"Z dużą pewnością oceniamy", że prezydent Rosji Władimir Putin zlecił przeprowadzenie kampanii mającej na celu pomoc Donaldowi Trumpowi w wyborach prezydenckich w 2016 roku - głosi upubliczniony w piątek najnowszy raport służb wywiadowczych USA.


Według raportu, opublikowanego wkrótce po spotkaniu szefów amerykańskich agencji wywiadowczych z prezydentem elektem Donaldem Trumpem, Kreml "zdecydowanie preferował" wybór Donalda Trumpa oraz, że w tym celu "zarządził" przeprowadzenie kampanii mającej na celu wywarcie wpływu na wynik wyborów w USA.
W odtajnionej części tego raportu służby wywiadowcze podają: "Oceniamy z dużą pewnością, że GRU (rosyjski wywiad wojskowy - PAP) wykorzystało postać Guccifer 2.0, DCLeaks i WikiLeaks by udostępnić publiczności i instytucjom medialnym (...) dane zdobyte w operacji cybernetycznej".
"Oceniamy również, że rosyjski rząd chciał zwiększyć szanse prezydenta elekta, kiedy było to możliwe, dyskredytując sekretarz (stanu Hillary) Clinton" - czytamy w dokumencie.
Materiały skradzione w wyniku włamania do komputerów Demokratów zostały opublikowane przez demaskatorski portal WikiLeaks oraz na dwóch tajemniczych stronach internetowych: DCLeaks.com oraz na blogu pisanym przez Guccifer 2.0.
25-stronnicowy dokument jest skróconą wersją poufnego raportu przedstawionego w ub. czwartek prezydentowi Barackowi Obamie i Donaldowi Trumpowi dzień poźniej. Opublikowana wersja nie zawiera konkretnych dowodów wskazujących na ingerencję Rosji w amerykańskie wybory.
Strona rosyjska wcześniej stanowczo zaprzeczała aby w jakikolwiek sposób usiłowała wpłynać na wynik tych wyborów. Ponadto założyciel portalu Wikileaks Julian Assange zaprzeczył jakoby Moskwa była źródłem - licznych e-maili pochodzących z serwerów Partii Demokratycznej, które opublikował Wikileaks.
Trump postanowił napisać kolejny komentarz na Twitterze, że "tylko głupcy" sprzeciwialiby się lepszym relacjom USA z Rosją. Czytaj więcej
Trump: Spotkanie z szefami wywiadu było konstruktywne
Prezydent elekt USA Donald Trump, który w piątek wysłuchał briefingu służb wywiadowczych nt. cyberataków Rosjan i ich ingerencji w wybory w USA, powiedział po spotkaniu, że było ono konstruktywne. Zapowiedział nowy plan walki z atakami cybernetycznymi na USA.
Trump wydał po wysłuchaniu szefów służb wywiadu oświadczenie, w którym zapewnia, że cybernetyczna ingerencja "Rosjan, Chin czy też innych krajów (...) absolutnie nie wpłynęła na wynik wyborów", a także nie doszło do manipulowania maszynami do głosowania.
Prezydent elekt poinformował też, że Krajowy Komitet Partii Republikańskiej zdołał "odeprzeć" ataki hakerskie.
Wywiad oskarża Rosjan między innymi o włamanie do serwerów Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej.
Zapowiedział, że powoła zespół, którego zadaniem będzie przedstawienie mu w ciągu 90 dni planu walki z atakami cybernetycznymi na USA.
Agencja AP zwraca uwagę, że prezydent elekt nie powiedział po spotkaniu, czy przyjmuje ustalenia wywiadu dotyczące ingerowania Rosji w tegoroczne amerykańskie wybory prezydenckie, a jego oświadczenie nie zawiera odniesienia do wniosków, do jakich doszły amerykańskie służby, że interwencja Rosjan miała na celu zwiększenie szans Trumpa na wygranie wyścigu do Białego Domu.
Na kilka godzin przed briefingiem Trump powiedział w wywiadzie dla "New York Timesa", że kontrowersje wokół kwestii ingerowania Rosji w tegoroczne amerykańskie wybory prezydenckie to "polityczne polowanie na czarownice".
Prezydent elekt napisał też wcześniej w piątek na Twitterze, że zwraca się do przywódców Izby Reprezentantów i Senatu o zbadanie kwestii wycieku "ściśle tajnych informacji do (telewizji) NBC". Prezydent elekt miał na myśli odniesienia do najnowszego raportu wywiadu, które znalazły się w relacjach NBC.
Do jego wpisu odniósł się rzecznik Białego Domu Josh Earnest, który powiedział dziennikarzom, że materiały te "z całą pewnością nie wypłynęły z Białego Domu".
Trump: Sprawa ingerencji Rosji w wybory to polowanie na czarownice
Prezydent elekt USA Donald Trump powiedział w piątek w wywiadzie dla "New York Timesa", że kontrowersje wokół kwestii ingerowania Rosji w tegoroczne amerykańskie wybory prezydenckie to "polityczne polowanie na czarownice".
"Chiny stosunkowo niedawno wykradły 20 mln nazwisk" z baz rządowych agencji - powiedział Trump, odnosząc się do ataków hakerskich z 2014 i 2015 roku na sieć komputerową agencji rządowej OPM, która przechowuje dane o pracownikach federalnych.
"Jak to się dzieje, że nikt o tym nie mówi? To jest polityczne polowanie na czarownice" - dodał prezydent elekt, który wypowiadał się na kilka godzin przed wysłuchaniem briefingu służb wywiadowczych na temat cyberataków Rosjan i ich mieszania się w amerykańskie wybory.
Trump stwierdził też, że hakerzy włamali się do Białego Domu i Kongresu USA. "Jesteśmy światową stolicą hakowania" - powiedział.
Prezydent elekt napisał też w piątek na Twitterze, że zwraca się do przywódców izby Reprezentantów i Senatu o zbadanie kwestii wycieku "ściśle tajnych informacji do (telewizji) NBC". Prezydent elekt miał na myśli odniesienia do najnowszego raportu wywiadu, które znalazły się w relacjach NBC.
W grudniowym wywiadzie dla telewizji Fox News Trump uznał doniesienia o ustalenia CIA za śmieszne. "Myślę, że to śmieszne. Myślę, że to jest tylko kolejna wymówka. Nie wierzę w to" - powiedział prezydent elekt.
"Oni (CIA - PAP) nie wiedzą, czy to Rosja, czy Chiny, czy ktoś inny" - dodał, mówiąc o osobach, które miały dostarczyć demaskatorskiemu portalowi WikiLeaks tysiące e-maili wykradzionych przez hakerów między innymi z serwera Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej.
(PAP)
jm/