„Dawno, dawno temu w pewnej wiosce w Indiach pewien mężczyzna obwieścił, że będzie kupował małpy, płacąc po 10 dolarów za sztukę. Wieśniacy, widząc, że małp dookoła jest pod dostatkiem, wyruszyli do lasu, aby je łapać.”
Tak też było z akcjami Facebooka. Gdy społecznościowy portal co miesiąc zwielokrotniał liczbę użytkowników, profesjonaliści z funduszy i banków inwestycyjnych byli gotowi zapłacić spore pieniądze za akcje małej firmy internetowej założonej przez studenta Harvardu.
| » Morgan Stanley wypłaci odszkodowania za debiut Facebooka |
To historia ostatnich dwóch lat, gdy coraz mniej profesjonalni, ale wciąż zasobni w gotówkę inwestorzy płacili każde pieniądze za choćby najmniejszy udział w firmie tworzącej „nową gospodarkę”. Równocześnie Facebook zaczął generować całkiem pokaźne przychody, bo każda korporacja chciała za jego pośrednictwem dotrzeć do setek milionów konsumentów.
Kupię małpę za 50 dolarów
„Mężczyzna zatem ogłosił, że kupi małpy po 50 dolarów za sztukę! Ponieważ jednak musiał udać się do miasta w ważnych interesach, jego asystent pozostał w wiosce, aby prowadzić skup w jego imieniu”
| » Marcin Świerkot: Analitycy mieli rację - facebookowa bańka pękła |
Jak się zarabia na małpach
„Pod jego nieobecność asystent zaproponował wieśniakom: – Popatrzcie na tę ogromną klatkę i te wszystkie małpy, które zebrał. Sprzedam je wam po 35 dolarów, a gdy mężczyzna wróci z miasta, odsprzedacie mu je po 50 dolarów.”
Przecież to był świetny interes! Wiedzeni mirażem wielkich zysków inwestorzy masowo rzucili się na akcje Facebooka, oferowane po „atrakcyjnej” cenie 38 USD za sztukę. Ciekawe, ilu z nich w ogóle widziało prospekt emisyjny, w którym aż roiło się od czynników ryzyka mogących w krótkim czasie zdewastować wartość spółki. Zresztą sama firma też nie była bez winy, bowiem jej menedżerowie podzielili się obawami dotyczącymi przyszłych wyników tylko z przedstawicielami wybranych instytucji finansowych. Oni jeszcze przed zakończeniem zbierania ofert od inwestorów wiedzieli, że małpa nie jest warta nawet połowy swej ceny.
„Wieśniacy wydobyli wszystkie swoje oszczędności i wykupili wszystkie małpy. I nigdy więcej nie zobaczyli ani owego mężczyzny, ani jego asystenta, tylko wszędzie małpy”.
| » IPO Facebooka, czyli bańka społecznościowa |
Taki właśnie był finał giełdowego debiutu Facebooka, na którym miliardy dolarów zarobili jego dotychczasowi udziałowcy. Gwaranci emisji zebrali niemałe prowizje za udane przeprowadzenie IPO, a Mark Zuckerberg miał z czego wyprawić huczne wesele, zapewne całą noc śmiejąc się z naiwności nowych współudziałowców.
Indywidualni inwestorzy zostali z papierami, których wartość rynek zweryfikował, przeceniając je na dzień dobry o 20%. I to zapewne jeszcze nie koniec, ponieważ Facebook wciąż wart jest przeszło 80-krotność ubiegłorocznych zysków. Nabici w Facebooka mają więc jeszcze szansę na uratowanie maksymalnie 80% zainwestowanego kapitału.
Krzysztof Kolany
Główny analityk Bankier.pl

























































