Premier Tusk w zasadzie obronił polską część budżetu UE i z Funduszu Spójności otrzymamy ponad 300 mld zł. To dobra wiadomość dla polskiej gospodarki. Jednak ilość przyznanych nam środków w ogólnym rozrachunku ma drugorzędne znaczenie. Najważniejsze jest to, jak wydamy te pieniądze.
Image licensed by Ingram Image
W latach 2007-2013 ponad 30% środków wydawaliśmy na infrastrukturę drogową. Reszta poszła na programy wsparcia kapitału ludzkiego, innowacyjną gospodarkę czy i rozwój Polski Wschodniej. W nowej perspektywie najważniejsza zmiana dotyczy środków przeznaczanych na rozwój infrastruktury.
Tym razem to nie drogi i autostrady będą na pierwszym miejscu, a modernizacja kolei. Natomiast typowe dotacje na wsparcie przedsiębiorstw przestaną mieć takie znaczenie jak nisko oprocentowane pożyczki. Prawdopodobnie w końcu UE weźmie się za egzekwowanie ustaleń znanych jako Strategia Lizbońska i zwiększą się nakłady na badania i rozwój. Obecnie w Polsce stanowią one 1,7% PKB, docelowo mają wynieść 3% PKB.
Wydatkowanie a budżet
Od tego, jak wiele środków na przyznano, dużo istotniejsze jest wydatkowanie środków. Otóż pieniądze zapisane w budżecie nie trafiają automatycznie na konto budżetu kraju. Urzędnicy muszą najpierw rozpisać projekty, podzielić środki i przeprowadzić zgodny z prawem UE proces przyznawania dotacji poszczególnym jednostkom, np. przedsiębiorcom.
»4 mity na temat dotacji UE |
Zatem "pieniądze" wywalczone w Brukseli to tylko obietnica, że tyle możemy dostać, jeśli rozpiszemy projekty na 100% kwoty. Równocześnie cały czas do budżetu UE będziemy wpłacać ok. 13 mld zł rocznie. Tylko w 2011 roku wydatki Unii na terenie Polski wyniosły 60 mld zł z funduszy UE. Polska jest największym odbiorcą środków na politykę regionalną (fundusze strukturalne i spójności). W 2011 roku otrzymaliśmy na nie 39 mld zł, czyli blisko o połowę więcej niż drugi największy beneficjent - Hiszpania.
Wielka Brytania otrzymała z budżetu UE 27 mld zł, a wpłaciła 46 mld zł. Stąd niezadowolenie Brytyjczyków, że muszą wydawać pieniądze na programy, które niekoniecznie są w ich interesie.
Nowy budżet Unii - porównanie | |
![]() |
Budżet UE 2007 - 2013 Dla całej Unii: 975 mld euro Dla Polski: 101,5 mld euro (czyli ponad 389 mld zł według kursu z 22 grudnia 2005 r.) w tym: polityka spójności: 69 mld euro; rolnictwo: 26,9 mld euro Budżet UE 2014 - 2020 Dla całej Unii: 960 mld euro Dla Polski: 105,8 mld euro (czyli ponad 440 mld zł według kursu z 8 lutego 2013) w tym: Polityka spójności: 72,8 mld euro; rolnictwo: 28,5 mld euro |
Tort, którego możemy nie zjeść
Raczej nie grozi nam trafienie do grupy płatników netto, czyli państw, które wpłacają do budżetu więcej niż otrzymują. Ale cały czas musimy uważać, aby utrzymać wydatkowanie na poziomie, który nas od tego uchroni. Innymi słowy, pieniądze z UE trzeba kontraktować i wydawać. Pod tym względem przegrywamy choćby z Estonią, której w 2011 roku udało się wydać 94% przeznaczonych dla niej pieniędzy.
Do 3 lutego 2012 r. w Polsce podpisano 81 tys. umów o wartości dofinansowania 237,8 mld zł. Stanowi to 85,3% przyznanych nam środków. Obecnie pozostało nam jeszcze ok. 10-15% środków do zakontraktowania. Do tej pory wydaliśmy 193,2 mld zł, w tym dofinansowanie UE to 135 mld zł. Jednak wartość podpisanych umów opiewa na 340 mld zł. Na koniec grudnia 2012 r. największą kontraktację odnotowano w ramach PO Rozwój Polski Wschodniej - 95% dostępnych środków, PO Innowacyjna Gospodarka - 84% - oraz Regionalnych Programów Operacyjnych - 85%.
»Polska otrzyma 105 miliardów euro w nowym budżecie |
Z jednej strony to dobrze, że nie wydaliśmy jeszcze wszystkich przyznanych nam środków, bo daje nam to gwarancję zachowania ciągłości w tworzeniu projektów. W nowej perspektywie budżetowej na lata 2013-2020 pierwsze programy prawdopodobnie będą uruchomione dopiero w połowie roku, zatem pieniądze najwcześniej wydamy w III kw. 2014 roku. Jednak do tego czasu wciąż będą przelewane na rynek pieniądze z wcześniejszych projektów - o ile zostaną zakontraktowane.
W Brukseli gra toczyła się o duży tort. Miejmy nadzieję, że będziemy w stanie zjeść ten kawałek, który nam przypadł. Będzie to jednak trudniejsze niż poprzednich latach.
Łukasz Piechowiak
Bankier.pl