18:00 była kluczowym momentem środowych notowań. Wystąpienie szefa Rezerwy Federalnej poważnie zaszkodziło dolarowi, wzmocniło złoto i katapultowało nowojorskie indeksy.


Zmiana retoryki Jerome'a Powella na pierwszy rzut oka była kosmetyczna, ale rynek przyłożył do niej olbrzymią wagę. Stopy procentowe są "tuż poniżej" (ang. just below) poziomu postrzeganego za neutralny - powiedział Powell. Wcześniej mówił, że cena pieniądza w Rezerwie Federalnej ma jeszcze "długą drogę" (ang. long way) do poziomów neutralnych.
Trudno określić, ile punktów bazowych w praktyce dzieli obie wypowiedzi. Obecny przedział stopy funduszy federalnych wynosi 2,00-2,25% i w grudniu najprawdopodobniej wzrośnie o kolejne 25 punktów bazowych. Do niedawna sądzono, że w 2019 roku Fed dokona kolejnych trzech podwyżek po 25 pb. każda, wynosząc stopę funduszy federalnych powyżej 3%. Po dzisiejszej wypowiedzi Powella nie jest to już takie pewne - rynek wycenia tylko jedną (o 25 pb.) podwyżkę w 2019 roku.
Rynek reagował jednak bardzo jednoznacznie na mocno nieprecyzyjną zmianę retoryki szefa Fedu. Dolar momentalnie osłabił się, a kurs EUR/USD poszedł w górę o 0,66%. Słabszy "zielony" dał oddech złotu, którego notowania wzrosły o 0,5%, do 1 227 USD za uncję.
Lecz na przemówienie Powella najmocniej zareagował rynek akcji. Dow Jones poszedł w górę o 2,5%, S&P500 zyskał 2,3%, a Nasdaq zwyżkował aż o 2,95%. Była to klasyczna "panika kupna", gdy zaskoczeni początkową zwyżką inwestorzy zaczęli w panice kupować akcje, bojąc się zostać poza rynkiem. Nie wspominając już o nerwowych reakcjach tych graczy, których wystąpienie szefa Fedu zastało z krótkimi pozycjami...
Osobny rozdział pisały notowania ropy naftowej. Po kolejnym zaskakującym przyroście zapasów w Stanach Zjednoczonych kurs ropy WTI spadł o 3,5%, do nieco ponad 50 dolarów za baryłkę. Ropa Brent została przeceniona o 3,3%, do niespełna 59 USD za baryłkę.
KK