Kilka dni temu pisaliśmy o mBanku, który zaoferował klientom kredyt z oprocentowaniem nominalnym 0 proc. Na rynku pojawiła się kolejna podobna oferta. Bank Pocztowy proponuje nieoprocentowany kredyt, ale z prowizją 20 proc. Konstrukcja wygląda podobnie, jak w firmach pożyczkowych.


Zgodnie z ustawą antylichwiarską banki nie mogą naliczać odsetek od kredytów i kart kredytowych wyższych niż czterokrotność stopy lombardowej NBP. Dziś wskaźnik ten wynosi 2,5 proc., więc maksymalne oprocentowanie kredytów nie może być wyższe niż 10 proc. Nie oznacza to wcale, że klienci mają dostęp do taniego pieniądza, bo banki podniosły inne opłaty okołokredytowe. Ustawa nie reguluje na przykład wysokości prowizji, a ta sięga w niektórych bankach nawet 1/3 wartości kredytu.
Tydzień temu mBank rozpoczął promocję, w ramach której zaoferował kredyt z oprocentowanie 0 proc. i prowizją 7 proc. Podana przez bank Rzeczywista Roczna Stopa Oprocentowania (RRSO) dla modelowego przykładu to 19,24 proc., więc w zasadzie standard. Kilka dni temu z podobną ofertą wystartował Bank Pocztowy. Proponuje nieoprocentowany kredyt z prowizją równą 20 proc. wartości pożyczki („za każdy pożyczony 1 zł oddajesz 1,20 zł”).
ReklamaW tym przypadku konstrukcja kredytu przypomina jednak ofertę chwilówek udzielanych przez firmy pożyczkowe. Maksymalna kwota kredytu to zaledwie 3 tys. zł, a okres na który można pożyczyć pieniądze wynosi od 1 do 9 miesięcy. Klient, który pożyczy 1000 zł na pół roku, będzie musiał oddać 1200 zł. W efekcie RRSO takiej pożyczki wyniesie aż 117,85 proc. Ale przy krótszych okresach wyniesie jeszcze więcej. Z naszych obliczeń wynika, że RRSO kredytu na 1000 zł na 1 miesiąc to ponad 800 proc.
Co sądzisz o chwilówkach? Wypełnij ankietę
Pożyczka jest dostępna w placówkach poczty i Banku Pocztowego. Jej zaletą są czytelne dla klienta warunki – od razu wie, ile musi oddać. Warto przy tym zwrócić uwagę, że banki same wpadły w „pułapkę RRSO”. Do niedawna zarzucały firmom pożyczkowym, że ich kredyty są rekordowo wysoko oprocentowane posługując się właśnie argumentem RRSO. Firmy pożyczkowe broniły się, że krótkie chwilówki nie powinny być postrzegane przez pryzmat RRSO (czyli kosztu kredytu podanego dla rocznego okresu). Dziś banki same oferują kredyty z RRSO na setki procent.
Na marginesie warto dodać, że Bank Pocztowy nie jest pierwszym bankiem, który zaczął udzielać chwilówek. Pod koniec ubiegłego roku podobny produkt wprowadził Bank Smart. Klient, który pożyczył 600 zł na 30 dni, musiał oddać o 120 zł więcej. Można oczekiwać, że banki nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. Być może wzorem firm pożyczkowych zaczną wkrótce udzielać pierwszego kredytu prawie za darmo.