REKLAMA

Polak w Maranello. Włosi ściągnęli go do Formuły 1 [Tam mieszkam]

Malwina Wrotniak2016-05-26 10:09redaktor naczelna Bankier.pl
publikacja
2016-05-26 10:09

Zaczynał od stażu w zespole Formuły 1, a po pół roku podpisał kontrakt i właśnie dołączył do zespołu inżynierów Scuderia Ferrari. O pracy w słynnym Maranello i o życiu we Włoszech opowiada Łukasz Horanin.

O życiu w Italii rozmawiamy niewiele. Rozmowa z pasjonatami tego kalibru zaczyna, kończy i toczy się wokół pracy. Niestety nie wszystkie informacje mogą ujrzeć światło dzienne. – Mógłbym ci opowiadać naprawdę długo, co robię w pracy, ale podejrzewam, że złamałbym kilka punktów mojego kontraktu – mówi oficjalnie. 

Łukasz Horanin to pochodzący ze Sławoborza absolwent Politechniki Wrocławskiej i były lider PWR Racing Team - studenckiego zespołu budującego bolidy wyścigowe i wystawiającego je w międzynarodowych zawodach Formuły Student. To podczas takich zawodów w Wielkiej Brytanii wrocławski zespół został zauważony i otrzymał propozycję aplikowania na nowo uruchomiony program stażowy w Ferrari. Po pół roku spędzonym w kolebce tej marki, włoskim Maranello, Łukasz Horanin niedawno podpisał umowę i właśnie dołączył do grona pełnoprawnych pracowników Scuderia Ferrari.

fot. / / Materiały dla mediów

Malwina Wrotniak-Chałada, Bankier.pl: „Włosi w Maranello skarżą się na hałas wynajmowanych przez turystów samochodów ze stajni Ferrari” – pisały kilka miesięcy temu media. Może więc powinnam ci współczuć?

Łukasz Horanin: Zdziwiłbym się, gdybym nie widział Ferrari jeżdżących w Maranello. Wydaje mi się, że ta mała miejscowość nie istniałaby bez Ferrari. Mam też wrażenie, że każdy Włoch jest dumny z czerwonych sportowych samochodów, a tym bardziej mieszkańcy Maranello. A ten artykuł... zawsze znajdzie się ktoś, komu nic nie pasuje.

Najpierw staż, a teraz praca w Maranello to spełnienie dziecięcych marzeń, prawda?

Od zawsze interesowałem się samochodami (bardziej niż samymi wyścigami). Kiedy byłem mały, razem z moim bratem zbieraliśmy wycinki z gazet z samochodami różnego typu, a ojciec czasami pozwalał nam kierować po polnej drodze albo podwórku. Uwielbiałem to. Gdzieś w gimnazjum zacząłem marzyć o byciu kierowcą wyścigowym. Na studiach dołączyłem do studenckiego zespołu wyścigowego PWR Racing Team, trochę po to, żeby spełnić swoje dziecięce marzenia o byciu kierowcą, ale przede wszystkim dlatego, że wyglądało to na bardzo profesjonalne przedsięwzięcie. Po pierwszych zawodach byłem w 100% uzależniony od pracy w zespole. Spotkałem wielu niesamowitych ludzi, ale to, co mi najbardziej zaimponowało, to kultura pracy. Nasz zespół zawsze walczył do końca i większość ludzi pracujących ze mną robiła to z pasją. Po czasie stwierdziłem, że moim nowym marzeniem jest praca w firmie, która funkcjonuje jak ten zespół. Poważnie o pracy w motosporcie zacząłem myśleć dopiero kilka miesięcy przed rozpoczęciem pracy w Ferrari, czyli w momencie, gdy dostałem zaproszenie do wysłania swojego CV.

Trafić do Ferrari to w tej dziedzinie top of the top?

