W jednostkach w całym kraju rozpoczęły się testy sprawności fizycznej. Do egzaminu musi podejść każdy żołnierz zawodowy.


Do zaliczenia są cztery konkurencje - tłumaczy pułkownik Marek Oleszczuk, szef oddziału WF i sportu Dowództwa Generalnego.
Na egzaminie trzeba zaliczyć 3 kilometry marszobiegu lub pływania. Do tego testy sprawdzające siłę, czyli podciąganie na drążku lub pompki oraz testy oceniające sprawność i zwinność. Tutaj należy wykonać bieg po kopercie lub wymiennie tak zwany bieg wahadłowy 10x10 metrów.
Wszystko trzeba zaliczyć w odpowiednim czasie. Żołnierze są podzieleni na kategorie wiekowe i rodzaj wykonywanej w armii służby. Najmłodsi mundurowi, żeby zaliczyć WF na piątkę, muszą się zmieścić w odpowiednim czasie. Dla żołnierzy wojsk powietrzno-desantowych z najmłodszej grupy wiekowej, czyli do 25 lat, normy są bardzo wysokie.
Na ocenę bardzo dobrą 3 kilometry biegu trzeba pokonać w 12 minut i 30 sekund, 18 razy podciągnąć się na drążku, a bieg wahadłowy 10x10 metrów zaliczyć poniżej pół minuty.
Jeśli ktoś nie zaliczy testów sprawnościowych teraz, ma szansę na poprawkę jesienią. Dowódcy zapewniają, że każdy kto na co dzień dba o kondycję, bez problemów zda egzamin z WF-u.
Egzaminy dla kobiet są nieco łatwiejsze. Panie w mundurach zamiast 3 kilometrów marszobiegu lub pływania, muszą pokonać dystans jednego kilometra. Trwają prace, żeby zrównać wymagania. Wtedy kobiety w armii będą zaliczać, tak samo jak mężczyźni, 3-kilometrowy marszobieg oraz dodatkowo podciąganie na drążku wymiennie z klasycznymi pompkami.
Od dwóch lat za dwukrotnie niezdany egzamin nie grozi już zwolnienie z armii. Żołnierz taki jednak ma obniżoną ogólną ocenę w opinii służbowej.
Informacyjna Agencja Radiowa(IAR)/A.Drążkiewicz/sk