Dodatkowym utrudnieniem podczas debiutów jest brak możliwości analizy spółki – technicznie, bo przecież nie mamy żadnego wcześniejszego wykresu; fundamentalnie – bo jedyne, co mamy, to prospekt i obietnice zarządu, których nie jesteśmy w stanie zweryfikować.
Dobrym przykładem nieudanego debiutu zagranicznego jest Facebook –za oceanem pokazano nam, że spółki modne i bardzo dobrze rozreklamowane bardzo często nie dają zarobić inwestorom. Zdaniem Andrzeja Lisa, IPO to dostęp do tanich, prawie darmowych pieniędzy - do tego warto dodać, że sprzedający ma najlepsze informacje o spółce – wie, kiedy są najlepsze wyniki i wie również, na ten przykład, że za rok takich wyników już się nie uda uzyskać. Kupujący takich informacji nie ma.
Krzysztof Kolany, główny analityk Bankier.pl, po debiucie Facebooka pisał: - Taki właśnie był finał giełdowego debiutu Facebooka, na którym miliardy dolarów zarobili jego dotychczasowi udziałowcy. Gwaranci emisji zebrali niemałe prowizje za udane przeprowadzenie IPO, a Mark Zuckerberg miał z czego wyprawić huczne wesele, zapewne całą noc śmiejąc się z naiwności nowych współudziałowców. Indywidualni inwestorzy zostali z papierami, których wartość rynek zweryfikował, przeceniając je na dzień dobry o 20%. I to zapewne jeszcze nie koniec, ponieważ Facebook wciąż wart jest przeszło 80-krotność ubiegłorocznych zysków. Nabici w Facebooka mają więc jeszcze szansę na uratowanie maksymalnie 80% zainwestowanego kapitału.
Liczba debiutów rośnie, ale warto czytać o tym, co się kupuje – to bywa żmudną pracą, jednak dotarcie do informacji z różnych źródeł może nam dać szersze spojrzenie.
- Mamy dosyć niskie wyceny, mamy bardzo dużo pieniędzy na rynku i zapewnienie banków, że ilość tego pieniądza się utrzyma. Z drugiej strony jesteśmy po dużych wzrostach. Spodziewałbym się zamknięcia roku na plusie, jednak nie tak dużym, jak w zeszłym roku. Zmienność będzie dużo większa niż w zeszłym roku – prognozuje na 2013 r. Andrzej Lis.

Bankier.pl