce mówił o tym , że jego decyzje nie doprowadzą do ogromnej inflacji. Czas zweryfikuje. Z drugiej strony jeżeli może bawić się dolarem, może wywowyłwać celowe wahania kursów na korzyść. Pytanie tylko kogo. Może zastosuje Dziwi mnie fakt, że prezes FED'u niczym nie wzruszony podczas jednego z amerykańskich programów o gospodarce mówił o tym , że jego decyzje nie doprowadzą do ogromnej inflacji. Czas zweryfikuje. Z drugiej strony jeżeli może bawić się dolarem, może wywowyłwać celowe wahania kursów na korzyść. Pytanie tylko kogo. Może zastosuje taką metodę jak Chiny. Zacznie sztucznie stymulować wartość dolara, aby uzyskać konkurencyjność w eksporcie towaró względem Chin, u których takie działania są codziennością? W 3 miesiące do pół roku wszystko się wyjaśni.
~gfhghf
zgadza się na minusie ale giełdy bo ludzie otwierają oczy
~sid
Jaka bessa? Jak bedzie trzeba poleci QEIII i tak do końca 2011
~macem
nastepny tydzien na minusie jak nic
~smart
od stycznia balony bernankego pękną i zacznie się stroma ściana płaczu w dół... to będzie szok bo stadko zapomniało o bessie ale tym więcej zarobimy na spadkach.

Powiązane: Strefa euro

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki