Pracodawcy i związkowcy szykują się do walki o wysokość najniższej płacy. Ekonomiści ostrzegają — zbyt duża podwyżka uderzy w rynek pracy.


Ustawowy obowiązek podnoszenia płacy minimalnej do połowy średniego wynagrodzenia w gospodarce jest jednym z większych absurdów ekonomicznych w polskiej legislacji — uważa Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku. Zdaniem eksperta, nadmiernie wysoka płaca minimalna hamuje legalne zatrudnienie.
— Dotyczy to zwłaszcza osób o niskich kwalifikacjach zawodowych, mało wydajnych i zatrudnionych w regionach słabo rozwiniętych gospodarczo. Zamiast podnosić dochody tych osób, wysoka płaca minimalna skazuje je na bezrobocie lub pracę w szarej strefie — twierdzi Wiktor Wojciechowski. Obecnie ustawowe minimum wynosi 1750 zł, co stanowi ponad 40 proc. średniej krajowej.
Ministerstwo Finansów spodziewa się 3,8 proc. tempa wzrostu PKB w 2016 r. Znany jest też prognozowany poziom średniorocznej inflacji — 1,7 proc. Takie wskaźniki znajdą się prawdopodobnie w założeniach do przyszłorocznego budżetu państwa. Na ich podstawie Pracodawcy RP wyliczyli, że zgodnie z ustawą, najniższa płaca na etacie powinna wynieść w przyszłym roku 1782 zł.
To oznacza, ze pracodawcy musieliby płacić o 32 zł więcej wszystkim pracownikom pobierającym minimalne wynagrodzenie. Formalnie ostateczną wysokość płacy minimalnej ustala w drodze negocjacji Komisja Trójstronna.
Czytaj więcej w dzisiejszym "Pulsie Biznesu"




























