Dla człowieka, który chce pracować przy wyścigach samochodowych, top of the top to F1. Ferrari jest zespołem z najdłuższą historią i największą ilością startów, a do tego od zawsze jednym z czołowych zespołów. Wydaje mi się, że Ferrari to top of the top pracy w F1.

Mówisz „dostałem zaproszenie do złożenia CV”, bo kiedy Ferrari uruchomiło w tamtym roku nowy program stażowy, to nawet nie ogłoszono otwartego naboru.

Tak, nie było otwartej rekrutacji. Wyobraź sobie liczbę CV, które dostałoby Ferrari, w przypadku gdyby ogłosili nabór na nowy program stażowy do zespołu F1.

fot. / / FORUM

Tobie aplikowanie zaproponowano po tym, jak PWR Racing Team dostrzeżono na zawodach w Wielkiej Brytanii. Więcej w tym było szczęścia czy jednak ciężkiej pracy?

Wysokiej noty na zawodach nie nazwałbym szczęściem. Wiedzieliśmy po co jedziemy i to, co pokazaliśmy na torze, nie było dla nas zaskoczeniem. Był to efekt dwuletniej pracy nad bolidem RT05. Wynik zapewnił nam dopracowany silnik. Poświęciliśmy dużo czasu w laboratorium z hamowniami silnikowymi w Katedrze Pojazdów Samochodowych i Silników Spalinowych Politechniki Wrocławskiej. Jeśli dasz nam tak zaawansowany sprzęt do badań, możesz być pewna, że PWR Racing Team właściwie natychmiast przekuje to w sukces. Było trochę szczęścia w tym, że Ferrari pojawiło się na tych zawodach i że akurat kończyłem studia. Bez 4 lat w PWR Racing Team na pewno nie miałbym możliwości aplikować.

Jak wyłoniono najlepszych?

Nie mogę mówić o szczegółach, ale co mogę powiedzieć to, że rekrutacja była bardzo dobrze przygotowana. Dla mnie była to pierwsza prawdziwa aplikacja do firmy, ale moi koledzy, którzy dostali się razem ze mną, potwierdzili moje odczucia.

Ósemka zwycięzców trafiła na półroczny staż. Jak szybko mieliście zameldować się w Maranello?

W niecały miesiąc. Cały proces był bardzo krótki. W zespole F1 wszystko zmienia się z dnia na dzień. Gdy ktoś podejmuje decyzję o uruchomieniu programu, trzeba go zacząć zaraz po ułożeniu planu, bo miesiąc później środowisko może być zupełnie inne i wstępne założenia nie będą do niego pasowały.

fot. / / YAY Foto

Bywałeś przedtem we Włoszech?

Byłem raz, w 2014 roku na zawodach Formuły Student. Powiedziałem wtedy do mojej dziewczyny, że Włochy to pierwszy kraj, który podoba mi się na tyle, że mógłbym tu pracować.

Pojechałeś więc do kraju, którego prawie nie znasz, nie znając też języka. Jak wspominasz etap przeprowadzki?

Fakt, jedyne słowo, które potrafiłem powiedzieć, to Ciao. Na szczęście o całe przenosiny – mieszkanie i formalności - zadbało Ferrari. Przez pierwsze pół roku (które właśnie dobiegło końca) mieszkałem w hotelu. Formalności załatwiliśmy w jeden dzień. Trochę trudniej mieli koledzy z USA, bo musieli przejść procedury wizowe.

Czego miałeś się nauczyć przez te pół roku?

To program rotacyjny, miałem więc pracować w różnych działach, poznając krok po kroku, jak funkcjonuje zespół. W tym czasie mieliśmy też zorganizowany kurs języka włoskiego.

Nie zastanawiałem się dużo nad tym, jaki jest cel tego programu, starałem się robić dobrą robotę, a do tego dobrze się bawić. Czułem się bardzo podobnie, jak w pierwszym roku w PWR Racing Team. Dopiero pod koniec zorientowałem się, że oceniają nas pod każdym względem.

W jaki sposób dokonywano tej oceny?

