Wyniki banków w I kwartale pokazują, że Eldorado w sektorze trwa. Zyski w większości przypadków poszły w górę, chociaż stopy procentowe są niższe. Ekspert tłumaczy, z czego to wynika i mówi o małym wpływie "Kredytu na start" na przyszłe wyniki, które powinny się stabilizować.


Łączny zysk dziesięciu banków z GPW wyniósł w I kwartale 8,13 mld zł wobec 6,85 mld zł w analogicznym okresie roku poprzedniego i 5,2 mld zł zaraportowanych w 2022 r. Przez rok zyski banków urosły o 18,6 proc., a przez dwa lata o 56,2 proc.
To, co zarobiły największe banki z GPW, stanowiło 79 proc. dochodów całego sektora składającego się wg danych NBP z 29 banków komercyjnych, 491 banków spółdzielczych i 34 oddziałów banków zagranicznych.


Najwięcej zarobił PKO, czyli największy polski bank. Ponad 2 mld zł zysku netto oznacza wzrost rok do roku o 40,5 proc. Lepszą dynamikę pokazał tylko Alior (+58 proc.) i mBank (+83 proc.). Natomiast poziom 1,5 mld przekroczyły jeszcze tylko Santander (1,56 mld zł) i Pekao (1,51 mld zł).
Łukasz Jańczak, branżowy ekspert z Erste Securities, wśród pozytywnych zaskoczeń wyróżnia właśnie PKO BP, który zwrócił jego uwagę ze względu na wynik odsetkowy przy tej wielkości banku. Polski gigant miał wynik odsetkowy lepszy o 24 proc. rdr i 2 proc. kdk. W przypadku Pekao, drugiego największego banku, było to 11,3 proc. rdr i -1,4 proc. kdk, a dla Santadera, czyli numeru trzy na rynku, zmiany wyniosły 9,5 proc. rdr i -1,2 proc. kdk. Pytany o negatywne przykłady nie „wyróżnia” nikogo po pierwszym kwartale.
"Jeżeli gdzieś pojawiło się zaskoczenie na minus, to nie było znaczące. Zresztą po giełdowych kursach było widać, że to nie są wyniki, na które się reaguje negatywnie. Natomiast takim bankiem, który pokazał bardzo dobry wynik odsetkowy, pomimo swojej wielkości jest PKO BP. Tam, ta dynamika wyniku odsetkowego kwartał do kwartału znacząco odbiegała od rynku, więc może tutaj bym wspomniał o tej spółce jako przykładzie wyróżniającego się zaskoczenia. Pod względem wyniku odsetkowego może warto jeszcze wspomnieć o Millennium”- zaznaczał ekspert w komentarzu dla Bankier.pl.
Z kolei patrząc na rentowność kapitałów własnych, czyli popularny w analizie fundamentalnej wskaźnik ROE (z ang. return of equity), który otrzymuje się, dzieląc zysk netto przez kapitały własne, liderem w pierwszym kwartale 2024 r. został ING, który zaraportował 30,8 proc. wskaźnika ROE. Wciąż maruderem pozostaje mBank ze względu na frankowe odpisy - gdyby nie one, ROE banku wyniosłoby 48,9 proc.


Stopy niższe, a wyniki wyższe. O co chodzi?
Przy okazji wyników odsetkowych warto zauważyć, że rok do roku znacząco wzrosły, chociaż stopy procentowe były aż o 100 pb niższe o tych rok temu. Według danych NBP wynik odsetkowy całego sektora wyniósł 25,6 mld zł i był wyższy o 10 proc. rdr. (0 proc. kdk). Decyzją RPP podstawowa stopa referencyjna utrzymywana była na poziomie 5,75 proc., stopa depozytowa wynosiła 5,25 proc., a stopa lombardowa 6,25 proc. przez pierwsze trzy miesiące 2024 r. Łukasz Jańczak tłumaczy, z czego to wynika.
„Wyższe wyniki odsetkowe mimo niższych stóp procentowych to efekt kilku czynników, na które bym zwrócił uwagę. To jest redukcja średniego kosztu depozytów, bo stopy są niższe, więc jakby ten asset yield, czyli to, co zarabiają aktywa, trochę spada, ale bankom udaje się mimo wszystko redukować te koszty depozytowe. W dużej mierze chyba wynika to z zachowania klientów, którzy są mniej aktywni z przenoszeniem tych środków na konta oszczędnościowe czy na terminowe. Więc zachowania klientów sprzyjają, niestety jakby z ubytkiem dla nich samych” – tłumaczy ekspert.
„Druga rzecz to jest zmniejszający się negatywny wpływ hedgingu. Część banków miała zabezpieczenia na niższych stopach i teraz jak te zabezpieczenia zapadają, to koszt się obniża. Więc wynik odsetkowy przez niższe koszty hedgingowe też udaje się stabilizować. I po trzecie rośnie bilans. To znaczy: aktywa rosną, rosną depozyty, a akcja kredytowa jest niestety trochę słabsza, niż pewnie by wszyscy chcieli” – dodaje.
„Nadwyżki płynności lokuje się w papiery wartościowe, w obligacje czy w bony skarbowe i tam też jest jakaś przyzwoita marża. Wzrost bilansu to też jest czynnik, który trochę temu wynikowi odsetkowemu pomaga. Zestawienie tych trzech czynników powoduje, że wynik jest na razie stabilny i komentarze są takie, że on jeszcze będzie stabilny przez jakiś czas” - wyjaśnia.


