Donald Trump powiedział we wtorek, że saudyjski następca tronu Mohamed bin Salman nic nie wiedział o zabójstwie publicysty „Washington Post” Dżamala Chaszodżdżiego, co przeczy ustaleniom CIA. Prezydent USA oznajmił też, że uzgodnił z księciem układ o bezpieczeństwie.


Trump bronił saudyjskiego premiera i faktycznego władcę saudyjskiej monarchii podczas jego pierwszej od siedmiu lat wizyty w Białym Domu. W reakcji na pytanie o ustalenia CIA z 2018 r., że Salman zlecił zabójstwo i poćwiartowanie ciała opozycyjnego działacza i publicysty waszyngtońskiego dziennika, Trump ostro skrytykował dziennikarkę telewizji ABC i odpowiedział za saudyjskiego księcia.
- ABC? Jesteście fake news (...). Jeśli chodzi o tego dżentelmena, on wykonuje fenomenalną robotę. Wspomniałaś o kimś, kto był skrajnie kontrowersyjny. Wielu ludzi nie lubiło dżentelmena, o którym mówisz. I czy go lubicie, czy nie, czasami zdarzają się takie rzeczy, on (Salman) nic o tym nie wiedział i skończmy na tym. Nie musisz zawstydzać naszego gościa takimi pytaniami - mówił Trump. Salman odparł z kolei, że jego kraj nie miał nic wspólnego z zamachami 11 września, a w sprawie Chaszodżdżiego bardzo mu przykro z powodu każdego straconego życia. Dodał, że saudyjskie władze "ulepszyły system, by zapewnić, że nic takiego nie zdarzy się znowu" - To bolesne, to wielki błąd i staramy się z całych sił, by nic takiego się więcej nie zdarzyło - oświadczył.
Trump potem ponownie łajał tę samą dziennikarkę za zadanie „niesubordynowanego” pytania na temat sprawy Jeffreya Epsteina i stwierdził, że telewizja ABC powinna stracić licencję za krytykę jego prezydentury.
Prezydent USA wielokrotnie chwalił saudyjskiego następcę tronu, w tym jego dorobek w zakresie praw człowieka. Ogłosił też, że wraz z Arabią Saudyjską uzgodnił układ o bezpieczeństwie, choć nie zdradził na ten temat szczegółów. Potwierdził również, że Arabia kupi myśliwce F-35 i zapewniał, że Izrael - również użytkownik tych samolotów, który zgłaszał wąptliwości co do transakcji - będzie zadowolony.
Mohamed bin Salman ogłosił tymczasem, że dzięki podpisanym podczas jego wizyty porozumieniom - m.in. w zakresie zakupu półprzewodników, AI, minerałów krytycznych i energetyki - Arabia Saudyjska zwiększy swoje inwestycje w USA z wcześniej obiecywanych 600 mld do 1 biliona. Książę zapowiedział też, że saudyjska monarchia zainwestuje pieniądze w odbudowę Strefy Gazy, choć nie wymienił kwoty, twierdząc, że o tym będzie rozmawiał m.in. z Trumpem.
Trump chwalił się, że jest najlepszym dla Arabii Saudyjskiej prezydentem w historii USA, krytykując swoich poprzedników, Joego Bidena i Baracka Obamę, za „okropne” traktowanie bliskowschodniego sojusznika. Drwił też z zachowania Bidena, który po okresie izolowania Salmana przybił mu „żółwika”, co zostało wówczas przyjęte za zakończenie izolacji.
- Ja uchwyciłem tę (Salmana) rękę. Nie obchodzi mnie, gdzie do diabła była. (...) Kiedy wysiadasz z samolotu, masz przed sobą przyszłego króla i jednego z najbardziej szanowanych mężczyzn na świecie, ściskasz mu dłoń - dodał.
Choć oficjalnie wizyta saudyjskiego następcy tronu jest jedynie wizytą roboczą - Salman nie jest głową państwa - towarzyszy jej ceremoniał niemal identyczny jak podczas wizyt o randze państwowej. Jeszcze przed wizytą aleja Pensylwania Avenue przed Białym Domem została udekorowana amerykańskimi i saudyjskimi flagami. Trump powitał księcia przy asyście orkiestry wojskowej, salwie honorowej i przelocie myśliwców F-15 i F-35 nad Białym Domem. Podobnie jak w przypadku wizyty państwowej Trump wyda wieczorem dla swojego gościa uroczystą kolację, w której uczestniczyć będą przedstawiciele elit polityki, kultury i sportu, w tym m.in. golfista Tiger Woods czy grający w Arabii Saudyjskiej portugalski piłkarz Cristiano Ronaldo.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
osk/ kar/



























































