Gdy rok temu napisałem, że „analitycy stracili wiarę w złotego”, nie sądziłem, że rzeczywistość okaże się jeszcze gorsza od większości prognoz. Teraz już prawie nikt na rynku nie wierzy w istotne umocnienie polskiej waluty w 2023 roku.


Nasza waluta ma za sobą kiepską serię pięciu spadkowych lat z rzędu. Indeks złotego mierzący siłę PLN względem koszyka walut (EUR, USD, CHF, GBP) w 2022 roku obniżył się o blisko 1% i wyznaczył nowe historyczne minimum. Po roku 2013 indeks złotego odnotował tylko jeden rok na plusie (2017). Po 2007 nasza waluta umacniała się tylko w trzech latach. Straciła w pozostałych dwunastu.
Także na kluczowej z punktu widzenia złotego parze walutowej EUR/PLN po 2008 roku obserwujemy trend wzrostowy świadczący o osłabieniu złotego względem euro. Wspólnotową walutę kosztującą mniej niż 4 zł po pożegnaliśmy latem 2011 roku. Po 2017 już tylko raz (i tylko przejściowo) zobaczyliśmy euro po mniej niż 4,20 zł, natomiast od marca 2020 roku na parze euro-złoty obserwujemy jednoznaczny trend wzrostowy, gdzie coraz wyższym szczytom towarzyszą coraz wyżej położone dołki.
Sądny rok dla złotego
Rok 2022 rozpoczynaliśmy z euro po niespełna 4,60 zł. Wtedy wydawało się to poziomem bardzo wysokim i świadczącym o głębokiej słabości naszej waluty. Sam początek roku był obiecujący. Na początku lutego kurs euro zszedł poniżej linii 4,50 zł, co na gruncie analizy technicznej dawało nadzieję na przełamanie „covidowej” linii trendu wzrostowego. Rachuby te definitywnie przekreśliła decyzja prezydenta Putina, który podpisał dekret faktycznego wypowiedzenia wojny w Ukrainie. 24 lutego Polska stała się krajem przyfrontowym, co podniosło wycenę premii za ryzyko trzymania polskich aktywów.
W ciągu dwóch tygodni przeżyliśmy minikrach na rynku złotego. Przez pierwsze dni wojny w Ukrainie złoty stracił ponad 8% względem euro, prawie 11,5% wobec franka szwajcarskiego oraz ponad 12% w stosunku do dolara amerykańskiego. Kurs euro po raz pierwszy w historii sięgnął 5 zł. Niewiele mniej płacono za franka, a kurs dolara zbliżył się do rekordów z 2000 roku. Względem koszyka głównych walut wymienialnych (USD, EUR, CHF, GBP) złoty był najsłabszy w historii. Polacy rzucili się do kantorów, zamieniając krajowy pieniądz na tzw. twarde waluty.
Przeczytaj także
Gdy rosyjskie wojska zostały odparte spod Kijowa, sytuacja na rynku złotego się uspokoiła. Do końca marca kurs EUR/PLN obniżył się w pobliże 4,60 zł, a na początku czerwca znalazł się na poziomie 4,55 zł. I już nigdy później nie zobaczyliśmy mocniejszego złotego, kończąc rok na poziomach zbliżonych do 4,70 zł. Rok temu tak słabego wyniku spodziewali się jedyne najwięksi pesymiści: eksperci z Wells Fargo (4,85 zł) oraz JP Morgan Chase (4,95 zł). Niemal w punkt trafili analitycy z Nomury (4,70 zł), a blisko byli ci z Commerzbanku (4,75 zł) oraz XtB (4,61 zł). Większość prognostów była zdania, że rok 2022 przyniesie delikatne umocnienie złotego i spadek kursu euro do 4,55 zł.
Gdy już latem uspokoiła się sytuacja na parze euro-złoty, drugie uderzenie nadeszło ze strony dolara. Amerykańska waluta wczesną jesienią była najmocniejsza od 20 lat, a względem złotego padł nowy rekord wszech czasów. Pod koniec września po raz pierwszy w dziejach za „zielonego” musieliśmy płacić ponad 5 złotych. W ślad za dolarem podążał frank szwajcarski, który 29 września przebił marcowy szczyt i zameldował się na rekordowo wysokim poziomie 5,1258 zł.
Gorzej już nie będzie?
W roku 2022 przeciwko złotemu działała siła dolara i podwyżki stóp procentowych w Rezerwie Federalnej. Ale swoje dorzuciła też rosyjska agresja na Ukrainę oraz kryzys energetyczny w Europie podbijający i tak już najwyższą od ćwierć wieku inflację CPI. Dodatkowo nie pomagały decyzje rządu, który nie trzymał dyscypliny fiskalnej i w imię doraźnych celów politycznych podkręcał spiralę inflacyjną kolejnymi zasiłkami (n-te emerytury), dodatkami (np. węglowy) czy subsydiowaniem cen energii. Złotemu szkodziły też niekorzystne terms of trade (mocny wzrost cen importowanych surowców energetycznych) pogłębiający deficyt na rachunku obrotów bieżących.
