Polska gospodarka nie zwalnia tak szybko, jak sądzono, ale obawy może budzić niekorzystna kompozycja wzrostu PKB. Z drugiej strony daje ona nadzieje na ograniczenie presji inflacyjnej.


W III kwartale 2022 roku PKB Polski był realnie (czyli po uwzględnieniu inflacji) o 3,6 proc. wyższy niż rok wcześniej – podał Główny Urząd Statystyczny, rewidując wstępny szacunek wynoszący 3,5 proc. Tempo wzrostu gospodarczego było najwolniejsze od I kwartału 2021 r. O 0,1 p. proc. w górę zrewidowano również dynamiki PKB wyrównane sezonowo. Roczna wyniosła 4,5 proc., a kwartalna: 1 proc.
O ile sama dynamika PKB - po wstępnym szacunku sprzed dwóch tygodni - nie jest żadną sensacją, to pewnym zaskoczeniem może być jej kompozycja.
Za wyraźnym spowolnieniem wzrostu gospodarczego stoi bowiem mocne hamowanie konsumpcji oraz inwestycji. Spożycie gospodarstw domowych zwiększyło się tylko o 0,9 proc. rdr (wobec 6,4 proc. w II kwartale) i dodało raptem 0,5 p. proc. do dynamiki PKB (wobec 3,6 p. proc. kwartał wcześniej). Nakłady brutto na środki trwałe wzrosły o 2 proc. (wobec 6,6 proc. w II kwartale) i dołożyły raptem 0,3 p. proc. do PKB (wobec 1 p. proc. kwartał wcześniej).
Przyzwoite tempo wzrostu gospodarczego zapewniły głównie akumulacja zapasów, której kontrybucja wyniosła 2,2 p. proc., oraz eksport netto (0,6 p. proc.), którego wkład był dodatni po raz pierwszy od roku.


W danych widać wpływ bardzo wysokiej inflacji, szybko rosnących stóp procentowych oraz obaw przed wyraźnym pogorszeniem koniunktury, przekładających się na ograniczenie konsumpcji i inwestycji z jednej strony, a wzrost zapasów z drugiej. To z kolei daje nadzieje na ograniczenie tempa wzrostu cen.
"Destrukcja popytu okazuje się wyższa, niż oczekiwano" - komentują na Twitterze ekonomiści mBanku. "Inwestycje także okazały się słabsze od oczekiwań, a największa słabość wynikająca z efektów polityki pieniężnej najpewniej wciąż przed nami" - dodają. "Znacząco wzrosły szanse, że za moment zobaczymy recesję w konsumpcji" - piszą.
"Nadspodziewanie wysoki" wkład zmiany zapasów może oznaczać, że "firmy zostały zaskoczone niskim popytem i nie były w stanie na czas dostosować produkcji lub przezornościowo zwiększyły stan zapasów w obliczu niedoborów podażowych i przyśpieszającej inflacji" - komentują Rafał Benecki i Piotr Popławski z ING
Ich zdaniem słabość inwestycji wynika z sytuacji w budownictwie. "Prace związane z inwestycjami infrastrukturalnymi ucierpiały przez brak środków z KPO, czy silny wzrost kosztów robót, który skłaniał firmy do schodzenia z placów budowy i utrudniał rozstrzyganie przetargów. Budownictwo mieszkaniowe mierzy się natomiast z załamaniem popytu, m.in. w związku ze wzrostem stóp procentowych i załamaniem kredytu hipotecznego" - piszą.
"Przed nami dalsze hamowanie PKB do ok. 2.5% r/r w 4 kw. i 1% w całym 2023 r." - przewidują analitycy ING.