Nowe obligacje oszczędnościowe Skarbu Państwa cieszą się tak dużą popularnością, że Ministerstwo Finansów zdecydowało się na "dodrukowanie" papierów o wartości do 4 mld zł.


Od 1 czerwca resort finansów rozpoczął sprzedaż nowych rodzajów obligacji - rocznych i dwuletnich - opartych o stopę referencyjną NBP. W obu przypadkach zdecydowano o emisji papierów o wartości 3 mld zł. Zainteresowanie przekroczyło jednak oczekiwania rządu.
Po tygodniu sprzedaży w Krajowym Depozycie Papierów Wartościowych zarejestrowano nowe roczne obligacji detaliczne SP (ROR0623) o wartości 1,75 mld zł - donosił w ubiegłym tygodniu Michał Sadrak z obligacje.pl. Żeby papierów nie zabrakło, Ministerstwo Finansów zdecydowało o zwiększeniu puli sprzedaży z 3 do 7 mld zł.
Przeczytaj także
Roczne obligacje oszczędnościowe to instrumenty o zmiennym oprocentowaniu opartym o stopę referencyjną NBP, z comiesięczną wypłatą odsetek, o zapadalności 1 rok. Papiery kupione w czerwcu w pierwszym miesiącu dadzą zarobić 5,25 proc. brutto w skali roku. Oznacza to, że w lipcu na konto osoby, która zainwestowała w obligacje 1000 zł, trafi nieco ponad 3,5 zł. W kolejnym miesiącu nominalny zysk będzie wyższy, ponieważ Rada Polityki Pieniężnej podwyższyła stopę referencyjną do 6 proc.
Oprocentowanie obligacji detalicznych pozostaje znacząco niższe od bieżącej (i oczekiwanej przez ekonomistów) inflacji. W maju tempo wzrostu cen konsumpcyjnych wyniosło niemal 14 proc. w skali roku - wynika ze wstępnego szacunku GUS. Z prognoz analityków wynika, że w przyszłym roku inflacja CPI może utrzymać się na dwucyfrowym poziomie. Oznacza to, że kupujący roczne obligacje oszczędnościowe poniosą realną stratę. Tym niemniej w świecie represji finansowej (głęboko ujemnych realnych stóp procentowych) niewielka realna strata w przypadku tak bezpiecznego i prostego instrumentu jest do zaakceptowania dla wielu oszczędzających. Z kolei brak limitu inwestycji sprawia, że rządowa oferta może być bardziej atrakcyjna niż bankowa dla osób dysponujących sporymi środkami do ulokowania.
Dla tych, którzy są gotowi "zamrozić" (istnieje opcja wcześniejszego zakończenia oszczędzania) pieniądze na dłużej, Ministerstwo Finansów przygotowało papiery lepiej chroniące kapitał przed inflacją. Oprocentowanie obligacji 4- i 10-letnich od drugiego roku inwestycji jest zależne od wskaźnika publikowanego przez GUS. W obecnych i prognozowanych na przyszły rok warunkach nie gwarantują one jednak pełnej ochrony przez utratą siły nabywczej pieniądza, ponieważ w pierwszym roku oprocentowanie jest stałe i niższe od inflacji, a w kolejnych - marża na tyle niewielka, że z nawiązką zżera ją 19-proc. podatek Belki. Inwestycja może jednak przynieść nawet realny zysk, jeśli tempo wzrostu cen będzie spadać - zmienna część oprocentowania jest bowiem wyznaczana na podstawie inflacji z przeszłości, konkretnie odnotowanej przez GUS 10. miesięcy po rozpoczęciu nowego okresu, czyli dla papierów kupionych w czerwcu 2022 r. - inflacja CPI w kwietniu 2023 r.
Mimo relatywnie atrakcyjnych warunków obligacje oszczędnościowe SP pozostawały do niedawna dość mało znanym instrumentem finansowym. W kwietniu na ich zakup zdecydowało się raptem nieco ponad 40 tys. osób. W swoim portfelu inwestycyjnym ma je zapewne nieco ponad 200 tys. osób - z danych MF wynika, że istnieje ponad 225 tys. rachunków rejestrowych i przeszło 36 tys. kont IKE-Obligacje.
W ostatnich kilkunastu miesiącach sprzedaż papierów oscyluje w okolicach 3-4 mld zł miesięcznie. Ale za większość obrotu odpowiada "rolowanie" - oszczędzający przeznaczają środki odzyskane od resortu finansów na zakup nowych obligacji. Faktyczna skala zaangażowania środków Polaków w te instrumenty zwiększa się o kilkaset milionów do niecałych 2 mld zł miesięcznie. W styczniu i marcu było to raptem 255 mln zł i 344 mln zł, czyli - pomijając wyjątkowy maj 2020 r. wypadający po rekordowym kwietniu - najmniej od 3 lat. Wzrost zainteresowania widać za to w miesiącach, gdy MF uatrakcyjniał ofertę, np. w lutym.
Łącznie Polacy mieli na koniec marca ulokowane w obligacjach oszczędnościowych blisko 59 mld zł, co daje średnio 250 tys. zł na głowę inwestora. W rządowe papiery detaliczne zainwestował m.in. premier Mateusz Morawiecki.