Rosja coraz bardziej boi się o zamrożone rezerwy złota i walut. Pilnie potrzebuje pieniędzy, ponieważ w coraz większym stopniu odczuwa sankcje gospodarcze nałożone w odpowiedzi na inwazję na Ukrainę.


Prezes Banku Centralnego Federacji Rosyjskiej (BCFR) Elwira Nabiullina ogłosiła, że przygotowywane są roszczenia Federacji Rosyjskiej ws. zwrotu rezerw międzynarodowych.
„To bezprecedensowe zamrożenie rezerw złota i dewiz, przygotujemy pozwy, przygotowujemy się do ich złożenia. Zamrożenie rezerw złota i walut obcych tak dużego kraju jest bezprecedensowe w skali globalnej”- powiedziała Nabiullina w Dumie Państwowej. Przypomnijmy, że chodzi o kwotę ponad 300 mld dolarów.
Rosyjscy ekonomiści są sceptycznie nastawieni co do powodzenia tych planów. Niemniej popierają te działania, ponieważ „lepsze to, niż siedzenie bezczynnie”. Aleksander Abramow profesor RANEPA, wymienia dwa główne niebezpieczeństwa z punktu widzenia Rosji płynące z zamrożenia rezerw i walut obcych:
- możliwość administracyjnego skierowania tych środków na inne cele, na przykład na odbudowę Ukrainy i jej gospodarki,
- skazanie Rosji na bieżące dochody z handlu zagranicznego i wymiany walut po niestabilnych kursach.
Sytuacja budżetowa Rosji nie jest najlepsza. Nieco ponad tydzień temu minister finansów Anton Siluanow przypomniał, że władze zmieniły politykę budżetową, a wszystkie wpływy, które trafiają do budżetu, „są źródłem naszych wydatków i zasobem na spłatę zobowiązań, zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych”. Jest to szczególnie istotne w przypadku dochodów osiąganych z tytułu eksportu m.in. ropy i gazu. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zapewniał zaś o wypłacalności kraju.
Rząd jednak na gwałt potrzebuje pieniędzy i jak poinformowała Federalna Służba Podatkowa, w I kwartale ’22 wpływy do budżetu centralnego z tytułu podatku PIT były o 25,4 proc. wyższe niż w analogicznym okresie rok wcześniej i wyniosły ponad 1,2 bln rubli. Jednak w samym marcu wpływy z podatków wyniosły 0,5 bln rubli, czyli o 21,3% więcej niż rok wcześniej.
Ściągalność podatków od najbogatszych prawie się potroiła. Był to jednak efekt nie wzbogacenia się rosyjskiego społeczeństwa, a szybszych działań fiskusa.
Rosja boryka się z wysoką inflacją. W ujeciu tygodniowym inflacja wyniosła d 12 do 18 marca 1,93 proc., od 19 do 25 marca 1,16 proc., od 26 marca do 1 kwietnia 0,99 proc., od 2 do 8 kwietnia 2022 r. 0,66 proc.. W ujęciu rocznym inflacja, według Ministerstwa Gospodarki, przyspieszyła do 17,49% w dniu 8 kwietnia z 16,7% w dniu 1 kwietnia, czyli maksimum od lutego 2002 roku. Zdaniem Maksyma Reszetnikowa, ministra rozwoju gospodarczego, można spodziewać się znacznego spowolnienia inflacji.
Drożeje szczególnie żywność, jednak szefowa BCFR zamierza kontynuować obniżki stóp, najpierw po ich podwojeniu w dzień po inwazji na Ukrainę, a następnie obniżeniu ich niespodziewanie do 17 proc. w kwietniu. Posiedzenie zarządu Banku ma odbyć się 29 kwietnia br.
Jak powiedziała Nabiullina: „musimy stworzyć warunki do zwiększenia dostępności kredytu dla gospodarki”. „Okres, w którym gospodarka może żyć z rezerw, już się skończył. W drugim i trzecim kwartale gospodarka rosyjska wejdzie w okres transformacji strukturalnej i poszukiwania nowych modeli biznesowych” – powiedziała Nabiullina.
Rosja musi liczyć sama na siebie, największe zachodnie banki wycofały się z Moskwy, a krajowe banki mogą utracić połowę kapitałów. Ponadto po odcięciu od większości rynków finansowych, systemu SWIFT i pierwszych technicznych bankructwach rosyjskich firm, finansowanie na rynkach zagranicznych jest praktycznie niemożliwe.
Bank centralny „nie będzie próbował w żaden sposób obniżyć inflacji – uniemożliwiłoby to przystosowanie się biznesu”. Obecny wzrost inflacji jest spowodowany niską podażą, a nie wysokim popytem, a bank centralny dąży do osiągnięcia celu 4% w 2024 r., gdy gospodarka dostosuje się do zachodnich sankcji – dodała prezes BCFR przemawiając w Dumie Państwowej.
Wydaje się, że przedstawione założenia są życzeniowe. Po wycofaniu się z rynku rosyjskiego wielu zagranicznych przedsiębiorstw zagrożeniem jest rosnące bezrobocie. W samej Moskwie z tego powodu pracę ma stracić 200 tys. osób. Nie będzie także zachodnich inwestycji, a te krajowe być może zostaną wstrzymane i podzielą los Szeremietiewa. Z drugiej strony gospodarka zamknięta, za jaką coraz częściej uważa się Rosję, nie funkcjonuje wg standardów gospodarek kapitalistycznych. Dodając do tego "samowystarczalność" Rosji, może się okazać, że poradzi sobie dłużej, niż zakłada większość.
JM