Dostałem bardzo pozytywny feedback. Bardzo zapulsowałem, między innymi zapraszając kolegów ze Stanów do mojego rodzinnego domu na święta Bożego Narodzenia. Wiem, brzmi to śmiesznie, sam nie spodziewałem się, że ktoś może na to zwrócić uwagę, a co dopiero oceniać mnie na tej podstawie. Stosunki w zespole jednak są tu bardzo ważne, bo przecież pracujemy wspólnie na sukces, zupełnie jak w PWR Racing Team. Bardzo pozytywnie ocenione zostały też moje umiejętności techniczne. Jednak najważniejsze, że na końcu dostałem propozycję podpisania kontraktu na stałe.

fot. / / FORUM

Wyrazy uznania. Czujesz się przygotowany do „etatu” w Ferrari?

W ciągu tego pół roku nie miałem dnia, w którym nie nauczyłbym się czegoś nowego. Codziennie poznawałem, jak jest zbudowany bolid F1. Nie wiem, czy w innym sektorze Automotive można znaleźć taki poziom inżynierii, jak w F1. Miałem okazję poznać firmę od każdej strony. Byłem w jednym z najlepszych zespołów i miałem właściwie nieograniczony dostęp do narzędzi, którymi się posługują. Na pewno jest to początek bardzo ciekawej przygody z branżą Automotive.

Na jak długo zostaniesz w Maranello?

Minimum 3 lata. Zacząłem pracę w części zespołu, który zajmuje się rozwojem i obsługą skrzyni biegów i układów hydraulicznych na testach i w trakcie wyścigu.

Masz już taką refleksję, że te pół roku za granicą to też jakiś dodatkowy kapitał?

Gdyby nie pobyt we Włoszech, na pewno nigdy bym nie doświadczył, jak ciężko żyje mi się w zupełnie innej kulturze - brakuje mi polskich sklepów, barów, do których przywykłem. Brakuje mi też moich znajomych i rodziny, nie doceniałem wcześniej luksusu możliwości spotkania się z nimi właściwie codziennie. Tutaj też bardzo dużo rzeczy jest innych. Zszokowała mnie również różnica w kosztach życia. To cenne doświadczenie.

Zasmakowałeś już włoskiego stylu pracy?

Tak! Ale nie wiem czy mogę narzekać. Nigdy nie lubiłem sztywnych reguł pracy, trochę chaosu zawsze jest dobre.

Przez te pół roku w Maranello… pojeździłeś sobie trochę?

Jeżeli pytasz, czy pojeździłem bolidem F1, to muszę cię rozczarować. Naprawdę niewiele ludzi ma okazję zasiąść za kierownicą F1. Koszt godziny na torze liczy się w dziesiątkach tysięcy euro. W weekendy natomiast często jeździliśmy na torze kartingowym. Trochę bardziej przystępna rozrywka.

Źródło:
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (11)

dodaj komentarz
~Wojtek
To prawda inaczej się żyje ... jak sobie dać radę. Litości.
~Kuba
Serdeczne gratulacje, rób swoje i idz do przodu!
~Karol
Super tak trzymac moja rada nie wracaj!!!
~Fred
Panie Lukaszu, mam tylko jedna rade - proesze juz nigdy nie kupowac czarnych koszul. To naprawde zle wyglada.
~miro
"W weekendy natomiast często jeździliśmy na torze kartingowym. Trochę bardziej przystępna rozrywka", wiec przez pól roku było przynieść, podaj, pozamiataj?
~Bamer
A już myślałem, że znowu ściągnęli kaskadera R. Kubicę, żeby widowiskowo rozbił się na torze, podnosząc w ten sposób poziom emocji.
~Ali
Ale Bankier puścił newsa.! Ta wiadomość przez wszystkie media podana była kilka dni wstecz. Mają refleks. Ale szachisty chyba.!
~julson
ja to moge nawet podloge zamiatac byle by mnie zatrudnili

Powiązane: Tam mieszkam

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki