Jesteśmy zbulwersowani naszymi wypłatami – mówili górnicy przychodzący na poranną zmianę w ruchu Halemba kopalni Ruda w Rudzie Śląskiej. To jeden z zakładów Polskiej Grupy Górniczej, w których w poniedziałek rano odbył się dwugodzinny strajk ostrzegawczy.


„Z tego, co wiem, wszyscy przystępują do strajku, żeby poprawić swoje zarobki. Pensje nie są jakieś powalające – ok. 3 tys. zł na rękę to nie jest wcale kwota” - mówił dziennikarzom górnik-ślusarz z ponadośmioletnim stażem na kopalni. „Tacy w ścianie dostają może trochę więcej, ale na takich oddziałach, jak mój – tyle jest na serio” - zapewnił.
Jak podkreślił, niezadowolenie wśród załóg jest duże. „Ludzie są zbulwersowani naszymi wypłatami” – zaakcentował. Niektórzy inni pracownicy, szczególnie młodsi, przyznawali jednak, że choć dotykają ich niewysokie płace, woleliby jak najszybciej zjechać, wykonać i skończyć pracę.
Przeczytaj także
„Ja jestem za tym, żeby zjechać i robić. Wcześniej podpisałem kartkę ws. strajku, bo wszyscy podpisywali, ale ja tam wolę robić swoje. A dzisiaj do końca jeszcze nie wiem, zobaczę, jak inni. Wiadomo, zarobki są średnie” - powiedział PAP jeden z górników zmierzających do kopalnianej bramy.
„Ja normalnie zjeżdżam. Po prostu nie chcę się w to bawić, chcę jak najszybciej skończyć, wyjechać” - zadeklarował inny. „Będę strajkował. Dlaczego? Bo tak. Przez te płace” - odparł kolejny.
„Załogi są nastawione bojowo. Wiedzą, co jest grane, o co gramy i oczekują, że ten problem się rozwiąże, bo w naszej firmie, w PGG, zarabia się najmniej spośród górniczych spółek w Polsce" – powiedział na briefingu przed rozpoczęciem protestu wiceszef Solidarności w PGG i lider związku w ruchu Halemba Artur Braszkiewicz.
Jak oszacował, w Halembie w proteście mogło wziąć udział około tysiąca pracowników. Po podpisaniu listy strajkowej, mieli oni spędzić pierwsze dwie godziny zmiany w kopalnianej cechowni na spotkaniu informacyjnym ze związkami – za ten czas nie dostając wynagrodzenia. Związkowcy akcentowali, że nie będą blokowali tych, którzy będą chcieli podjąć pracę. "Niech zjeżdżają - i tyle" - skomentował Braszkiewicz.
Przeczytaj także
Zgodnie z deklaracjami działającego w PGG sztabu protestacyjno-strajkowego utworzonego przez 13 central związkowych, strajk zorganizowano we wszystkich kopalniach spółki. Przedstawiciele PGG nie informowali rano o faktycznym zasięgu i skali akcji. W poniedziałkowym stanowisku spółka wyraziła nadzieję, że "akcja strajkowa będzie prowadzona odpowiedzialnie".
Wcześniej prezes Grupy Tomasz Rogala ocenił, że dwugodzinny strajk raczej nie przyniesie znaczących strat, a przedstawiciele związków podkreślali, że chodzi nie o to, by protest był dotkliwy, ale o pokazanie determinacji i skłonienie zarządu oraz strony rządowej do konkretnych działań.
„Trudno to wycenić, ale myślę, że ta strata będzie niezbyt duża. Biorąc pod uwagę to, co jest na zwałach, to nie będzie wielka strata. Jesteśmy odpowiedzialnymi związkowcami, bierzemy sprawę odpowiedzialnie” - deklarował w poniedziałek wiceszef Solidarności w PGG.
Od końca listopada ub. roku w PGG trwa spór zbiorowy dotyczący podwyżek płac. Rozmowy z udziałem mediatora zakończyły się podpisaniem protokołu rozbieżności. Strona związkowa postuluje 12-proc. wzrost wynagrodzeń od 2020 r., sygnalizując jednocześnie gotowość do kompromisu w tej sprawie.
Związkowcy domagają się 12-procentowej podwyżki wynagrodzeń, a także rozwiązania narastających problemów branży związanych m.in. z nieodbieraniem zakontraktowanego węgla przez energetykę i wysokim importem tego surowca. To - jak argumentują - pogarsza sytuację finansową PGG i może grozić likwidacją kolejnych kopalń. Związki np. nie chcą się zgodzić, aby w tym roku zakończył eksploatację węgla ruch Pokój - inna z trzech części kopalni Ruda.
W miniony czwartek prezes PGG Tomasz Rogala ocenił, że obecny problem wysokich zwałów surowca nieodebranego przez energetykę (przy kopalniach PGG leży obecnie ok. 2,8 mln ton węgla) w ciągu kilku miesięcy powinien zostać rozładowany. Prezes zapewnił, że bieżące odbiory węgla są realizowane zgodnie z planem, zaś wielkość zwałów nie rośnie.
Spółka zapewnia, że chce "podzielić się" z pracownikami wypracowanym zyskiem, może jednak poruszać się jedynie w ramach tego, co wypracuje. Stąd propozycja powrotu do rozmów o wzroście płac w lipcu, gdy znane będą wyniki za pierwsze półrocze br.
„Do lipca to troszkę za dużo czasu, żeby siedzieć cicho, dlatego rozpoczynamy strajk ostrzegawczy. Później, 25 lutego, przeprowadzamy referendum ws. właściwego strajku, a 28 lutego jesteśmy na manifestacji w Warszawie” - przypomniał w poniedziałek Braszkiewicz.
„Protestujemy zawsze pokojowo, ale jeżeli nie udaje się osiągnąć kompromisu przy stole, pozostaje nam walka wraz z naszymi załogami na ulicach. Po prostu do tej pory niestety porozumienie nie zostało osiągnięte – pomimo naszej dobrej woli” - ocenił.
Zapewnił jednocześnie, że akcja związków nie wiąże się np. z trwającą kampanią prezydencką. „Proszę zauważyć, że skierowaliśmy nasze postulaty do zarządu PGG już w sierpniu ub. roku. Idziemy po swoje po prostu – przyszedł na to czas” - ocenił wiceprzewodniczący Solidarności w PGG.(PAP)
autorzy: Mateusz Babak, Marek Błoński
mtb/ mab/ par/