REKLAMA

OECD: Polska wydaje na edukację 4,8 proc. PKB

2015-11-25 03:36
publikacja
2015-11-25 03:36
OECD:  Polska wydaje na edukację 4,8 proc. PKB
OECD:  Polska wydaje na edukację 4,8 proc. PKB
/ thetaXstock

Nasz kraj przeznacza na edukację niemal najmniej ze wszystkich w Europie. Tymczasem wyniki uczniów imponują informuje "Dziennik Gazeta Prawna".

Łącznie z prywatnych i publicznych pieniędzy wydajemy na edukację 4,8 proc. PKB. Dla porównania: Norwegia przeznacza na nią 6,5 proc. dochodu narodowego, Wielka Brytania - 6,2 proc., a Portugalia - 5,9 proc.

Mimo to uczniowie z każdego z tych krajów przegrywają z Polakami w wynikach międzynarodowych badań umiejętności uczniów. Tak wynika z najnowszego raportu OECD "Education at Glance 2015", w którym porównano kondycję systemów edukacyjnych z 34 krajów należących do organizacji.

Dane OECD pokazują, że młodzi Polacy są coraz lepiej wykształceni. Jeszcze w 2000 r. w grupie 25-34-latków aż 11 proc. miało wykształcenie podstawowe. Dziś to jedynie 6 proc. To jeden z najlepszych wyników w całej wspólnocie, na podobnym poziomie znajdują się jedynie Czechy i Słowacja.

Jak pokazuje raport, dziś uczeń spędza w szkole tyle lat, co jego kolega w Finlandii, Szwecji, Czechach czy Niemczech. Krócej uczą się Austriacy, Belgowie i Włosi. Oni jednak są za Polską w wynikach międzynarodowych badań umiejętności uczniów PISA. (PAP)

tpo/

Źródło:PAP
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (7)

dodaj komentarz
~angol
Zatrudnię magistra na zmywak.
~miro
sieć biedronek potrzebuje wykształconych polskich "studentów" :)
~k-m
A co masz do studentów? Nikt nikomu nie zabrania studiować nawet jeżeli po studiach miałby pracować w Biedronce. Zawsze może zmienić pracę. A nauka i uczenie się zawsze są w cenie. Ale najłatwiej to jest hejtować, bo ja k***a Polak jestem!
~zez
Mlodzi ludzie wcale nie sa coraz lepiej wyksztalceni tylko coraz wiecej z nich posiada dyplomy wyzszych uczelni. Taka subtelna roznica.
~k-m
Są lepiej wykształceni. A cień kilku fatalnych uczelni niepublicznych i wydziałów uczelni publicznych nie może padać na pozostałe uczelnie, w których studenci naprawdę chcą się czegoś nauczyć, często za swoje prywatne pieniądze. Zatem miast bezkrytycznie coś komentować proszę podać przykłady tej 'subtelnej różnicy'. Konkrety proszę!
~pog odpowiada ~k-m
Uczelnie mają coraz mniej studentów, więc coraz bardziej dbają by oni nie odchodzili, więc przepuszczają wszystkich jak leci. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich, bo wciąż są kierunki mocno oblegane i tam się nie patyczkują.

Studia zaoczne to często zbieranina ludzi z przypadku. Skończyłem dziennie elektrotechnikę na Polibudzie
Uczelnie mają coraz mniej studentów, więc coraz bardziej dbają by oni nie odchodzili, więc przepuszczają wszystkich jak leci. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich, bo wciąż są kierunki mocno oblegane i tam się nie patyczkują.

Studia zaoczne to często zbieranina ludzi z przypadku. Skończyłem dziennie elektrotechnikę na Polibudzie Lubelskiej i tak trochę programowania było i jakoś wszyscy sobie w miarę radzili.
Potem poszedłem zaocznie na PJWSTK (sporo wyżej w rankingu uczelni od PL) na informatykę i tak po pół roku ludzie nie rozumieli po co się deklaruje zmienne, że o czymś bardziej złożonym nie wspomnę. Ja po pół roku z takimi ludźmi olałem uczelnię.
~zez odpowiada ~k-m
Konkret jest taki, że nie każdy nadaje się na studia. Zwiekszając liczbę studentów automatycznie obniża się poziom absolwentów. Poza tym wiekszosc osob z dyplomem uniwersysteckim i tak wykonuje prace ktore z powodzeniem mogiliby wykonywac ludzie po szkolach srednich a czasem nawet po zawodowych. Wiec gdzie tu sens i logika?

Powiązane: Edukacja

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki