Tylko w trzecim kwartale wartość chińskich rezerw zwiększyła się o 194 mld dolarów, czterokrotnie przekraczając szacunki ekonomistów. Dla porównania w okresie marzec-czerwiec aktywa zagraniczne Ludowego Banku Chin zwiększyły się o 7,2 mld USD.
Skąd się biorą rezerwy
Tak silny przyrost rezerw nie koresponduje ze zmniejszającą się chińską nadwyżką handlową. We wrześniu wartość eksportu przekroczyła wartość importu „tylko” o 16,9 mld dolarów wobec 20 mld USD w sierpniu. Stąd można wnioskować, że tak wysoki przybór rezerw walutowych był skutkiem napływu inwestycyjnego i spekulacyjnego kapitału do Państwa Środka. Tezę tą potwierdzają dane o zagranicznych inwestycjach, które we wrześniu były o 16,5% wyższe niż rok wcześniej.
Ale prawdziwe źródło chińskiej potęgi walutowej bije w Waszyngtonie. Rezerwa Federalna zbijając stopy procentowe do zera i masowo drukując dolary doprowadziła do exodusu kapitału z USA. Inwestorzy kierują się za granicę, szukając tam wyższych stóp zwrotu. Gotówka szerokim strumieniem płynie więc na rynki wschodzące (w tym także do Polski) i w pierwszej kolejności trafia do państw BRIC (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny).
Jednakże nie byłoby takiego przyrostu rezerw, gdyby nie polityka Ludowego Banku Chin, który nie dopuszcza do „nadmiernej” aprecjacji juana. Na wolnym rynku chińska waluta na skutek działania sił popytu i podaży już dawno byłaby warta znacznie więcej niż obecnie. Ale chińskie władze interweniują na rynku, skupując dolary po zawyżonym kursie i dostarczając w zamian krajową walutę.
Konsekwencją jest galopująca podaż pieniądza M2, której dynamika wyniosła we wrześniu 19% rdr. Tylko w ubiegłym miesiącu chińskie banki udzieliły 595,5 mld juanów (89,2 mld USD) nowych kredytów. Te pieniądze napędzają inwestycyjno-budowlaną bańkę spekulacyjną na rynku nieruchomości, co stanowi źródło potencjalnego kryzysu w Państwie Środka.
Pieniądze i wielka polityka
Rosnące rezerwy walutowe mają także konsekwencje polityczne. Władze USA, Japonii i Europy naciskają na Pekin, aby ten uwolnił kurs juana i zaprzestał nieuczciwego dotowania własnego eksportu. Bowiem powiązany z dolarem kurs juana w obliczu deprecjacji tego pierwszego względem euro sprawia, że chiński pieniądz traci na wartości względem europejskiej waluty, co z punktu widzenia ekonomicznego jest całkowicie bezpodstawne i osłabia konkurencyjność eksporterów ze strefy euro.
Chińskie rezerwy są w znacznej części ulokowane w amerykańskich papierach skarbowych. Na koniec lipca Stany Zjednoczone były winne Chińczykom 846,7 mld dolarów i Chiny jako największy wierzyciel USA mogą wywierać presję polityczną na Waszyngton. Z drugiej strony Państwo Środka nie może zaprzestać kupowania amerykańskiego długu, bo wówczas ten mocno straciłby na wartości i przysporzył strat wierzycielom Ameryki.
Ten układ wzajemnego uzależnienia nie jest wytworem wolnego rynku, lecz decyzji politycznych podejmowanych po obu stronach Pacyfiku. Poważna nierównowaga handlowa pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Chinami jest źródłem potencjalnego kryzysu gospodarczego, zwiększając niepewność na rynkach finansowych. Obserwowane obecnie „wojny walutowe” są więc jedynie przedsmakiem tego, co może nas czekać w najbliższej przyszłości.
Krzysztof Kolany
Bankier.pl