Nie za bardzo pomagała też polityka monetarna. Podwyżki stóp procentowych w NBP były zdecydowanie spóźnione i prawdopodobnie niewystarczająco mocne, aby w miarę szybko sprowadzić inflację z powrotem do 2,5-procentowego celu. Co więcej, we wrześniu Rada Polityki Pieniężnej zakończyła cykl podwyżek stóp procentowych pomimo faktu, że listopadowa projekcja NBP wskazywała na utrzymywanie się inflacji CPI powyżej celu w całym horyzoncie prognozy (tj. do końca 2025 roku). Realnie głęboko ujemne stopy procentowe w Polsce z pewnością nie przyczyniały się do poprawy kondycji złotego.
Przez cały ubiegły rok obserwowaliśmy powolną erozję wiary w polską walutę. Jesienią ‘21 większość prognoz zakładała, że rok 2022 zakończymy z euro nie droższym niż 4,39 zł. W październiku była mowa o 4,45 zł, a po listopadzie już 4,55 zł. We wrześniu ‘22 konsensus leżał na poziomie 4,75 zł. Już nikt nie ma odwagi prognozować, że złoty powróci do formy sprzed marca ’20 - co byłoby tożsame ze spadkiem kursu euro do strefy 4,25-4,35 zł.
| Mediana prognoz na koniec okresu | |||||
|---|---|---|---|---|---|
| I kw. 23 | II kw. 23 | III kw. 23 | IV kw. 23 | 2024 | |
| EUR | 4,80 zł | 4,77 zł | 4,78 zł | 4,70 zł | 4,68 zł |
| USD | 4,71 zł | 4,66 zł | 4,59 zł | 4,46 zł | 4,43 zł |
| GBP* | 5,56 zł | 5,55 zł | 5,51 zł | 5,44 zł | 5,58 zł |
| CHF* | 4,90 zł | 4,82 zł | 4,78 zł | 4,65 zł | 4,46 zł |
| Źródło: Bloomberg. Stan na 2.01.2023 r. *obliczenia własne | |||||
Na początku stycznia rynkowy konsensus zakłada, że na koniec 2023 roku zobaczymy euro po 4,70 zł. To mediana prognoz o 10 groszy wyższa niż kwartał wcześniej. Oznacza to, że w zasadzie na rynku nie ma już ekspertów spodziewających się jakiegokolwiek istotnego umocnienia polskiej walucie w horyzoncie najbliższych 12 miesięcy. Najbardziej optymistycznie do złotego nastawieni są analitycy Cinkciarz.pl (prognozujący spadek kursu euro do 4,40 zł na koniec roku), Ebury (4,50 zł) oraz Swedbanku (4,55 zł). Dwie trzecie prognoz znajduje się w przedziale 4,60-4,80 zł – czyli z grubsza zbieżnym z obserwowanym od kilku miesięcy pasmem wahań kursu euro.
Kto wróży euro po 5 złotych?
Większość prognoz z owej „strefy bezpieczeństwa” zakłada jednak, że w kolejnych kwartałach 2023 roku złoty będzie się delikatnie umacniał względem euro. W kontrze do tych oczekiwań stoją prognozy analityków z dwóch instytucji: TD Securities oraz JP Morgan Chase. Oba zespoły prognozują wzrost kursu euro odpowiednio do 5,0 zł oraz 5,2 zł. Szczególnie negatywnie do naszej waluty są nastawieni specjaliści z JP Morgan Chase, którzy w swych kryształowych kulach widzą wzrost kursu euro w każdym kwartale 2023 roku. To zdecydowanie najbardziej pesymistyczna prognoza na rynku.
Na pocieszenie można dodać, że także rok temu JP Morgan był najbardziej negatywnie nastawiony do złotego, prognozując 4,95 zł za euro na koniec grudnia. Ta prognoza na szczęście dla nas się nie sprawdziła. Najbliżej faktycznego sylwestrowego poziomu kursu euro byli analitycy Nomury oraz Commerzbanku. Ten ostatni zespół rok wcześniej jako jedyny trafnie przepowiedział euro po 4,60 zł na koniec grudnia ’21. Prognoza Commerzbanku na koniec 2023 roku to 4,65 zł, a Nomury - 4,70 zł.
