Lektura raportu Solidarnej Polski na temat kosztów członkostwa Polski w Unii Europejskiej wywołała tak duży odzew, również w biznesie, że wymaga odpowiedzi. Przeczytałem ten raport i zdam z niego krótką relację. Przyznam, że jestem zaskoczony liczbą błędów i (celowych?) przeinaczeń w nim zawartych, mimo że praca była przygotowana przez pracowników naukowych. Momentami raport wygląda na losowy generator liczb – wyliczenia są oderwane od rzeczywistości ekonomicznej. To jest nie tylko zbiór błędnych argumentów, ale też pomyłek obliczeniowych.


Ile Polska dostała, a ile wpłaciła do Unii Europejskiej? Tłumaczymy
Polska otrzymała z Unii Europejskiej znacznie więcej środków, niż do niej wpłaciła. Same transfery z unijnego budżetu nie są jednak najważniejszą ekonomiczną korzyścią płynącą z członkostwa w UE.
Raport ma tytuł „Saldo transferów finansowych między Polską a Unią Europejską” i jest sygnowany przez profesorów Tomasza Grzegorza Grossego i Zbigniewa Krysiaka. Pierwszego z nich poznałem i szanuję jako ciekawego rozmówcę, choć o poglądach od moich odmiennych. Drugiego nigdy nie miałem okazji poznać. Żaden z nich nie jest makroekonomistą i niestety praca na to wskazuje.
Autorzy udowadniają, że zestawienie wszystkich transakcji między Polską a krajami UE wskazuje na łączny odpływ pieniędzy z Polski w latach 2004-20 w wysokości 680 mld zł. Ich zdaniem należy tę kwotę policzyć jako koszt członkostwa Polski w UE, nawet jeżeli przyznają, że ogółem Polska zyskała na integracji (ale już nie podają żadnej konkretnej kwoty). Niestety dla autorów i na szczęście dla kraju raport ma tyle błędów, że można wykorzystać całą gazetę, by je opisać. Wymienię tylko niektóre i podzielę na trzy grupy. Po pierwsze, są to proste błędy obliczeniowe w Excelu, wskazujące na niezrozumienie sensu danych makroekonomicznych. Po drugie, są merytoryczne pominięcia i opuszczenia, wskazujące już raczej na złą wolę. Po trzecie, i najważniejsze, jest to metodologiczny błąd, polegający na wykorzystaniu bilansu płatniczego jako miernika korzyści z integracji gospodarczej.
Gdyby skorygować raport o błędy obliczeniowe i merytoryczne, to kluczowa tabelka Grossego i Krysiaka pokazałaby napływ do Polski w wysokości około 100 mld zł, zamiast odpływu w wysokości 680 mld zł. Wykorzystanie prawidłowej metody analitycznej do oceny bilansu obecności Polski w UE wskazałoby, że na obecności w UE zyskaliśmy w ciągu 17 lat nawet 4 bln zł.
Jak wspomniałem, raport zawiera trzy rodzaje błędów - obliczeniowe, merytoryczne i metodologiczne. Zacznę od pierwszej grupy, czyli prostych błędów obliczeniowych. Autorzy piszą, że bilans płatniczy Polski (czyli zestawienie wszystkich transakcji z tytułu dochodów, transferów i inwestycji między Polską a światem) w okresie po wejściu do UE wykuje skumulowany deficyt w wysokości 100 mld zł (stan na 2020 r). A w pewnym momencie - w 2010 r. - deficyt skumulowany od 2004 r. sięgał aż 500 mld zł. Kłopot polega na tym, że saldo bilansu płatniczego zawsze... wynosi zero. Saldo z tytułu dochodów i wydatków bieżących (z eksportu, inwestycji, różnych transferów bieżących i kapitałowych, nazywane saldem rachunku bieżącego) zawsze jest odwrotnością salda z tytułu inwestycji (zawierających też zmianę rezerw banku centralnego). Dlaczego? Ponieważ ubytek w relacji dochodów do wydatków zawsze trzeba uzupełniać jakąś pożyczką lub inwestycją z zewnątrz, i odwrotnie - nadwyżka dochodów nad wydatkami zawsze musi się kończyć jakąś inwestycją na zewnątrz Polski. Autorzy zamiast odjąć saldo inwestycji od salda dochodów dodali je, podbijając dwukrotnie oszacowanie problemu z bilansem płatniczym (pomijam już inne błędy w tych obliczeniach, bo było ich tam więcej).
Uważam, że ten konkretny błąd nie wpływa istotnie na całość ich argumentacji, ponieważ nie dotyczy najważniejszego zestawienia w raporcie - należy do wątku nieco pobocznego. Jest jednak wpadką tak istotną, że podważa zaufanie do tego, czy autorzy rozumieją podstawowe relacje ekonomiczne, przepływy w ramach bilansu płatniczego i ich znaczenie. Dla ekonomisty to jest jak 2+2=4, a autorzy napisali, że 2+2=0. Czy możemy więc im ufać w tych fragmentach, gdzie obliczenia są bardziej skomplikowane?
Przejdę teraz do drugiej grupy błędów, czyli wpadek merytorycznych, które całkowicie deformują wyniki kluczowego zestawienia, pokazującego deficyt w przepływach finansowych między Polską a Unią Europejską.
Dalsza część tekstu znajduje się w "Pulsie Biznesu" »