To cena wyższa o 4 proc. w stosunku do średniej ceny rynkowej akcji Polmosu z trzech ostatnich miesięcy (82,01 zł) i o 6,4 proc. w stosunku do średniej ceny akcji z ostatniego półrocza. Żeby mieć pieniądze na taki wykup, CEDC bierze kredyt.
CEDC ogłosiła też wczoraj , że sama zamierza w ciągu dwóch do pięciu miesięcy wejść na GPW w Warszawie nie rezygnując z notowań na giełdzie amerykańskiej. Firma zakłada, że z pieniędzy uzyskanych z emisji akcji spłaci kredyt zaciągnięty na wykup akcji Polmosu i na spłatę innych swoich długów czy finansowanie przyłączenia kolejnych firm.
Gwarancje dla pracowników Polmosu
Część akcji Polmosu należy jednak do pracowników sprywatyzowanej w zeszłym roku firmy. Oni, zgodnie z prawem, nie mogą sprzedawać akcji aż do maja 2007 roku. - Ogólne przepisy nie regulują, co się dzieje w takiej sytuacji z akcjami pracowników - mówi Piotr Kuczyński, główny analityk firmy Xelion. - Gdyby nie było żadnych zabezpieczeń, załoga mogłaby sobie jedynie tapetować tymi akcjami mieszkania.
W przypadku Polmosu nie ma jednak takiej groźby: - Zapisy pakietu socjalnego, jaki towarzyszył umowie prywatyzacyjnej, przewidziały taka sytuację - wyjaśnia nam spokojny o załogę Bogdan Filipczuk , szef NSZZ Solidarność w Polmosie. - Są tu trzy warianty rozwiązań, z których możemy wybrać dla nas najkorzystniejszy. Jestem spokojny, bo nie zdarzyło się jeszcze, żeby nasz właściciel naruszył zapisy umów z załogą.
Jak podkreślają zarówno Robert Żukowski, jak i Piotr Kuczyński zaletą wycofania Polmosu Białystok z giełdy jest fakt, że nie będzie konieczności upubliczniania jego wyników, a to oznacza mniej informacji dla konkurencji. - A ponadto wejście na giełdę tak silnej spółki, jaką jest całą CEDC, może dawać gwarancję szybkiego ściągnięcia dużego kapitału z emisji akcji na rynku pierwotnym - podkreśla analityk Xeliona.
Kurier Poranny
Maryla Pawlak - Żalikowska
(masz)