Import z Norwegii bije rekordy, a w tym roku dostanie dodatkowego przyspieszenia. Powód? Nowi-starzy gracze i przetasowania produkcyjne.

W I kw. 2014 r. Polska awansowała na największego odbiorcę norweskich ryb i owoców morza — znacznie zwiększając zakupy dorszy i łososi. Pozycję utrzymała w całym roku, dystansując królującą od lat Francję (czołowym odbiorcą była jeszcze Rosja — wraz z wprowadzeniem embarga Rosjanie wypadli z zestawienia).
W zeszłym roku, jak wynika z najświeższych danych Norweskiej Rady ds. Ryb i Owoców Morza, nasza koszulka lidera nabrała intensywności, choć po piętach coraz mocniej depczą nam Duńczycy, którzy urośli najmocniej i zepchnęli Francuzów na trzecie miejsce. Branża spodziewa się kolejnych rekordów, choć do czasu.
Kurcząca się przewaga
W zeszłym roku kupiliśmy od Norwegów surowiec za 6,9 mld NOK (3,19 mld zł według obecnego kursu) z jej całego eksportu wartego 74,5 mld NOK (około 34,4 mld zł).
— W Polsce coraz więcej przetwarza się łososi i dorszy, a to one są domeną Norwegów. W zeszłym roku eksport norweskich dorszy do Chin zmalał o 45 proc., bo ich produkcja przenosi się stamtąd m.in. do Polski. Jesteśmy tego najlepszym przykładem — mówi Adam Basałaj, dyrektor zarządzający Espersen Polska.
Czytaj więcej w "Pulsie Biznesie"