Co dalej z mocnym dolarem
Przez cały 2022 rok analityków zaskakiwało postępujące umocnienie dolara amerykańskiego względem euro. Dopiero pod koniec września (czyli na dolarowym szczycie) rynkowi progności przeprosili się z „zielonym”. Zakładano wtedy, że dolar będzie droższy od euro przynajmniej do końca 2022 roku. Potem amerykańska waluta miała zacząć tracić zarówno względem euro, jak i polskiego złotego.
Rzeczywistość szybko rozprawiła się z tymi prognozami. Już w listopadzie kurs EUR/USD powrócił powyżej parytetu 1 do 1 i przez kolejne tygodnie parł „na północ”, na początku 2023 roku osiągając pułap 1,07 dolara za jedno euro. Owo osłabienie dolara zaskoczyło większość analityków i jeszcze nie znalazło przełożenia na tegoroczne prognozy walutowe. W związku z tym w naszej tabeli widzą Państwo prognozowany kurs dolara wyraźnie wyższy od obecnych poziomów przez większość tego roku.
Jeśli obecna sytuacja na parach euro-dolar oraz euro-złoty się utrzyma, to w najbliższych miesiącach prognozy dla amerykańskiej waluty zapewne zostaną zdecydowanie obniżone. Gdyby kurs EUR/USD powróci do stanu z początku 2022 roku (czyli okolic 1,13-1,14), to przy utrzymaniu nawet relatywnie wysokiego kursu euro do złotego (czyli strefy 4,60-4,70 zł) zobaczylibyśmy dolara już tylko o kilka groszy powyżej 4 zł. Szanse na szybki powrót kursu USD/PLN poniżej czwórki obecnie wydaje się być marzeniem ściętej głowy. Pamiętajmy jednak, że jeszcze rok temu nikt nie spodziewał się dolara po 5 zł. A taki właśnie scenariusz zmaterializował się nam we wrześniu.
Frank na eurowej smyczy
Frank szwajcarski był jednym z walutowych zwycięzców A.D. 2022. Jako jedna z nielicznych głównych walut był w stanie dotrzymać kroku dolarowi i wczesną jesienią ustanowił nowy rekord na parze z euro. Pod koniec września kurs EUR/CHF znalazł się na poziomie 0,94 i był najniższy w historii. Jednakże później para euro-frank szybko powróciła w pobliże parytetu 1:1 i tam utrzymała się przez kolejne miesiące. Rynkowy konsensus zakłada, że przez następne kwartały kurs EUR/CHF będzie kwotowany w pobliżu jedynki. Realizacja tego scenariusza oznaczałaby, że przez większość tego roku frank szwajcarski będzie wyceniany bardzo podobnie jak euro – czyli wciąż bliżej pięciu niż czterech złotych.
Tak wysokie notowania helweckiego pieniądza są po części odzwierciedleniem różnicy w tempie, w jakim obie waluty tracą siłę nabywczą. W przypadku złotego inflacja CPI za ostatnie 12 miesięcy sięga przeszło 16% i w najlepszym scenariuszu do końca roku obniży się do wysokich jednocyfrowych wartości. Tymczasem w Szwajcarii ceny dóbr konsumpcyjnych rosną w tempie niespełna 3% w skali roku, z perspektywą spadku inflacji CPI w pobliże 2% w drugiej połowie 2023 roku. Przy tak dużych różnicach w stopie inflacji trudno oczekiwać, aby złoty odrabiał straty w relacji do franka.
Taki scenariusz oznaczałby utrzymanie historycznie wysokich notowań helweckiej waluty przez następne kwartały. Po raz ostatni CHF kosztował mniej niż 4 złote w lutym 2020 roku. Warto też mieć świadomość, że od sierpnia 2008 roku na parze frank-złoty obowiązuje dość specyficzny trend wzrostowy. Reguła jest taka, że po wielu miesiącach konsolidacji następuje potężne wybicie w górę z bardzo gwałtowną kulminacją na nowych szczytach. Ostatnią taką „erupcję” kursu CHF/PLN obserwowaliśmy w marcu ’22. Ten zimowy szczyt przebiliśmy we wrześniu i od tego czasu na parze frank-złoty znów mamy do czynienia z fazą uspokojenia.
Na koniec zwyczajowo przypomnę, że w niniejszym artykule mówiliśmy o medianie prognoz analityków. Przewidywania nawet najlepszych ekspertów mogą rozminąć się z rzeczywistością, co zresztą w przeszłości zdarzało się dość często. Należy też pamiętać, że kursy walut bywają bardzo zmienne i w trakcie kwartału mogą znacząco odchylać od poziomów prognozowanych na jego koniec.

























