"Sektor bankowy cały czas raportuje bardzo dobre wyniki, oczywiście w dużej mierze dzięki wysokimi stopom procentowymi, które powodują, że ten wynik odsetkowy jest bardzo silny. Natomiast z tego co ja obserwuję, to coraz trudniej o takie pozytywne niespodzianki na poziomie linii przychodowej. Stabilizacja stóp powoduje, że bankom nie tyle trudno generować wynik, tylko trudno zaskakiwać coraz bardziej pozytywnie inwestorów" - podsumował sezon wynikowy Łukasz Jańczak w rozmowie z Bankier.pl
"Brak niespodzianek na poziomie linii przychodów jest kompensowany z kolei troszkę niższymi kosztami ryzyka. Znowu, nie są one znacząco niższe, ale mimo tych wysokich stóp, jakość portfela kredytowego jest bardzo dobra. Wskaźniki NPL (ang.non-performing loans, kredyty zagrożone niespłaceniem, przyp. red.) są na historycznych minimaach, więc firmy i klienci detaliczni bardzo dobrze radzą sobie ze spłatą kredytów. Widać ciagle pewną presję inflacyjną na koszty wynagrodzeń, natomiast z kolei koszty regulacyjne są nieco niższe w tym roku, no i pozostaje część banków ciągle obciążona kredytami frankowymi" - dodał.
Nie widać potencjału do wzrostu?
Pierwszy kwartał już za nami, ale inwestorzy wyceniają przyszłość, a w niej coraz więcej mówi się o stabilizacji. Przede wszystkim, póki co, płynie ona z jasnych komunikatów prezesa NBP, który nie widzi szans na obniżki stóp procentowych w tym roku, ale tu jak zawsze trzeba wziąć poprawkę, że to deklaracja złożona w określonym czasie i warunkach rynkowych. Czynników za znaczącą poprawą wyników nie prognozują rynkowi eksperci. Ostatnio BM mBanku przy aktualizacji rekomendacji na dla banków napisało:
"Nie widzimy potencjału do wzrostu w polskim sektorze bankowym dlatego zachowujemy neutralne nastawienie i zalecamy selektywne podejście”- BM mBanku.
Poza stabilizacją świetnych wyników i płynącym za nimi potencjałem wysokich dywidend, które za zyski z 2023 r. już są rekordowe, nie widać na horyzoncie większych pozytywów. „Nie widzę takich czynników, które w jakiś znaczący sposób mogłyby zmienić obraz rachunku zysków i strat w średnim terminie” – mówi Łukasz Jańczak z Erste Securities.
„Programowi »Kredyt na Start« nie przypisywałbym dużej wagi. Oczywiście to jest czynnik pozytywny, ale hipoteka prędzej czy później się sprzeda. To przeważnie są decyzje życiowe czy bierzemy kredyt na kupno mieszkania bez względu, czy jest dopłata, czy jej nie ma. Wracając do sedna: generalnie wydaje się, że przed nami stabilizacja wyników operacyjnych” – dodaje Jańczak.
Zaznacza jednak: „Wyniki powinny być natomiast wspierane tym, że obciążenia z tytułu kredytów frankowych powinny maleć. To nie będzie jednak skokowy spadek, raczej umiarkowany”.
„Warto pamiętać, że nie należy się przywiązywać do tego, że wskaźnik pokrycia odpisami zbliża się do 100%. On może być powyżej 100% wartości kredytów. Więc odniesienie wartości rezerw do portfela brutto, szczególnie tego obecnego, to nie jest najlepszy punkt odniesienia. Co do zasady rezerwy w tym roku powinny być mniejsze niż w zeszłym, jednak wciąż będą mocno obciążały wynik. W przyszłym roku już powinniśmy się zbliżać do końca tego procesu i ten temat zamykać. Na pewno to jest temat do obserwacji, bo w przeszłości zawsze zaskakiwał sektor in minus, więc na końcu to jest jakiś czynnik ryzyka” – wyjaśnia ekspert Erste Securities.
W rekomendacji BM mBanku czytamy, że rynek nawet „ignoruje potencjalne zagrożenia, takie jak dodatkowe podatki (napięty budżet), ryzyko procesów (sankcje w kredytach konsumenckich) oraz nadchodzący cykl obniżania stóp procentowych”. Przed inwestorami twardy orzech do zgryzienia i odpowiedź na pytanie, czy zacząć zastanawiać się kiedy realizować zyski wynikające z cen akcji, czy spokojnie zarabiać na dywidendach, które oferują nawet dwucyfrowe stopy. WIG-Banki, który jest indeksem dochodowym (zlicza także dywidendy), zyskał od początku roku już 20 proc., a przez rok urósł o 92 proc. Przez dwa lata stopa zwrotu to aż 120 proc., a mowa o największym i najbardziej płynnym sektorze na GPW.
Michał Kubicki