Po nieudanym 2018 roku norweski megafundusz w 2019 rok wszedł z przytupem. W pierwszym kwartale zanotował on najlepszy wynik w swojej dotychczasowej historii.


Pierwszy kwartał 2019 roku był bardzo udany dla norweskiego Państwowego Funduszu Emerytalnego. Ten gigant zarządzający portfelem aktywów, których wartość przekracza bilion dolarów, osiągnął przez pierwsze trzy miesiące 2019 roku rekordowy zysk. Jego wartość urosła w tym okresie aż o 738 mld koron, czyli 9,1 proc.
Wynik napędzał portfel akcyjny, na którym Norwegowie zarobili aż 12,2 proc. To zasługa przede wszystkim dobrej koniunktury w Ameryce, gdzie np. Nasdaq w ciągu kwartału urósł o 16,5 proc., a Dow Jones o 11,5 proc. Fundusz posiada największą ekspozycję właśnie na akcje z tego rynku. Na koniec marca w jego portfelu najistotniejszą pozycję stanowiły takie spółki jak Apple, Microsoft, Alphabet, czy Amazon.
W sumie akcje stanowią według ostatniego raportu aż 69,2 proc. portfela Norwegów. 28 proc. to obligacje, zaś pozostałe 2,8 proc. to nieruchomości. Na tych dwóch polach Norwegowie także osiągnęli w pierwszym kwartale 2019 roku zysk, ale mniejszy niż na akcjach. Portfel nieruchomości urósł o 1,7 proc., obligacji zaś o 2,9 proc.


Norweski Państwowy Fundusz Emerytalny to największy tego typu państwowy fundusz inwestycyjny na świecie, z astronomiczną sumą aktywów przekraczającą bilion dolarów. Norwegowie, którzy przez lata zgromadzili spory kapitał głównie za sprawą wydobycia ropy i gazu, chcą w ten sposób zabezpieczyć się na przyszłość. Fundusz inwestuje na całym świecie w różne klasy aktywów, w tym w Polsce.
Norwegowie coraz częściej jednak na rynku wybrzydzają. Najpierw zrezygnowano ze spółek, których węgiel stanowi ponad 30 proc. przychodów. W marcu rząd norweski zapowiedział, że chce, by fundusz wyprzedał akcje niezintegrowanych producentów ropy i gazu, w kwietniu zaś pojawiła się podobna propozycja dotycząca obligacji krajów rozwijających się, w tym Polski.
Adam Torchała