Ceny zbóż w eksporcie z Ukrainy wciąż są pod silną presją, tymczasem już teraz tamtejsi producenci zbóż działają na granicy opłacalności - ocenia Jakub Szkopek, analityk Erste Securities. Jego zdaniem, w tym roku na Ukrainie oczekiwany jest rekordowo niski areał upraw zbóż, zmniejszać się będą także plony z hektara.


„Spółki ukraińskie, jak Kernel i Astarta działają w obszarze wciąż panującej wojny, co niesie wiele wyzwań. Jednym z nich jest problem z brakiem prądu - po atakach w infrastrukturę energetyczną, trzy porty na przełomie roku, które są udostępnione do morskiego przeładunku zbóż, przez kilka dni wstrzymały swoją działalność” – powiedział PAP Biznes Jakub Szkopek.
„Na początku tego roku pojawił się dodatkowy problem. Okazało się, że duże, globalne firmy zajmujące się ubezpieczeniem frachtu, od 1 stycznia nie ubezpieczają już ładunków wypływających z terenów znajdujących się w obszarze wojny, czyli np. z Ukrainy. W tym układzie ryzykują zarówno kupca towaru, jak i właściciel statku. I tak już wcześniej armatorzy wysyłali do ukraińskich portów gorszego stanu okręty, a teraz zastanawiają się, czy w ogóle to robić” – dodał.
Jego zdaniem, ryzykiem obarczone jest również odnowienie na kolejny okres tzw. „Grain Deal”, porozumienia dotyczącego eksportu zbóż z Ukrainy przez Morze Czarne, które obowiązuje do połowy marca.
„Strona rosyjska jest oskarżana o opóźnianie odprawy statków, strony są nadal w konflikcie zbrojnym” - powiedział.
„To czynniki, które w grudniu spowolniły eksport zbóż, oczekujemy, że wolumeny eksportu będą nadal pod presją” – dodał analityk.
Jak ocenia, kolejnym wyzwaniem dla ukraińskich spółek rolnych jest to, że bardzo wolno idą zbiory kukurydzy.
„Obecnie wciąż około 10 proc. kukurydzy znajduje się na polach. To bardzo duże opóźnienie w porównaniu do wcześniejszych lat” – powiedział.
Jak powiedział Jakub Szkopek, w najtrudniejszej sytuacji na Ukrainie są drobni rolnicy, którzy borykają się z szeregiem problemów: drogim suszeniem zboża, godziną policyjną, która utrudnienia prace polowe, czy brakiem powierzchni magazynowej.
„Rolnik ukraiński do końca nie ma pewności, czy będzie miał możliwość sprzedaży swoich zbiorów, a jeśli nawet, to czy sprzedaż pokryje koszty paliwa, pracowników i środków produkcji” – powiedział analityk Erste Securities.
„Zasiewy zbóż jarych w roku 2022 odbyły się siłą rozpędu, bo nasiona, paliwo i nawozy były już wcześniej zmagazynowane. Teraz, po zasiewach zbóż ozimych widać, że ich areał istotnie się zmniejszył. W 2023 roku oczekiwany jest rekordowo niski od wielu lat areał upraw zbóż. Ponadto, z powodu niedostatecznej ilości nawozów i środków ochrony roślin plon z hektara też będzie spadał” - dodał.
„To powoduje, że długoterminowe perspektywy ukraińskiego rolnictwa są wielką niewiadomą. Przy kosztach frachtów na tak wysokich poziomach, cena zboża nie może spaść znacznie poniżej 200 dol. za tonę, bo wtedy produkcja zbóż na Ukrainie przestałaby się opłacać. Tymczasem może pojawić się presja na ceny, bo zarówno armatorzy, jak i kupcy, z powodu problemów z ubezpieczeniem, będą oczekiwali wyższego wynagrodzenia” – powiedział.
Według portalu graintrade.com.ua, w dniu 25 stycznia pszenica typu II była sprzedawana na Ukrainie po około 175-244 euro za tonę, w zależności od miejsca i sposobu dostarczenia ziarna. (PAP Biznes)
pam/ gor/